Byli zatrudnieni przez fundację o dumnej nazwie “Tobie Polsko Ratownicy”. Szybko okazało się, że ich pracodawca w ramach służby na rzecz ojczyzny nie zamierza zaprzątać sobie głowy takimi sprawami jak polskie prawo pracy. W końcu ratownicy solidarnie odmówili pracy.
Fundacja „Tobie Polsko Ratownicy” z Wrocławia w ubiegłym roku wygrała przetarg na obsługę nowotarskiego basenu. Jej obowiązkiem było zapewnienie codziennej obecności ratowników na obiekcie. W procedurze przetargowej nie zostały jednak wyznaczone odpowiednie stardardy zatrudnienia, jakimi powinni zostać objęci pracownicy zewnętrznej firmy. Kierownictwo fundacji, hołdując najwidoczniej polskiej szkole przedsiębiorczości, chętnie skorzystało z nadarzającej się okazji do degradacji warunków pracy. – Dostaliśmy do podpisania umowę o dzieło na 400 zł, przez resztę dyżurów mieliśmy pracować na podstawie umowy o wolontariat – wyznaje “Gazecie Krakowskiej” jedna z ratowniczek.
Z opowieści pracowników fundacji wynika, że władze nie wywiązały się z obietnicy zatrudnienia stałego, złożonej podczas rozmów rekrutacyjnych. Ratownicy konsekwentnie domagali się podpisania umów o pracę, jednak kierownictwo, w akcie niebywałej bezczelności, zaproponowało im jedynie umowy o wolontariat. W końcu cierpliwość pracowników się wyczerpała. W ostatni piątek przeprowadzili spontaniczny strajk. Od rana na obiekcie nie pojawił się ani jeden ratownik. Zarządcy basenu wpadli w panikę, kiedy jeden z klientów wezwał na miejsce policje, informując, że jego dziecko przebywa w wodzie bez odpowiedniego nadzoru. Ostatecznie wyłączono z użytkowania główne baseny, pozostawiając czynny jedynie dziecięcy brodzik. Po paru godzinach dyrekcja obiektu sprowadziła ratowników z innej firmy.
Jak przyczyny strajku wyjaśniają ratownicy? – Nie przyszliśmy do pracy, bo od początku stycznia pracujemy na czarno i nie możemy doprosić się, by to zmienić. Nie możemy się na to godzić, bo w końcu my odpowiadamy za życie ludzi – mówi nam jeden z ratowników, Inny pracownicy w rozmowie z “Gazetą Krakowską” zaznaczają, że uciążliwy był dla nich również zakaz pracy u konkurencji, których ich zdaniem – w świetle tego, że nie podpisywali z fundacją żadnej umowy o pracę – był nielegalny.
Inaczej sprawę widzi Piotr Łuczyński, odpowiedzialny za sekcję ratownictwa wodnego w Fundacji.- Nie wiem, co powiedzieć na temat zachowania tych ratowników. Nikt nikomu nie płacił nic „pod stołem”. Zaoferowaliśmy im umowy-zlecenia. Gdy rozpoczynaliśmy współpracę, rozmawiałem z nimi. Mówili, że wszystko jest w porządku. Co do umowy na 400 zł, to była taka, ale dla osoby, która miała mniej dyżurów – twierdzi.
Dzisiaj na nowotarskim basenie nad bezpieczeństwem klientów czuwają wciąż ratownicy “wypożyczeni” z innych obiektów. Jest to jednak rozwiązanie tymczasowe. Fundacja została póki co ukarana grzywną w wysokości 1600 zł za niewywiązanie się z zapisów umowy. Sprawę skomentował również burmistrz Nowego Targu Grzegorz Watycha – Oczekuję, że fundacja wywiąże się z umowy i zapewni opiekę ratowników na basenie. W końcu to nasza jedyna pływalnia, a na dodatek teraz są ferie – powiedział samorządowiec.
[crp]