Uniwersytet Śląski ukarze wykładowcę, który nie od dziś rzucał w stronę studentek seksistowskimi komentarzami. O sprawie zrobiło się głośno, gdy mężczyzna rzucił „No, mój to by się nie zmieścił” w stronę ziewającej uczestniczki jego zajęć.
Postępowanie dyscyplinarne w sprawie wykładowcy-seksisty zaczęło się jednak już wcześniej, w poprzednim roku akademickim. Uczelniane władze zaniepokoiła treść anonimowych ankiet oceny prowadzącego zajęcia, jakie wypełniali studenci. Do tego doszedł sygnał od dwóch studentek, że wykładowca regularnie molestuje je werbalnie ordynarnymi wypowiedziami z podtekstem seksualnym. Jedna z nich, wygłoszona podczas wykładu do dziewczyny, która ziewnęła, brzmiała: „No, mój to by się nie zmieścił”.
– Żądamy od rektoratu UŚ natychmiastowej reakcji w postaci zawieszenia wykładowcy w wykonywanych czynnościach. Taki człowiek nie nadaje się do pracy akademickiej, ani do pracy z jakimikolwiek kobietami – pisze Codziennik Feministyczny, który wystosował w tej sprawie petycję do rektora Uniwersytetu Śląskiego prof. dra hab. Andrzeja Kowalczyka. Jest szansa, że seksista naprawdę zostanie ukarany – rzecznik dyscyplinarny UŚ ds. nauczycieli akademickich złożył do uczelnianej komisji dyscyplinarnej wniosek o wydanie w stosunku do mężczyzny zakazu wykonywania zawodu przez okres dwóch lat.
Działaczki podkreślają, że cała sytuacja pokazuje, że problem przedmiotowego i upokarzającego traktowania kobiet jest obecny, ba, nagminny także wśród mężczyzn z wyższym wykształceniem, zatrudnionych na prestiżowych, cieszących się szacunkiem stanowiskach. To, że seksiści i sprawcy molestowania czują się bezkarni, udowodniła również reakcja na publikacje Codziennika Feministycznego. Jak poinformowała dziś redakcja, do Kamili Kuryło, redaktorki naczelnej portalu, zaczęły napływać wulgarne komentarze typu „Mój by się zmieścił, możesz ziewnąć?” czy „Jesteś obrzydliwym kobietonem z zerem dystansu do ciebie”.