Trwa proces Tomasza Arabskiego, byłego szefa kancelarii premiera Tuska oraz pomniejszych urzędników. Wyszło na jaw, że kancelaria Lecha Kaczyńskiego miała informacje, według których z lądowaniem w Smoleńsku mogą być problemy.

fot. wikimedia commons
fot. wikimedia commons

O sprawie pisze „Gazeta Wyborcza”. W procesie, który Tomaszowi Arabskiemu oraz innym urzędnikom z byłej kancelarii premiera i ambasady wytoczyły rodziny ofiar, przełomowe zeznania złożył Maciej J. – szeregowy urzędnik kancelarii Lecha Kaczyńskiego.

Maciej J. był w grupie, której zadaniem było merytoryczne przygotowanie wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Z zeznań urzędnika wynikało, że lwia część niedopatrzeń i błędów znajduje się po stronie właśnie kancelarii prezydenta. Problemy były już na wczesnym etapie przygotowań – np. do ostatniej chwili rosyjski ambasador nie otrzymał pisma o planowanej wizycie Lecha Kaczyńskiego i miał wyjaśniać to z Mariuszem Handzlikiem, wiceministrem w kancelarii prezydenta, który również zginął w Smoleńsku.

Prócz tego Maciej J. razem ze specjalnie przydzielonym zespołem w marcu pojechał planowaną trasą, tą samą, którą miał udać się prezydent. Urzędnicy dopinali szczegóły podróży i planowanych posiłków. Okazało się, że już wtedy strona rosyjska informowała o tym, że lotnisko w Smoleńsku nie nadaje się do tego, by tam lądować (taki był pierwotny plan kancelarii). Grupa przygotowawcza udała się więc samolotem do Moskwy, a następnie do samego Smoleńska przyjechała już kolumną samochodów. Maciej J. miał przekazać dalej swoim przełożonym informacje o tym, że lotnisko 7 kwietnia na wizytę premiera będzie czynne, ale Rosjanie nie dadzą rady utrzymywać go w gotowości aż do 10 kwietnia. W kancelarii prezydenta miały zmieniać się koncepcje, ale wspólną wizytę Tuska i Kaczyńskiego raczej wykluczano. W KPRM naciskano na prezydenta, aby wziął udział w uroczystościach w Charkowie i „odpuścił sobie” Smoleńsk.

Urzędnicy przedstawiają sprawę następująco: prezydent uparł się, aby lecieć do Smoleńska. Po drodze jednak przygotowującym wizytę „umknęło” bądź zlekceważyli oni fakt, że lotnisko może być nieczynne i nieprzygotowane. Większość pracowników odpowiedzialnych za przygotowanie prezydenckiej podróży zginęła w katastrofie. W zasadzie jedynym decyzyjnym, który dziś żyje i sprawuje partyjne zadania, pozostaje Jacek Sasin. Ma być wkrótce przesłuchany. Sąd zaproponował rodzinom smoleńskim, aby zrezygnowno z przesłuchań Donalda Tuska oraz Radosława Sikorskiego, ponieważ ich zeznania prawdopodobnie nie wniosą już zbyt wiele do sprawy.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. No tak, trzy dni pomiędzy 7-mym a 10-tym to wystarczająco dużo czasu, by posadzić brzozę, a ta, pasiona odpadami z Czarnobyla zdążyła wyróść specjalnie na trasie przelotu bombowca. Te Ruskie to jednak kiepełe mają jak naród wybrany.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…