Wstępny sukces zorganizowanego przez OPZZ spotkania lewicy jest bardzo dobrą wiadomością – niezależnie od tego, czy w finale doprowadzi do powstania wspólnej lewicowej listy, a także od tego, jak bardzo wspólna będzie to lista. Jest dobrą wiadomością, ponieważ – to banał – ludzie różnej lewicy, od Millera po Ikonowicza, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów zasiedli przy wspólnym stole; ale także – co ważniejsze – dlatego, że czyniąc to uznali niejako przewodnią rolę związków zawodowych. Jeśli lewica ma się odrodzić i stworzyć jakiś wiarygodny dla wyborców projekt – musi odrodzić się wokół kwestii praw pracowniczych, sprawiedliwego podziału, redystrybucyjnej roli państwa, czyli tego wszystkiego, co stanowi sens istnienia ruchu związkowego. Wiemy już na pewno, że nowa lewica nie powstanie wokół postulatów o charakterze światopoglądowym – ten eksperyment się nie powiódł.

Oczywiście trudno dziś ocenić, czy Sojusz Lewicy Demokratycznej, przećwiczony przez wyborców za wygłup z Magdaleną Ogórek, nabrał tyle pokory, żeby – po raz pierwszy w dziejach – potraktować swoich ewentualnych partnerów koalicyjnych po partnersku. Osobiście chciałabym w to wierzyć, przede wszystkim dlatego, iż SLD jako jedyny na polskiej scenie politycznej występuje (choć za słabo i za rzadko) w obronie Polski Ludowej – a jest dla mnie coś nieopisanie obrzydliwego w politycznym genocydzie, stanowiącym oficjalną politykę III RP wobec ludzi PRL. Ale – jak słusznie zauważa Anna Grodzka – możliwy jest też drugi wariant, w którym owocem rozpoczętych właśnie rozmów będzie wspólna lista wszystkich z wyjątkiem SLD.

Przepraszam – nie wszystkich. Powstająca właśnie partia Razem na zaproszenie OPZZ do dyskusji o lewicy odpowiedziała cokolwiek egzaltowanym wykrzyknikiem na temat kompromitacji, wiarygodności i Leszka Millera. Z największego szacunku dla naszych redakcyjnych Koleżanek, które zaangażowały się w tworzenie tej partii, zachowam dla siebie rozważania o budowaniu wiarygodności (np.: jeśli zakładasz partię, która w pierwszym punkcie swego programu postuluje „państwo po stronie pracowników i pracownic”, to nieroztropnie jest pogardliwie odrzucać zaproszenie związku zawodowego) – ale chciałabym im opowiedzieć anegdotę z zamierzchłej przeszłości. W roku 1993, kiedy SLD niespodziewanie wygrał wybory, a Unia Pracy – której wówczas byłam członkiem – równie niespodziewanie wprowadziła do Sejmu ponad 40 posłów, koalicja między dwiema siłami lewicy, po czterech latach balcerowiczowskiego koszmaru, wydawała się oczywista. Atoli na pierwszych negocjacjach koalicyjnych Ryszard Bugaj zobaczył Leszka Millera. A co gorsza – mimo interwencji u Oleksego – Miller był także na drugich negocjacjach. Kiedy Bugaj z oburzeniem zapytał Oleksego „Co tu robi Miller?!?” – ten z właściwym sobie wdziękiem odrzekł: „Niech pan rozmawia z Kwaśniewskim, ja jestem na to za krótki”. I wtedy Unia Pracy na zawsze opuściła salę obrad – z tym samym poczuciem moralnej słuszności, które dziś towarzyszy młodym działaczom Razem, odrzucającym zaproszenie OPZZ.

I teraz każdy musi sobie sam odpowiedzieć na pytanie: gdyby w tych „formacyjnych latach” III RP Polską rządziła koalicja z udziałem radykalnej, odważnej, niezakompleksionej i propracowniczej lewicy, jaką była wówczas Unia Pracy, z ludźmi takimi jak Karol Modzelewski, Ryszard Bugaj i Aleksander Małachowski – czy dziś nie żylibyśmy w lepszym kraju?

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. „O przewodnią rolę klasy robotniczej” No, tacy np. górnicy, zarabiający po jakieś 5-6 tys. na miesiąc, to chyba już pełnią tę przewodnią rolę.

  2. Nie oddamy ani guzika.
    Aż zostaniemy bez guzika!
    Tak trzymać!
    To tylko ludzie znają taki proces jak łączenie przez dzielenie.

  3. Zapominacie o jednym, historia tak się w Polsce potoczyła, że byłą jest i będzie tylko jedna licząca się partia lewicowa, nie ma innej drogi jak naprawa SLD choćby po inną nazwą ale to jedyna istniejąca struktura, reszta to krótkie kanapy, wybór jest prosty albo SLD przestanie być miejscem pracy dla liberalnych korposzczurów z nadziejami na posadkę a administracji i skundlonym skamleniem przestanie pluć na dorobek PRL zaczynając powrót do wartości socjalizmu albo nie będzie na razie żadnej lewicy w Sejmie.

    1. Jajakobyły wyborca SLD stwierdzam, że w SLD nie będzie żadnego zwrotu. Chociaż zwrot socjalistyczny byłby dla mnie miłą odmiana od drogi jaka podążał przez ostatnie lata SLD. Bo i po co? Po wprowadzeniu JOW powstanie w Polsce system dwupartyjny. Dwie partie będą czcić pamięć żołnierzy wyklętych i ekshumować kolejne zwłoki bohaterów, którzy po 45-tym roku pragnęli wybuchu III wojny światowej. Kiedy licznik bohaterskich trucheł wyprzedzi liczbę wybudowanych za PRL zakładów pracy nie będzie już miejsca nie tylko dla SLD, ale i dla miękkich lewicowców jak ci z partii Razem.

      Trzeba było być socjalistą i myśleć socjalistycznie od 89-tego roku. Teraz do dupa blada i musztarda po obiedzie. Jeśli jest jakaś szansa na coś w rodzaju socjalizmu albo lewicowości to tylko raczej z tego powodu, że Zachód tez w tym kierunku pójdzie. Bo my jako te papugi albo małpy lubimy wszystko powtarzać po Zachodzie (np. trzecia drogę Blaira). Bez tego będzie dupa blada.

  4. „że była „Magdalena Ogórek” tylko dlatego, że była z (S)LEWICY(D)”

    Czy ktoś zmuszał panią Ogórek żeby startowała z ramienia SLD? Mało jest bogatych ludzi w kraju, którzy z chęcią by zainwestowali w młodą kobietę? Czy takie BCC i Lewiatan nie widzieli, że Ogórek to zbawienie dla Polski? Mogli sypnąć kasą i sprzątnąć Ogórek SLD z przed nosa.

    PS. Czy pani Magdalena wystartuje z listy Kukiza? Na taki krok by wskazywała wypowiedź pani Ogórek po 1-szej turze.

    1. Zapomniałem, że BCC i Lewiatan współpracowali (współpracują?) z SLD. Tylko po co im SLD do uratowania Polski za pomocą pani Ogórek? Można było sypnąć kasą, którą przedsiębiorcy mają na kontach (circa 240 mld) i tym sposobem oszczędzić pani Magdalenie kontaktów z panem Czarzastym. I pan Czarzasty i pani Magdalena czuli by się teraz dzieki temu lepiej.

  5. Szanowna Pani Agnieszko, Pani jak zwykle się czepia Magdaleny Ogórek to ja jak zwykle będę bronił jej kandydatury bo MIAŁA DWA NIEZWYKLE ISTOTNE PROPOZYCJE a to, że te propozycje są bardziej czytelne i expresis verbis (no prawie) POSTULOWANE na zachód od Odry (czyli w Europie) ale też w USA. Pani Ogórek nie przegrała dlatego, że była „Magdalena Ogórek” tylko dlatego, że była z (S)LEWICY(D). A na całym świecie „lewica” zbiera manto równo i elagancko i to ZAWSZE na własne „życzenie”. Zobaczycie co się stanie z francuską PS w trakcie najbliższych wyborów (to za Holland’a) a patrzcie co się dzieje z Labour Party w UK. A w polskich warunkach, „lewica” zbiera w skórę i BARDZO SŁUSZNIE za drobną sprawę: przyłożyła rąsie do ZŁAMANIA UMOWY OKRĄGŁEGO STOŁU a co najgorsze, to złamanie traktuje jako wielki sukces. Modzelewskie jako jedyny głosował przeciw „balcerowiczowi” w grudniu 1989 a posłowie – wtedy „lewicy” czyli PZPR głosowali in corpore „ZA”. Tak klasycznie: plują mi w mordę (łamią umowę) a ja mówię, że deszcz pada. A po drodze „udowadniali” jacy to oni „wolni ludzie” no i faktycznie ci „wolni ludzie” to Kwach, Cimoszewicz, Borowski, Święcicki, Rossati i cała kupa żałosnych oportunistów i im zawdzięczamy więzienie CIA w RPjakiśtamnumer (i Millerowi do Trybunału Stanu MUSI towarzyszyć a nawet iść na czele Kwachu bo nie wierzę, że nie wiedział), udział w „wyzwalaniu Iraku w 2003” zamiast „milczeć” jak powiedział Chirac. Mając charakter posłowie „lewicy” winni głosować w grudniu 1989 „NIE” (jak Modzelewski) a jak już doszło do złamania Umowy Okrągłego Stołu to GŁOŚNO TO MÓWIĆ a nie trzymać mordy w kubeł (w nadziei, że będzie pełen żarcia). Klasyczny brak CHARAKTERU i dzisiaj SLD płaci za BRAK CHARAKTERU. Dla mnie szczególnie odrażającą personą jest Kwachu i z pełnym uznaniem słuchałem jak poseł Elsner op…..ł go publicznie, żeby przestał się „zajmować” SLD i niech się zajmie pracą (nieźle płatną) na Ukrainie. Czy SLD jest w stanie się tropnąć i PRZEPROSIĆ „lewicowców” w Polsce za ten (i późniejszy) brak charakteru? Wątpię. A wg mnie to (przeproszenie) i przypomnienie sobie, że „byt określa świadomość”, „proletariusze wszystkich krajów, łączcie”, „na barykady ludu Warszawy” (no tu to pojechałem po bandzie: lud Warsiawy dzisiaj to lemingi/słoiki biorące bardzo czynny udział w „prywatyzacji państwa” w znaczeniu Wosia: ale na Warsiawie świat się nie kończy A WRĘCZ ŚWIAT jest poza Warsiawą). Niewykonalne? Nierealne? A mnie to wisi kalafiorem.
    I TO BY BYŁO NA TYLE!

  6. Ja tam życzę SLD jak najlepiej (niech nawet posłują do końca świata i o jeden dzień dłużej). Tylko niech usuną z nazwy partii człon lewicowy i nie psują prostym ludziom nerw. Oni wszyscy już od dawna uważają (to co poseł Dębski powiedział głośno), że podział na lewicę i prawicę jest archaiczny bo „historia się skończyła” jak pisał Fukuyama.

    1. #juziu: daruj sobie tego Fukuyamę z jego klasycznie amerykańskim kretynizmem, że „historia się skończyła”. Tak na marginesie, Fukuyama jako „newcomer” (a tak nazywam emigrantów w 2-3 pokoleniu na „rynku” amerykańskim – bo zawsze, ale to zawsze starają się być „bardziej amerykańscy niż US PRESIDENT” a przy okazji niosą za sobą „gen” pochodzenia). A kłopot jest dokładnie w tym, że „historia” znaczeniowo (w zrozumieniu Fukuyamy) ma charakter znaczeniowy jak „lewica”: każdy sobie coś tam podkłada jakąś treść pod te dwa rzeczowniki i uważa się za alfę i omegę. I w takim kontekście to masz rację: „Lewicę” z nazwy SLD trza wyp…..ić z hukiem. Jako człowiek starej daty wolę dobre, przyzwoite „socjalizm”, „socjaldemokracja” a nawet „komunizm” ale to zmusza „członów” takiej partii do SAMOOKREŚLENIA SIĘ. Urban kiedyś na to zwrócił uwagę, że posługiwanie się hasłem „lewica” jest debilne (bo nic nie znaczy). Ale Urban „poszedł” na skróty i mówi o „lewicowości” ale też mówi, że trzeba by się umówić co to jest ta „lewicowość”. Szkoda czasu na bzdury i mamy cały zasób począwszy od nieśmiertelnego Marksa: do wyboru do koloru.

  7. P.Redaktor-,,z ludźmi takimi jak Karol Modzelewski, Ryszard Bugaj i Aleksander Małachowski – czy dziś nie żylibyśmy w lepszym kraju?,,—-ale BEZ Millera, prawda???
    a skoro,, partia – to Wódz, i vice wersalka , to należy się spodziewać śmierci partii razem z jej wodzem .
    bo chyba tylko tak można lewice odrodzić ,

  8. Polska to nie Grecja, czy Hiszpania. Razem to nie Syriza, czy Podemos. SLD wejdzie do sejmu, a kanapy będą rozstawione po zakurzonych kątach.

  9. Nie rozumiem analogii. Możliwe, że odrzucenie koalicji ze zwycięskim SLD mogło być nierozsądne. Nie mnie to oceniać. Ale jak to się ma do obecnej sytuacji, gdy Sojusz ma poparcie na poziomie 5% i kilkunastoletnią historię olewania lewicowych postulatów?

    Jeszcze jakby to była pierwsza taka inicjatywa – ale SLD od dziesięciu lat nic innego nie robi, tylko jednoczy lewicę. Nigdy jeszcze nie pomogło to ani im, ani ich sojusznikom. Co wybory odnoszą gorszy wynik, co nie przeszkadza im utrzymywać, że są absolutnie niezbędni i pójście do wyborów bez nich bez nich nie ma w ogóle sensu. Dlaczego?

    Co jest takiego szczególnego w SLD, że mogli popierać podatek liniowy, wspierać CIA w budowie tajnych więzień w Polsce, wystawić kandydatkę, która chciała znosić ograniczenia dla przedsiębiorców, odbierać nagrody od Business Centre Club – i wciąż są kluczowym elementem lewicy bez którego nie można mówić o zjednoczeniu? Jakie perspektywy oferują swoim ewentualnym partnerom ze znikomym poparciem i opinią skorumpowanych karierowiczów? Co jest dziwnego w tym, że od kiedy Miller wpakował lewicę na skały kilkakrotnie, nie wszyscy maja ochotę pomagać mu odbudować wrak i wsiadać z nim na pokład?

    To już nawet nie jest realpolitik. OPZZ staje do wyborów z wielokrotnie skompromitowaną partią w nadziei, że stanie się cud.

  10. Gdyby koalicja naprawdę okazała się bez SLD to jak najbardziej tak.Ikonowicz bez wahania zrobił sobie z gęby cholewę i utracił resztki ,,autorytetu moralnego” na lewicy.Zrobił dużo dobrego i robi dalej w KSS ale może również w tym właśnie tkwi przewaga prawicy w Polsce.Ona ma ideowców.Taki Marek Jurek potrafił odejść z PiS gdy Kaczki odmówiły zmiany ustawy aborcyjnej. Luka ma 100% racji.Służalstwo kapitałowi i wazelina wobec USA a teraz grabula ze skompromitowanymi bo mają struktury i kilka milionów na kampanię?Przy całym braku sympatii wobec Bugaja wyszło , że miał rację SLD uchwaliło eksmisję na bruk i plan Hausnera czyli pełna hańba.SLD i Miller już pokazali co potrafią.Im już dziękujemy.Kibicujemy Razem skoro nie zanikła u nich zdolność do krytycznego myślenia oraz konsekwentnego działania.

  11. „Powstająca właśnie partia Razem na zaproszenie OPZZ do dyskusji o lewicy odpowiedziała cokolwiek egzaltowanym wykrzyknikiem na temat kompromitacji, wiarygodności i Leszka Millera”

    No nie…jak wiec oceniać wypowiedzi Ikonowicza który mówił od dawna dokładnie to samo co Razem ….eksmisje na bruk,kompromitacja,służenie kapitałowi,włazidupstwo stanom,tortury (że Miller to obrzydlistwo i ma krew na rękach-to z debaty z Wiplerem)że współpraca z SLD to pocałunek śmierci(to ze wspólnego wywiadu z Wenderlichem)…dosłownie.I jak tu wierzyć ludziom.Normalnie nie wierzę jak to czytam po tym co słyszałem.Więc łączmy się a na tych tak wstrętnych do niedawna przymykajmy oczy ,może przez wąską szczelinę uda się wsunąć do parlamentu.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ruski stanął okoniem

Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…