W trakcie pandemii, o niewielu państwach wypowiadano się tak pozytywnie, jak o rządzonej przez centrolewicową Partię Pracy Nowej Zelandii. Premierka tego kraju, Jacinda Ardern nie tylko wygrała z koronawirusem. Dziś, odniosła miażdżące zwycięstwo w wyborach pokonując neoliberalną Partię Narodową.
Poparcie, jakie zebrała Partia Pracy pozwoliło zdobyć jej prawie połowę wszystkich głosów. Choć nie zliczono wciąż wszystkich okręgów, to na ten moment i tak już wiadomo, że Ardern uzyska reelekcję, a lewica będzie rządzić samodzielnie. Duże zwycięstwo Partii Pracy oznacza także kompromitację Partii Narodowej, która z trudem przekroczyła granicę 25% głosów. Po raz pierwszy od 1999 roku, do parlamentu dostaną się Zielonii, którzy w okręgu Auckland Central pokonali kandydata Partii Narodowej.
Dzisiejsze zwycięstwo Jacindy Ardern i jej partii są największym sukcesem wyborczym, od zmiany ordynacji wyborczej sprzed 1996. Więcej procent zyskali tylko Michael Joseph Savage w 1938 oraz Peter Fraser w roku 1946. Względem wyborów z 2017, Labour polepszyło swoje notowania o ponad 12 punktów procentowych. Oznacza to, że przysługiwać im będą 64 miejsca w parlamencie. Jest wielce prawdopodobne, że wejdzie do niego także Partia Maorysów.
Wraz z wyborami, w Nowej Zelandii trwały dwa referenda dotyczące legalizacji eutanazji i spożywania marihuany. Choć ich wyniki zostaną podane do wiadomości publicznej za dwa tygodnie, to sondaże nie prognozują, abyśmy mieli być świadkami zaciętego oczekiwania na wyniki. 60% nowozelandczyków popiera pomysł legalizacji eutanazji, a sprzeciwia mu się jedynie 33% populacji. 51% osób zaś, nie chce, by marihuana została zalegalizowana, przy 41% zwolennikó
Od zamachu na meczet w nowozelandzkim mieście Christchurch minęło ponad półtora roku. Świat na chwilę zamarł oglądając skrajnego prawicowca z karabinem zabijającego kolejne osoby. Dla rządzącej wówczas Partii Pracy trudnym zadaniem było odbudowanie zszarganego wizerunku państwa, w którym dochodzi do podobnych sytuacji. Jacinda Ardern od początku jednak zaczęła robić wszystko, by zrobić to jak najlepiej.
Poparcie dla Partii Pracy zaczęło gwałtownie rosnąć. Wprowadzenie wielu reform mających na celu zapobieganie terroryzmowi, zapewnienie odpowiedniej opieki nad zdrowiem psychicznym Ardern połączyła z budowaniem nowoczesnego państwa dobrobytu. W trakcie swojej kadencji, utworzono ponad 90 tysięcy nowych miejsc pracy, zmniejszono koszta wizyt lekarskich dla blisko pół miliona mieszkańców, podwyższono płacę minimalną do 17.70$ netto i zredukowano bezrobocie do najniższej wysokości od jedenastu lat.
W trakcie pandemii, Nowa Zelandia wygrała z koronawirusem. Dwukrotnie. Co prawda strategia walki z pandemią w wykonaniu Partii Pracy jest nieosiągalna, przykładowo dla państw Europy, bowiem zamknięcie granic przez wyspę jest łatwiejsze, niż w przypadku kraju posiadającego granice lądowe, aczkolwiek pochwały leciały w stronę Wellington od większości ekspertów. To właśnie od marca, czyli miesiąca, w którym wprowadzono restrykcje, Partia Pracy nie przegrała w żadnym sondażu. Ardern zaś, stała się najbardziej popularną osobą polityczną w kraju.
W międzyczasie, największa partia opozycyjna zaliczyła szereg skandali oraz sporów wewnątrz formacji. 22 maja, w związku z bardzo słabymi notowaniami, postanowiono zwołać zebranie, w celu wyłonienia nowego lidera. Wybrany wówczas Todd Muller ustąpił po dwóch miesiącach z powodów zdrowotnych. Kolejne wybory wygrała Judith Collins, która nie była w stanie wypracować dogodnej pozycji dla siebie w partii, gdyż do wyborów było za mało czasu.