Po kilku miesiącach poszukiwań Lewica powraca do pierwszego pomysłu – jej kandydatem w wyścigu prezydenckim będzie Robert Biedroń. Jak ustalił Portal Strajk, będzie to kampania nie jednego, a dwóch polityków, bo aktywnym jej uczestnikiem ma być również Krzysztof Śmiszek, poseł Wiosny i partner byłego włodarza Słupska.
Ostateczna decyzja zostanie podjęta 19 stycznia, kiedy zbierze się zarząd SLD, jednak, jak udało nam się ustalić, nominacja dla Biedronia jest już w zasadzie przesądzona. O tym, że były prezydent Słupska zawalczy o najwyższy urząd w państwie poinformował dziś w Polsat News Włodzimierz Czarzasty.
– Kandydatem Nowej Lewicy będzie ta osoba, którą konwencja zatwierdzi, ale ja mogę powiedzieć, kogo będę rekomendował zarządowi do zatwierdzenia – mówił szef Sojuszu. – Zgłoszę kandydaturę pana Roberta Biedronia – dodał.
Tuż po wypowiedzi Czarzastego w mediach społecznościowych pojawiły się potwierdzające komunikaty ze strony innych polityków Lewicy.
Niektóre w tonie entuzjastycznym. „Robert Biedroń to kandydat, który porywa tłumy, ma konkretną wizję Polski i nie boi się ciężkiej pracy. Na takiego kandydata czekaliśmy. Lewica rusza po Pałac Prezydencki” – napisał Dariusz Standerski, polityk Wiosny, jeden z członków rady programowej Lewicy.
„Dla mnie ta kampania dopiero nabiera rumieńców” – to głos posła Lewicy Macieja Gduli.
Inne wyrażały rozczarowanie. „Ja bym jednak poprosiła kandydatkę, energiczną, pracowitą, merytoryczną, inteligentną, błyskotliwą i przebojową, taką, która wywróci tę kampanię do góry nogami i pozbawi panów części dobrego samopoczucia. Kandydatkę, której ta kampania pozwoli zbudować podwaliny pod przyszłe liderowanie, która pozyska i przekona do progresywnego, zakorzenionego w sprawiedliwości społecznej i poszanowaniu praw człowieka, nowy elektorat” – tak nominację Biedronia skomentowała Agnieszka Ziółkowska, progresywna polityczka z Poznania.
Nominacja dla Biedronia jest też wyjaśnieniem dziwnych treści jakie pojawiły się kilka dni temu na Twitterze Krzysztofa Śmiszka, który zamieścił wpis o treści „Śmiszek2020”, co stało się przyczyną dociekań i kpin. Teraz już przynajmniej wiadomo o co chodziło. Jak udało nam się ustalić, partnerstwo – zarówno prywatne, jak i polityczne obu posłów ma być jednym z akceleratorów kampanii wyborczej Biedronia. Śmiszek będzie towarzyszyć swojemu życiowemu partnerowi podczas objazdu po kraju, jak również planowane są jego indywidualne wystąpienia, jako kandydata na pierwszego kawalera. Będzie to pierwszy przypadek w historii polskiej polityki, gdy najbliższa osoba kandydata jest również czynnym uczestnikiem życia politycznego.
„Kochani! Łatwo nie będzie. Fałszywi przyjaciele już się uruchomili. Ale to margines. Wiosną i jesienią też tak było. I co? Daliśmy radę
Lider Wiosny od dawna marzył u udziale w boju o Pałac Prezydencki. Projekt #Biedroń2020 został uruchomiony tuż po zdobyciu przez niego posady słupskiego włodarza w 2014 roku. Polityk brylował następnie w poważnych pozach na okładach dzienników i tygodników, a prezydenturę w pomorskim mieście traktował raczej jako trampolinę do poważnej polityki. Problemy zaczęły się dopiero, kiedy Wiosna, projekt, którego był główną twarzą i architektem, załamał się zaledwie kilka miesięcy po starcie – po wyborach do europarlamentu. Nieco wcześniej, po ujawnieniu szczegółów targów politycznych pomiędzy Razem a Wiosną (słynne 900 tysięcy w zamian za jedynkę dla Agnieszki Dziemianowicz-Bąk) nadwątlona została jego reputacja człowieka-spoza-wielkiej-polityki. Biedroń stracił wiarę w sens swojego kandydowania późnym latem, kiedy wskaźniki zaufania społecznego spadły mu wyraźnie po tym, jak rozważał publicznie dołączenie do Koalicji Obywatelskiej, a także poinformował, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie złoży mandatu europosła.
Kandydatura Biedronia powraca teraz, jednak nie jako oczywiste wskazanie na najbardziej rozpoznawalnego polityka lewicy, lecz w formie koła ratunkowego. Były prezydent Słupska pozostaje jednak, obok Adriana Zandberga, najwyżej ocenianym i najbardziej rozpoznawalnym czynnym politykiem lewicy.