Rodzice i opiekunowie niepełnosprawnych 3 września protestowali w całym kraju – m.in. w Warszawie, we Wrocławiu, Rybniku, Lublinie, Toruniu, Krakowie, Olsztynie i Gdańsku. Ma to związek ze zmianą zasad kształcenia specjalnego przez MEN. Rodzice alarmują: Anna Zalewska odbiera w ten sposób niepełnosprawnym szansę na chodzenie do szkoły. Boją się, że zmiana zasad ma cichaczem wypychać ich dzieci z placówek.

Nowe rozporządzenie Anny Zalewskiej likwiduje nauczanie indywidualne na terenie placówki. Zamiast tego wprowadzono tzw. Indywidualny Program Edukacyjno-Terapeutyczny. W jego ramach nauczyciele, rodzice i dyrekcja ma ustalać, które zajęcia niepełnosprawny uczeń ma odbyć w klasie zresztą kolegów, a które indywidualnie w domu. Mimo iż MEN zapewnia, że nie chce ograniczać niczyich praw, zwłaszcza rodzice dzieci ze spektrum autyzmu niepokoją się, że ich dzieci po prostu „znikną ze szkół”, jeżeli tak zażyczy sobie dyrekcja.

W stolicy około 100-osobową demonstrację zorganizował Warszawski Strajk Kobiet. O 18.00 pod siedzibą MEN zebrali się protestujący: – Nasi terapeuci mówią, że szkoła jest rodzajem terapii, można tam się nauczyć zachowań społecznych. Zostając w domu będę siedział w swoim autystycznym świecie – mówił jeden z niepełnosprawnych uczniów, który pojawił się na proteście. Zagrożono, że jeżeli minister Zalewska nie wycofa swojego szkodliwego rozporządzenia, RON wznowią okupację Sejmu.

– Niektóre niepełnosprawne dzieci czeka wykluczenie – oceniła w rozmowie z TOK Fm Aneta Rzepka, mama niepełnosprawnego licealisty. – Boimy się, że w porównaniu z poprzednimi latami będą one okrojone.

– Co my możemy, jeżeli mamy kolejne rozporządzenia, które są tak naprawdę fikcją, które mimo próśb, gróźb zostawiają furtki dyrektorom, które nie dają jasnych komunikatów i drogowskazów rodzicom. Cały czas dzieci z niepełnosprawnościami są wykluczane i będą wykluczane, bo taka jest polityka naszego rządu? – pytała retorycznie Monika Auch-Szkoda z Warszawskiego Strajku Kobiet.
Protestujący przynieśli ze sobą transparenty: „Żądamy godnego życia dla osób z niepełnosprawnością” i „Nie wykluczać dzieci!”.

W Gdańsku pikietowało kilkadziesiąt osób. Protest nie dotyczył tylko szkół, ale wszystkich niedogodności, jakich doświadczają osoby niepełnosprawne: – Najlepszy jest dowcip z ostatnimi podwyżkami rent. Nikt nie zwrócił na to uwagi, ale renty zostały podwyższone do kwoty 1029 złotych – owszem – tyle że z wliczonym dodatkiem pielęgnacyjnym. To samo stanie się za chwilę z rentami socjalnymi. Nikt jeszcze tego nie widzi, niektóre osoby są wręcz w siódmym niebie, wyliczają ile to one dostaną. Jak dostaną, to się bardzo zdziwią: dodatek stał się chyba już wirtualnym zapisem tylko w ZUS-ie, po prostu żeby był, bo był zawsze. Tylko że jakoś do tego czasu żadna władza, jaka by ona nie była, mogła być najgorsza z najgorszych, ale tego dodatku nam nie ruszyła. On był prawie święty. Niestety, święty PiS nam go wziął – mówił ojciec niepełnosprawnej córki.

Protestujący krzyczeli: „Państwo PiS nas oszukało!”. Nieśli też transparenty z hasłami „PiS wyrzuca niepełnosprawne dzieci ze szkół” i „Kaczyński, tchórzu, a ile czekałeś w kolejce?”. Na proteście obecni byli działacze lokalnego KOD.

W Toruniu protest zorganizowała Iwona Hartwich. „Niepełnosprawność dotyczy każdego z nas”, „Solidarność naszą bronią” – z takimi hasłami na transparentach protestowano przy pomniku Mikołaja Kopernika.

– Niestety nawet po nieznacznej, wywalczonej przez nas podwyżce o 130 zł renty socjalnej ta kwota nie starcza na podstawowe potrzeby osób niepełnosprawnych. To jest nie tylko rehabilitacja, sprzęt rehabilitacyjny, leki… Te osoby muszą zacząć normalnie żyć. (…) Chcemy godnego życia dla naszych dzieci, chcemy godnego życia dla osób z niepełnosprawnościami. Cały czas walczymy o to i dalej będziemy o to zabiegać. To kontynuacja naszego protestu w Sejmie. Przypominamy m.in. o postulacie 500 zł dodatku na godne życie – przemawiała organizatorka.

W Lublinie natomiast uczestnicy pikiety solidarnościowej zbierali podpisy pod petycją skierowaną do minister edukacji. Ojciec częściowo sparaliżowanej 17-latki opowiedział historię córki, dla której indywidualne nauczanie w szkole było jedyną szansą na normalizację kontaktów z rówieśnikami po tym, jak przeżyła groźny wypadek:

– Amanda była z tego rozwiązania zadowolona. Śmiało, z uśmiechem na twarzy wstawała rano na zajęcia. Kontakt z rówieśnikami jest ważny dla każdego dziecka. Uniemożliwiający go, niezrozumiały zapis pani minister edukacji jest dla nas dotkliwym ciosem. Apeluję do Anny Zalewskiej o to, by przywrócono osobom niepełnosprawnym możliwość nauki w szkole. Nie można marnować chęci i możliwości, jakie te dzieci mają

We Wrocławiu protest pod Pręgierzem na rynku wsparła Marta Lempart.

– Domagamy się wdrożenia konwencji o prawach osób niepełnosprawnych – mówiła kandydatka na prezydenta stolicy Dolnego Śląska

Tymczasem Anna Zalewska broni swojego rozporządzenia: – Indywidualne Programy Edukacyjno-Terapeutyczne właśnie mają być skierowane do każdego dziecka i tak skrojone, jak dziecko potrzebuje, tzn. (dziecko ma) tyle godzin, ile trzeba w szkole z rówieśnikami i w szkole indywidualnie.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…