Ciągle to ofiara, a nie sprawca przemocy, musi opuszczać wspólne mieszkanie, w dodatku często nie ma się gdzie udać. Brakuje wsparcia dla bitych kobiet, do bijących mężczyzn w ogóle nie udaje się dotrzeć z terapią. Jest źle – informuje NIK.

Zaledwie w 2,6 proc. przypadków "Niebieska Karta" spowodowała, że sprawca przestał znęcać się nad ofiarą/wikimedia commons
Zaledwie w 2,6 proc. przypadków „Niebieska Karta” spowodowała, że sprawca przestał znęcać się nad ofiarą/wikimedia commons

Według badań, przeprowadzonych przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej w 2014 r., z przemocą fizyczną ze strony członka rodziny spotkał się co czwarty badany. Ogromny problem społeczny, jakim jest przemoc domowa, znajduje coraz szersze odbicie w policyjnych statystykach – z roku na rok rośnie liczba zakładanych „Niebieskich Kart”. W 2014 roku założono ich już 99 tys.; o ponad 30 tys. więcej niż dwa lata wcześniej. Jednak procedura ta wciąż – zdaniem NIK – nie wypełnia do końca swojego zadania.

Pierwszym problemem, na jaki zwraca uwagę Izba, jest bardzo długi i zawierający niepotrzebne szczegóły formularz karty NK-A, wypełniany na miejscu interwencji. Brakuje za to np. możliwości natychmiastowego sprawdzenia, czy sprawca przemocy był wcześniej karany za podobne przestępstwa; w formularzu nie ma nawet rubryczki z PESEL-em.

Izba przede wszystkim skupia się jednak na niedostatecznym wsparciu dla ofiar przemocy. W ogromnej większości przypadków to właśnie bite kobiety i dzieci musiały opuszczać wspólne mieszkanie. Mimo prawnej możliwości, którą od kilku lat mają sądy, tylko 2341 sprawców przemocy dostało nakaz wyprowadzki. Tymczasem ofiary nie mają często gdzie uciekać – jedyne, co miała im do zaoferowania gmina, to ośrodek interwencyjny. Tylko dziewięć z 24 skontrolowanych gmin oferowało w takich sytuacjach mieszkania komunalne czy socjalne, ale czas oczekiwania wynosił w niektórych przypadkach ponad 2 lata. W wielu z badanych gmin brakowało wsparcia doradców rodzinnych czy osób pracujących z dziećmi; z pomocy grup wsparcia skorzystało zaledwie 4,5 proc. osób doświadczających przemocy, a z grup terapeutycznych zaledwie nieco ponad 3 proc. takich osób.

Brakuje też pomocy psychologicznej, zwłaszcza jeśli chodzi o pracę ze sprawcami. Tylko w 10-20 proc. przypadków członkom zespołów interdyscyplinarnych udaje się w ogóle skontaktować z osobą stosującą przemoc; nie ma żadnych przepisów, które by jej to nakazywały. „Co więcej, sprawca nie musi także realizować działań przewidzianych dla niego w planie pomocy. Fakt, że sprawca nie musi współpracować z instytucjami zajmującymi się przeciwdziałaniem przemocy, utwierdza te osoby, w przeciwieństwie do ofiar, w poczuciu pewności i bezpieczeństwa.” – pisze w skrócie z raportu Izba. W efekcie w jakichkolwiek działaniach korekcyjnych uczestniczy ok 10 proc. osób, stosujących przemoc, z czego połowa robi to w trakcie odbywania kary pozbawienia wolności. Jak pisze NIK, do poczucia bezkarności przyczynia się również fakt, że aż 73 proc. wyroków za przemoc domową to wyroki w zawieszeniu.

Wiele z tych problemów wynika z sygnalizowanych już w 2013 roku problemów z zespołami interdyscyplinarnymi, które mają obsługiwać „Niebieską Kartę” w ramach swoich obowiązków służbowych. 90 proc. osób w nich pracujących (są to m.in. pracownicy OPS, policjanci, nauczyciele, specjaliści ds. uzależnień) nie zmniejszono liczby dotychczasowych zadań, co oznacza, że często fizycznie nie mają czasu na to, żeby się spotkać i pracować. Duża część z nich wykonuje zadania wokół „Niebieskiej Karty” społecznie. Jak alarmuje NIK, zespołom brakuje też kompetencji – aż 36 proc. osób w nich zasiadających nigdy wcześniej nie zetknęło się ze zjawiskiem przemocy; nie oferuje im się żadnych szkoleń ani kursów. Według Izby tylko 5 z 24 zbadanych ośrodków dysponowało w pełni wykwalifikowaną kadrą. Zdaniem NIK te problemy wynikają przede wszystkim z braku pieniędzy. „O skali niedoszacowania tych wydatków w oficjalnej sprawozdawczości świadczy fakt, że zaewidencjonowane wydatki skontrolowanych jednostek na przeciwdziałanie przemocy w rodzinie wynosiły rocznie około 3,5 mln zł, podczas gdy ich rzeczywista wysokość oszacowana na potrzeby NIK kształtowała się na poziomie ok. 66 mln zł rocznie.” – pisze Izba.

Wniosek końcowy jest wstrząsający: z badań wynika, że tylko w przypadku 2,6 proc. ofiar procedura spowodowała faktyczne ustanie przemocy domowej.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…