Gina Haspel została wybrana na stanowisko przez Donalda Trumpa. Światowe media donoszą, że odgrywała niezwykle istotną rolę w działaniach „antyterrorystycznych” podejmowanych przez wywiad amerykański po zamachach z 11 września, m.in. miała prowadzić tajską placówkę, działającą podobnie jak Kiejkuty Stare i nadzorować stosowane w niej tortury.
W tajnym, nielegalnym więzieniu, prowadzonym przez Haspel, stosowano powszechnie tzw. waterboarding, czyli podtapianie, formę tortur niedawno oficjalnie chwaloną przez prezydenta USA. Jedną z ofiar był Abu Zubejda, Saudyjczyk, któremu za krzywdy wyrządzone w Kiejkutach państwo polskie wypłaciło odszkodowanie w wysokości 100 tys. euro i który wciąż jest więźniem Guantanamo, mimo że od 10 lat wiadomo, że nie miał żadnych powiązań z Al-Kaidą. W ciągu 15 lat odsiadki stracił oko, był podtapiany 83 razy, torturowano go także na inne sposoby – uniemożliwiano mu sen, zmuszano do pozostawania kilkanaście godzin w tej samej pozycji, zamykano w niewielkiej drewnianej skrzyni, czy też po prostu bito.
Haspel nie tylko prowadziła więzienie, gdzie torturowano ludzi, ale także brała udział w niszczeniu nagrań z waterboardingu w 2005 roku. Ostatecznie wszystkie osoby zaangażowane w te działania zostały oczyszczone z jakichkolwiek zarzutów, zaś rolę Haspel potraktowano jako „wykonywanie rozkazów”. Władze Tajlandii – podobnie jak przez długi czas Leszek Miller i Aleksander Kwaśniewski – twierdzą, że w ogóle nie były świadome istnienia nielegalnej placówki.
Nominacja Haspel to bardzo wyraźny sygnał ze strony Trumpa – jest jasne, że łamanie praw człowieka wobec więźniów, zwłaszcza tych spoza USA, będzie się nasilać. – Nie dalej jak dobę temu rozmawiałem z najwyższymi funkcjonariuszami wywiadu i zapytałem ich «Czy to działa?», a oni odpowiedzieli, że tak, jak najbardziej – mówił niedawno o torturach prezydent USA. – Na ogień musimy odpowiadać ogniem.