Konstatacja red. Jerzego Szygla o tym, że lewica w minionym roku na całym świecie słabowała jest niestety ze wszech miar prawdziwa. Ta polska stanowi o tyle pewien wyjątek, że dzięki Grzegorzowi Schetynie, który odrzucił kilka miesięcy temu SLD-owskie zaloty, wybiła się znów na stronnictwo parlamentarne i wywołała serię – jak to się dziś powszechnie przyjęło mówić – incydentów kałowych po stronie opozycyjnych komentatorów i demokratyczno-obywatelskich ekspertów od siedmiu boleści.
Polityka to jednak coś więcej niż spektakularne riposty na portalach społecznościowych, a i w tej sferze, przy Nowym Roku, na lewicy zaczęły pojawiać się deficyty.
Zanim jeszcze Krzysztof Śmiszek zdążył wywołać ogólny facepalm swoim wpisem sugerującym, iż ma zamiar stanąć do wyścigu o fotel prezydencki Razem opublikowało potworny w swej infantylności mikro-manifest. To siedem punktów, które składają się na jakiś naprawdę cudaczny przekaz pedagogiczno-emocjonalny. Mowa w nim między innymi o tym, iż „każdy powinien usłyszeć” takie rzeczy jak „kocham cię”, „wybaczam ci” czy „zawsze będę cię wspierać”.
Być może po godzinach administratorzy kont tej partii prowadzą też profile jakiejś grupy wsparcia dla przedszkolaków i pomylili zakładki, ale nie wygląda na to. Zapisali też bowiem taką oto myśl: „kapitalizm spowodował kryzys klimatyczny i nierówności społeczne, jest to system tłamszący najmniej zamożnych”. To jest przynajmniej zgodne z prawdą, chociaż to też jest raczej styl gadki do dziecka, a nie do dorosłego, poważnego człowieka.
Doprawdy, zabrakło kretyńskich internetowych oświadczeń Lisa i Piaseckiego i trzeba iść w jakiś tani kołczing? Polityka to nie głaskanie dzieci w progresywnym stylu i nie trzeba wcale nikogo kochać, ani przepraszać, czy wybaczać. Wręcz przeciwnie! I co to w ogóle ma znaczyć „każdy”? Prezesowi Państwa wybaczacie? Nie rozliczycie go? O Tusku już nie wspomnę. A dla kogo macie przewidzianą frazę „kocham cię”? Też dla każdego? Może dla Jeffreya Epsteina albo arcybiskupa „Zarazy” Jędraszewskiego? A czy będziecie mieli odwagę i czelność wydeklamować ten Wasz punkt o zawszewspieraniu na przykład panom posłom z Konfederacji? No, skoro każdy, to każdy; nieprawdaż?
Takie komunikaty, podobnie jak ten Śmiszka są wyraźnie głupie i – co najważniejsze – zupełnie niepotrzebne. Ani koalicyjnej Lewicy, ani Razem nie ubyłoby wszak nic a nic, gdyby nie powstały. Nawiasem mówiąc hasztag #Śmiszek2020, z którego tłumaczyć się musiała całej prolewicowej gawiedzi Anna Maria Żukowska, to nie jedyny babol tego dżentelmena.
To niepokojące, gdy jeden bezmyślny błąd poganiany jest drugim.
Oto dziś poseł Śmiszek powędrował do studia Polskiego Radia, gdzie wygłosił głupawe tezy o opozycyjnej jedności i „łączeniu sił”. Naprawdę, trudno się zorientować, o co temu politykowi chodzi. Jak można opowiadać takie dyrdymały i ciągle pałać pragnieniem ślubu z PO, skoro Lewica zyskała przecież na spektakularnej klęsce antyPiS-u i długo zachowywała się, jakby dostała co najmniej 25 proc., a nie 12. Wygląda na to, że Śmiszek kompletnie nie rozumie okoliczności politycznych, które go otaczają i których jest beneficjentem. Niestety, to bardzo poważna słabość działaczy i polityków lewicy nie tylko w Polsce.
Nasza rodzima lewica nie może przyjąć do wiadomości, że prawica nie tylko nie jest fajna, a już na pewno nie jest jej sprzymierzeńcem w żadnym aspekcie. Pojęli to tak jakby w SLD (na jak długo?), tymczasem takie śmiszkowanie, to nic innego jak po prostu dywersja na tyłach powodowana kompletną ignorancją.
Do tego zestawu dołożyć trzeba coraz bardziej żenujące gierki i uskoki wokół wyborów prezydenckich, nawet poza wspomnianym hasztagiem. Takie postępowanie nie może się podobać nikomu, a zwłaszcza poważnym wyborcom Lewicy. Najpierw zapowiedziano szumnie, że wyłoniona zostanie kandydatka, co już samo w sobie miało być czarujące, a wcale nie było. Od jakiegoś czasu temat płci jednak został zarzucony i rozpoczęło się cokolwiek widoczne, by nie napisać ostentacyjne omijanie tematu. Po wygłupie Śmiszka jednak nie dało się tych uników dłużej stosować i zapowiedziano, że nazwisko zostanie ujawnione 19 stycznia. I jeśli okaże się, że nie będzie to kobieta, to merytorycznie może i krzywdy nie będzie, gdyby znalazł się jakiś politycznie i intelektualnie sprawny koleś, ale przecież festiwal powszechnego wyśmiewania, który z pewnością odpali, mocno zagłuszy w takich okolicznościach programowy przekaz.
I tak Nowy Rok nadszedł, a lewica zrobiła dwa kroki w przód i już co najmniej jeden wstecz.
Niepotrzebne błędy, których można było z łatwością uniknąć, gdyby nie głupotkowata hiperaktywność, bezmyślna paplanina bez poczucia odpowiedzialności. Jest taka polska mądrość ludowa – nadgorliwość gorsza od faszyzmu. Niech to ktoś doniesie do świadomości posłowi Śmiszkowi.