Z opublikowanego w piątek raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że w poziom bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów na polskich nie jest zadowalający. W Polsce co trzecia śmiertelna ofiara wypadku drogowego to pieszy, w Unii – co piąta.
Jak zaznacza NIK, nieprawdziwa jest obiegowa opinia, według której z zasady słabsi uczestnicy ruchu drogowego, czyli piesi i rowerzyści, padali ofiarami wypadków ze względu na wypity alkohol albo skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie. Większość stanowią bowiem dzieci i osoby starsze, a do tragicznych wydarzeń dochodzi zwykle w ciągu dnia.
Statystyki, przedstawione przez NIK, są przerażające – w latach 2010-2015 na polskich drogach doszło do 220 tys. wypadków, w których poszkodowanych zostało 290 tys. osób, a ponad 20 tys. straciło życie. Wprawdzie liczba niebezpiecznych sytuacji z roku na rok spada – w 2010 roku miało miejsce 39 tys., a w 2015 do 33 tys. takich zdarzeń, a liczba ofiar śmiertelnych spadła aż o 25 proc., jednak zarazem widać jak wśród poszkodowanych rośnie udział pieszych i rowerzystów – w sumie te dwie grupy stanowiły w zeszłym roku aż 41 proc. wszystkich zabitych. Najbardziej niepokoją właśnie dane dotyczące tych ostatnich – o ile bezpieczeństwo na drodze ogólnie się poprawia, o tyle w ogóle nie odnosi się to do rowerzystów, a liczba ofiar śmiertelnych wypadków drogowych w tej grupie z roku na rok wzrasta.
Taki stan rzeczy wynika, zdaniem Izby, z kilku czynników. W raporcie obrywa się tzw. Krajowej Radzie Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, międzyresortowym ciele rządowym. Rada w zasadzie nie funkcjonuje, a instytucje, które miały brać udział w jej pracach – m.in. minister infrastruktury, nie tylko nie podejmowały współpracy, ale nawet nie informowały się o swoich działaniach. Organ ten nie był w stanie stworzyć nawet wiarygodnej bazy danych na temat wypadkowości – policyjne statystyki, stanowiące obecnie jedyne źródło wiedzy na ten temat, zawierają dużo błędów i brakuje w nich istotnych informacji na temat infrastrukturalnych przyczyn wypadków. Do 2013 r. realizowany był jeszcze program Gambit 2005, który udało się zrealizować tylko w 60 proc. Przyjęty później Narodowy Program Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego obciążony był wadą prawną, która uniemożliwiała jego realizację – jak dotąd nie została ona usunięta, zatem faktycznie nie obowiązuje obecnie żaden rządowy program dotyczący bezpieczeństwa na drodze.
Równie źle wygląda sytuacja na szczeblu lokalnym – ponad połowa zarządów dróg nie sporządziła żadnych planów rozwoju sieci drogowej ani planów rozbudowy, przebudowy, remontu, utrzymania i ochrony dróg, a z tych, którym się to udało, połowa ich nie realizowała. We wszystkich badanych gminach fatalny był stan infrastruktury rowerowej i pieszej – w 85 proc. z nich wykryto nieprawidłowości przy koniecznych przeglądach stanu technicznego, w 65 proc. była ona źle oznakowana, również w 65 proc. z nich nie prowadzono na czas odpowiednich remontów i prac utrzymaniowych. Rosnące zainteresowanie rowerem jako środkiem transportu nie przełożyło się na powstanie ścieżek rowerowych, które wciąż stanowią zaledwie 3 proc. wszystkich tras i obecne są niemal wyłącznie w metropoliach, przez co rowerzyści muszą poruszać się szosami – to z kolei znacząco obniża ich bezpieczeństwo. Najgorzej wyglądała sytuacja w powiecie nowodworskim na Pomorzu, gdzie w sumie znajduje się 2,5 km drogi rowerowej.