TVP Info opublikowało nagrania z rozmowy Radosława Sikorskiego, byłego szefa MSZ z milionerem Janem Kulczykiem. Sikorski wspomina w niej kontrolę NIK w polskiej ambasadzie w USA na przełomie 2011 i 2012. Wówczas wykazała ona, że Ryszard Schnepf wydał krocie na swoją nową rezydencję. Oto państwo teoretyczne… w praktyce.
Portal TVP Info ujawnił nagranie w programie „Strefa Starcia” w niedzielę 2 grudnia. Rozmowa Radosława Sikorskiego z nieżyjącym już Janem Kulczykiem dotyczyła kontroli NIK w ambasadzie RP i tego, jak można było zapobiec „tragedii” – czyli skłonić kontrolerkę, aby nie wyciągała na światło dzienne nieprawidłowości. Jej wyniki wypadły bowiem bardzo niekorzystnie dla Ryszarda Schnepfa.
Raport NIK pokazał, że nowa rezydencja ówczesnego ambasadora Ryszarda Schnepfa kosztowała około 60 mln złotych, a na samą łazienkę wydano 300 tys. złotych. W ujawnionej niedawno rozmowie Radosław Sikorski nazywał to „drobnymi błędami” popełnionymi przez ambasadora Schnepfa. Tymczasem zarzuty NIK były naprawdę poważne: oprócz wydawania lekką ręką państwowych pieniędzy, resortowi zarzucono pominięcie obowiązujących procedur przy wyborze konsultanta, któremu zapłacono prawie 40 tys. dolarów, a także „niezachowanie należytej staranności w zakresie nadzoru MSZ nad gospodarką finansową i ewidencją księgową Ambasad”.
W rozmowie Sikorski w wulgarny sposób wypowiada się o kontrolerce NIK. Najbardziej bulwersujący fragment nagrania:
„Radosław Sikorski : Drobne błędy popełnił wiesz: przyjechała jakaś straszna biurwa z NIK-u…
Jan Kulczyk: Jakąś rezydencję remontował, tak?
Radosław Sikorski : Jakaś p**da wiesz, taka, zamiast ją dowartościować, przep*****lić jak trzeba, to dał jej jakieś biuro…
Jan Kulczyk: I napisała?
Radosław Sikorski : I się zemściła, suka, i cale ministerstwo miało kłopoty z tego powodu… a trzeba było się poświęcić.
Jan Kulczyk: Dla ojczyzny.
(śmiech)
Jan Kulczyk: Jak Walewska”.
Kontrola NIK w polskiej ambasadzie w USA trwała od października 2011 r. do października 2012 r., raport ukazał się rok później. Okazało się, że Sikorski wydał na nieruchomość pod ambasadę prawie 10 milionów dolarów, a następne 8 na adaptację i przystosowanie budynku. W czasie adaptacji miało dojść do „nieprawidłowego klasyfikowania wydatków inwestycyjnych, nierzetelnego prowadzenia ksiąg rachunkowych oraz braku właściwego nadzoru w tym zakresie przez służby finansowe i inwestycyjne resortu”, co doprowadziło do „niezatwierdzenia raportu zamknięcia inwestycji adaptacji i rozbudowy rezydencji Ambasadora”.
Uwadze kontrolerki nie uszło, że ambasador urządził się w luksusie, ale „do obsługi interesantów Wydziału Konsularnego wyznaczono jedno niewielkie pomieszczenie o wymiarach ok. 9 mkw. (…) Rozmiary pomieszczenia umożliwiają zlokalizowanie tylko jednego okienka obsługi. Budynek Wydziału Konsularnego nie posiada odpowiedniej infrastruktury umożliwiającej dostęp do niego osobom niepełnosprawnym, poruszającym się na wózkach inwalidzkich. Nie wydzielono pokoju rozmów. Nie zapewniono interesantom dostępu do urządzeń sanitarnych”.
Jak tłumaczył się później rzecznik MSZ? „Waszyngton jest stolicą naszego ważnego sojusznika i jedynego supermocarstwa, reprezentacja w tym miejscu musi być na najwyższym, światowym poziomie. Zakup został dokonany w korzystnej sytuacji na rynku nieruchomości oraz po bardzo korzystnym kursie wymiany walut”.