Począwszy od poniedziałku 23 listopada właściciele mieszkań w stolicy Niemiec nie mogą już żądać astronomicznych kwot za wynajem. Przekroczenie standardowego limitu cen, ustanowionego na początku roku, o więcej niż 20 proc., właśnie stało się karalne.
Według Berlińskiego Stowarzyszenia Lokatorów (BMV), zrzeszającego ponad 170 tys. osób, oznacza to obniżenie cen wynajmu ok. 365 tys. lokali mieszkalnych w niemieckiej stolicy. Stowarzyszenie nie ma wątpliwości, że urzędowe ograniczenie kosztów ponoszonych przez lokatorów to sprawiedliwe, adekwatne i sensowne działanie w czasach kryzysu pandemicznego. W latach 2014-2019 czynsze w Berlinie gwałtownie rosły, zmuszając tysiące ludzi do wyprowadzki na dalekie przedmieścia i utrudniając znalezienia mieszkania w stolicy osobom, które dopiero do niej przyjechały, głównie za pracą. Równocześnie podaż dostępnych mieszkań nie nadążała za popytem. W wynajmowanym mieszkaniu żyje zdecydowana większość (ponad 3/4) mieszkańców Berlina. W kwietniu 2019 r. w stolicy Niemiec miały miejsce wielotysięczne protesty lokatorów, upominających się o niższe czynsze.
Pierwsza część regulacji ustanawiających limit czynszów została przegłosowana jeszcze w lutym 2020 r., z inicjatywy centrolewicowej koalicji, która ma większość w radzie miasta (tworzy ją Die Linke – Lewica, Zieloni i SPD). Teraz w życie wchodzi druga. Nadal będzie obowiązywała ustandaryzowana tabela, na podstawie której będzie ustalana wartość czynszu. I tak, przykładowo, za metr kwadratowy mieszkania w wielorodzinnym budynku wzniesionym w latach 1919-1949 posiadającym łazienkę i centralne ogrzewanie ceną sugerowaną jest 6,27 euro, w przypadku budownictwa z lat 1950-1964 to 6,08 euro, zaś za mieszkanie w budynku powstałym między r. 1991 a 2002 – 8,13 euro. Ceny rosną, gdy mieszkanie jest częścią samodzielnego domu z dwoma tylko lokalami mieszkalnymi, spadają, gdy – w przypadku starszego budownictwa – mieszkanie nie ma centralnego ogrzewania i/lub samodzielnej łazienki. Najnowsze nieruchomości, wzniesione po 2013 r., nie są objęte regulacjami.
Jak podaje Deutsche Welle, do tej pory wynajem 60-metrowego mieszkania przeciętnie kosztował w Berlinie 850 euro, czyli jedną trzecią dochodu przeciętnego gospodarstwa domowego.
23 listopada był dla właścicieli mieszkań ostatnim dniem na dostosowanie czynszów do regulacji – oczekiwana cena wynajmu może przekraczać kwotę wynikającą z tabeli o maksymalnie 20 proc. Jak jednak alarmuje Berlińskie Stowarzyszenie Lokatorów, wielu właścicieli liczy na to, że lokatorzy nie dowiedzą się o korzystnych dla siebie regulacjach. Stowarzyszenie prowadzi kampanię informacyjną i zachęca lokatorów, by sprawdzili swoją umowę najmu, a w razie uporu właścicieli zwracali się do jego prawników. W poprzednich miesiącach media informowały również o innych „sprytnych” wybiegach wynajmujących mieszkania: żądali oni od lokatorów podpisania dwóch umów, jednej zgodnej z prawem i drugiej zapasowej, na wypadek, gdyby tabela czynszów została obalona w sądzie. Zdarzało się również żądania dopłacania za każdą sztukę mebli w mieszkaniu.
Stowarzyszenia właścicieli mieszkań zaskarżyły berlińskie regulacje do Sądu Konstytucyjnego, który zdecyduje, czy lokalne władze Berlina miały prawo zaingerować w ceny czynszów na taką skalę. Wyrok zapadnie w przyszłym roku. Pomysł regulowania wysokości czynszu bardzo nie podoba się partii Angeli Merkel, chrześcijańskim demokratom.