Nowe propozycje rządu dla nauczycieli tylko ich oburzyły. Strajk 8 kwietnia wydaje się nieunikniony.

Rząd nie był skłonny dać nauczycielom ani 1000 zł natychmiastowej podwyżki, jak brzmiał pierwszy postulat ZNP, ani podwyżek rzędu 720-990 zł w zależności od stopnia awansu zawodowego, jak brzmiała wersja druga, zaprezentowana w geście dobrej woli. Nie zgadza się nawet na trzecią propozycję, z której, mówią związkowcy, nie można już zejść niżej, bo nie tego chce środowisko nauczycielskie – rozłożenie owych kilkusetzłotowych podwyżek na dwie transze.

Co daje rząd? Jak to nazywa, „nowy pakt społeczny dla oświaty”. Płace pedagogów miałyby etapami rosnąć aż do 2023 r., ale nie bez dodatkowego warunku. Nauczyciele mieliby zgodzić się na zwiększenie pensum do 22 lub 24 godzin przy tablicy. Obecnie to godzin 18.

Szydło dla lepszego efektu przedstawiła szacunki podwyższonych wynagrodzeń tylko dla nauczycieli dyplomowanych, z największym doświadczeniem, i tak zarabiających najwięcej. To ich pensja miałaby w 2023 r. osiągnąć poziom 7700 lub 8100 zł brutto (w zależności od tego, o ile dłużej będą pracować przy tablicy). Płace pedagogów krócej zatrudnionych w szkołach byłyby proporcjonalnie niższe.

Sławomir Broniarz, lider ZNP ocenił po rozmowach, że nauczycielom zaproponowano, by sami sfinansowali swoją podwyżkę. W tej sytuacji nie ma mowy o rezygnacji ze strajku zaplanowanego na 8 kwietnia. Nie mamy ku temu żadnej legitymacji – ocenił. Związkowiec podkreślił również, że rząd nie odniósł się do propozycji strony społecznej, nie był zainteresowany wysłuchaniem głosu pracowników, tylko cały czas powtarzał swoje własne koncepcje, rzucając efektownymi liczbami.

Za przystąpieniem w poniedziałek do bezterminowego strajku opowiedziało się w referendach 80 proc. szkół.

patronite

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Znowu siadają do stołu, a ja pytam, po co ? Postraszyć strajkiem, przeprowadzić go, a nie słuchać rządu czy pracodawców. Czy polski pracownik potrafi strajkować ? Czy nauczyciel potrafi strajkować. Pokażcie swą siłę, a nie oddwajcie pola na ostatniej prostej

  2. Ja rozumiem, że każdy chce zarabiać więcej, ale 1000 zł od już to jest bezczelność. Niech oni sobie przeliczą ile kilo dyni, ziemniaków, par butów czy czegokolwiek miesięcznie więcej trzeba wyprodukować/sprzedać, żeby wyszło ci 1000 zł dochodu więcej. Bez żadnej inwestycji tysiaka więcej? Ot tak, za ładne oczy? O ile popieram rządowe programy stymulacji popytu wewnętrznego (500+, 13+) to tu jest zwyczajne rozdawnictwo dla grupy, która głośniej drze ryja. I gdyby jeszcze nauczyciele porządnie uczyli…

    1. Kocie, przelicz to na kawior albo ałdiki czy inne BeeMWice. I wyjdzie śmiesznie mało.

  3. „To ich pensja miałaby w 2023 r. osiągnąć poziom 7700 lub 8100 zł brutto ”

    Daj palec, wezmą całą rękę, a nawet jeszcze drugą. Uległa Szydło wyniesie wynagrodzenia nauczycieli do poziomu znacznie wyższego od… profesora zwyczajnego (6410 zł brutto), zostawiając daleko w tyle doktorów i doktorów habilitowanych, nie wspominając o zwykłych wykładowcach z magistrem.

    I gdzie tutaj sprawiedliwość, skoro bariera wejścia do zawodu nauczyciela jest tragicznie niska (wystarczą byle jakie studia + podyplomówka i jazda), a pracownik naukowo-dydaktyczny uczelni musi mieć wysokie kwalifikacje i dorobek? No, ale z nimi „rozmawiał” libertarianin Gowin, a nie b. premier Szydło. W tym ich wina.

    1. Kolego Fałkspałsie, a w czym nauczyciel dyplomowany z …dziesięcioletnią praktyką gorszy od professora? Z tym, ze nie udaje, że się na wszystkim zna? Jak wiadomo, profesura to patent na głupotę, bo jeśli przykładowy professor jest wybitnym znawcą konstrukcji młotka, to jeszcze nie oznacza, że wie do czego ten młotek służy, a wyniosły, jakby połknął kij od szczotki. Chyba się Kolegowi wojny pomyliły, bo tacy professorowie, co się znali, to byli przed, a nie po wojnie.
      Aha, i jeszcze: a Sz. Kolega widział w życiu professora? Takiego, co to żyje tylko z pracy w jednostce badawczej? Nie ma biednych prawników i lekarzy. I nie ma biednych professorów.

    2. „w czym nauczyciel dyplomowany z …dziesięcioletnią praktyką gorszy od professora?”

      Tym, że profesor może pracować jako nauczyciel na dowolnym szczeblu edukacji (od szkoły podstawowej po studia 3. stopnia) + spieniężyć swoje kompetencje we współpracy z biznesem, a nauczyciel dyplomowany wprost przeciwnie.

      „I nie ma biednych professorów.”

      A dlaczego ktoś, kto doszedł na szczyt kariery naukowej miałby być biedny? Pytanie oczywiście retoryczne. Bardzo dobrze, że pracownicy naukowo-dydaktyczni szkół wyższych potrafią zarabiać na posiadanej wiedzy. Rzecz w tym, że jeśli chcemy, by takie osoby uczyły kolejne pokolenia, musimy zapłacić im tyle, by różnica między wynagrodzeniem rynkowym i uczelnianym mogła zostać wyrównana lżejszym charakterem pracy. To nie szeregowy nauczyciel, którego można szybko i łatwo pozyskać. Już teraz na wielu wydziałach stricte technicznych brakuje kadry do tego stopnia, że ściąga się leciwych emerytów. „Produkcja” młodych ślimaczy się również z małego zainteresowania studiami doktoranckimi, a jeżeli już ktoś zrobi doktorat z poważnej dyscypliny, to trudno zatrzymać go w murach uczelni. Niektóre konkursy na stanowisko adiunkta ciągną się i ciągną bez rozstrzygnięcia.

    3. Kolego Fałkspałsie, wsio w pariadkie, tylko czy Szankolega zwróciłeś uwagę na opowieść o młotku? Nie zwróciłeś. Widać nie poznałeś w żyzni nikakowo profiessora. I właśnie to tłumaczy, że nie wiesz do czego służy młotek.
      Aha, noch ajnmal: a Szankolega zwróciłeś uwagę, że to spod skrzydeł nauczycieli, takich właśnie najordynarniejszych trafiają uczniowie pod skrzydła Jaśnie Państwa Professorstwa? A wtedy, jak to mawiali starożytni i w Paryżu nie zrobi się z owsa ryżu. A takie są Rzeczypospolite, jakie młodzieży chowanie (pod korcem?).

    4. Podawanie kwoty brutto to jak mierzenie długości penisa razem z kręgosłupem. Przelicz jeden z drugim na netto, bo to jest miarodajne, chyba że… nauczyciel nie nauczył was liczyć? I za to chce podwyżkę, że nawet z brutto na netto nie umiecie przeliczyć?

  4. Panie Broniarz, Pan jak dziecko we mgle – z kim Pan gadasz? Z kaczkowatymi?! Idź Pan na pywo wew poniedziałek i strajkuj Pan wesoło. Też to nic nie da, ale przynajmniej zostanie dobry humor.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…