We francuskich księgarniach ukazała się wczoraj nowa, ósma już powieść Michela Huellebecqa (wym. Łelbeka), jeden z najbardziej znanych produktów eksportowych Francji. Tytuł znaczy „Zniweczyć” lub „Unicestwić”, ale nie wiadomo jeszcze, pod jakim rzecz ukaże się w Polsce. Co do Francji, powieść ukazuje się w bardzo konkretnym kontekście politycznym, bo za trzy miesiące odbędą się tam wybory prezydenckie. Jej tematem są zresztą takie wybory, tyle, że w 2027 r. Treść wskazuje jednak, że autorowi chodzi o te najbliższe i że jego kandydatem jest Eric Zemmour ze skrajnej prawicy.

Michel Houellebecq

„Każdy ma depresję, albo będzie depresyjny” – mawia Houellebecq, co jest zwykle przyjmowane z pełnym zrozumieniem przez euro-inteligencję, trochę jak stała wróżba z ręki niegdysiejszych Cyganek – „Nerwowy jesteś, ale dobry z ciebie człowiek.” Mimo to, oskarżenia o bazarową psychologię raczej nie imają się francuskiego autora, jeśli prześledzić recenzje w tzw. mediach głównego nurtu. Tradycyjnie przeważają pełne szacunku zachwyty, jak w prawicowym Le Figaro („Houellebecq – prawdziwe lustro naszych czasów”), liberalnej Libération („Między tragedią a ironią”), czy w centroprawicowym Le Monde, który przy Serotoninie z wielką powagą pisał o „fenomenologii fellatio”, a teraz wzdycha do kolejnych „proroctw” autora.

Ale bodaj pierwszy raz w tej skali pokazuje się też kręcenie nosem, szczególnie w pismach poświęconych kulturze i literaturze, choć nie tylko. Po pierwsze, nie spełniło się żadne z proroctw Houellebecqa dotyczących obecnych wyborów, zawartych w Serotoninie – jest wręcz odwrotnie: zamiast islamu, króluje rasistowska, neoliberalna prawica, od faszyzującej (Macron) po ultranacjonalistyczną, jak u kandydata Zemmoura. Jak prawie cała skrajna prawica w Europie, Zemmour i Houellebecq są zawziętymi syjonistami, co oprócz podziwu dla Izraela, przejawia się otwartą pogardą i wrogością do ogółu Arabów i Afrykanów, i tego w Anéantir nie brakuje.

Bohaterem książki jest Paul Raison, 50-latek-finansista pogrążony w egzystencjalnej pustce, rozpadającym się związku i skonfrontowany z umierającym ojcem. Do tego jest jeszcze kandydat na prezydenta Bruno Juge, postać bezpośrednio zainspirowana obecnym ministrem gospodarki w rządzie Macrona Bruno Lemairem, „dobrym, białym gospodarzem”, który zgodnie z neoliberalnym dogmatem, walczy ze wszystkim, co publiczne, na rzecz prywatnego. Z początku powieść próbuje trzymać się kupy dzięki spektakularnym wątkom, jak tajemnicze napisy inspirowane Lovecraftem, wideo terrorystów, fałszywą egzekucją bohatera, czy wielką masakrą imigrantów jak ze snu Zemmoura, po której ma nastąpić uroczystość na morzu, gdzie na szczęście „nie będzie tych pierdolonych świeczek”.

Karykatura z Canard Enchaine o pesymizmie. Houellebcq prezentuje „Uległość”, a Zemmour „Francuskie samobójstwo”. rys. Cabu.

„W ciągu 100 pierwszych stron, ma się wrażenie, że to będzie rodzaj thrillera polityczno-ezoterycznego, ale potem przez następne ponad 600 stron śledzimy główną postać, bardzo płaską, okrutnie banalną, pozbawioną nawet miernoty postaci z poprzednich powieści, co powoduje ciężką nudę” – pisała recenzentka France Culture. Ale jeśli coś tu pozostaje ciekawe, to przesłanie obyczajowe, które  wypisz-wymaluj pochodzi z programu wyborczego owego francuskiego żyda-ultranacjonalisty Erica Zemmoura, który widzi upadek Francji/Zachodu nie w neoliberalnym szaleństwie, lecz imigracji lub tzw. lewicy obyczajowej.

Krytyka tego rodzaju lewicy może się niektórym spodobać, ale mamy w powieści tyle rasizmu, antyfeminizmu, antyhumanizmu, nienawiści do związków zawodowych, klasizmu i nawet anty-wegetarianizmu, że wygląda to na mimowolną karykaturę. Ciekawe, że nikt jeszcze nie policzył product placement zwartych w tekście, ale być może został pobity rekord Uległości, w której autor ulokował ponad 100 produktów znanych marek. Łatwiej wyłowić zdanka z poprzednich powieści, co wygląda, jakby autor korzystał z jakiejś tabelki. Generalnie jest to powieść-podręcznik-pociecha dla starszych, ograniczonych mężczyzn nie lubiących kobiet, którym już dawno nie staje, co skłania ich do strachu przed skończeniem w domu starców. Książka wyłącznie dla cierpliwych.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…