Site icon Portal informacyjny STRAJK

Nowacka biznesu

Na okładce weekendowego wydania „Gazety Wyborczej” bryluje Barbara Nowacka. Polityczka w wielu kręgach postrzegana jako nadzieja lewicy po dość niemrawym roku powyborczym teraz wraca do wzmożonej aktywności politycznej. Wywiad wywołał sporo emocji wśród działaczy innych lewicowych formacji. Adrian Zandberg przyznał na Facebooku, że jest niemile zaskoczony słowami liderki Inicjatywy Polska. Trochę się dziwię temu zdziwieniu, gdyż z rozmowy nie dowiadujemy się niczego nowego. Nowacka jak Nowacka – mówi językiem cywilizowanego liberalizmu –  gani kler za ingerencje w życie społeczne, zapewnia, że lewica powinna walczyć o państwo świeckie, a także – o więcej wolności w gospodarce, obecnie tłumionej przez biurokrację. Zauważa, że partia Razem próbuje zrobić z Polski Skandynawię, co jest błędnym kierunkiem. Zandberg i spółka prezentują jej zdaniem zbyt idealistyczne myślenie. Nie to, co dojrzała pani kanclerz szkoły wyższej, która twardo stąpa po ziemi i nie boi się trudnych tematów. Podnosi m.in. kwestię umów o pracę. Nowacka jest zdania, że nie każdy pracownik na nie zasługuje. Na biznes nie powinno się też nakładać wysokich podatków, bo się panowie dobrodzieje obrażą i wyjadą do innych krajów. Zresztą, lewica nie powinna „patrzeć na przedsiębiorców jak na wyzyskiwaczy”, bo przecież prawie połowa z nas prowadzi jakąś firmę. Wygląda więc na to, że pani Barbara do sfery ludzi biznesu zalicza również nieszczęśników wyzyskiwanych w ramach samozatrudnienia. No, ale przecież lewica nie powinna mówić o wyzysku.

Lewica z wizji Barbary Nowackiej to kolejna odsłona projektu „trzeciej drogi”. O ile jednak Blair i Schroeder wspominali przynajmniej o walce klas jako pewnej idei przeszłości, którą zastąpić należy „refleksyjnym zarządzaniem konfliktami społecznymi” i akcentowali, że ich projekt polityczny jest historyczną formą rozwoju lewicy, to w gramatyce politycznej Nowackiej nie ma nawet tego wspomnienia. Wolnorynkowy kapitalizm jawi się jako jedyna droga rozwoju,  a w ramach jego korekty możemy zastanowić się jedynie „jak wyrównać szanse”. W wynurzeniach Barbary Nowackiej odnajdujemy kontynuację politycznej logiki, która skutecznie zniechęciła klasę pracującą do głosowania na socjaldemokrację i wepchnęła ją w ramiona skrajnej prawicy.

To bardzo ładnie, że Barbara Nowacka wspiera walkę kobiet przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej, podkreśla, że jest feministką i zapowiada, że patriarchat „prędzej czy później skona”. To znakomicie, że jest zwolenniczką nadania pełni praw parom jednopłciowym i wprowadzenia przepisów antydyskryminacyjnych. To słuszne i chwalebne, że potępia nacjonalizm i przemoc skrajnej prawicy. To jednak wciąż za mało, żeby nazywać się lewicą. Są bowiem wartości, które lewicę łączą z formacjami liberalnymi. To właśnie postulaty społeczne, dotyczące wolności jednostki i akceptacji różnorodności. Barbara Nowacka nie wykracza w swojej wizji poza równość rozumianą w kategorii indywidualnej. Dlatego jej projekt polityczny jest konkurencyjną ofertą raczej dla wyborców .Nowoczesnej czy Platformy Obywatelskiej. Ludzi rozczarowanych antyludzkim neoliberalizmem III RP, którzy obecnie znaleźli się w objęciach PiS, propozycje Barbary Nowackiej nie przekonają na pewno.

Exit mobile version