Dziennikarz tygodnika „Nie” Michał Marszał odkrył, że w pierwszą niedzielę z ograniczeniem handlu przykościelna księgarnia ojca Rydzyka była otwarta. Jako sklep z dewocjonaliami zlokalizowany przy świątyni nie jest ona wprawdzie oficjalnie objęta zakazem, ale w tym kontekście ciekawie brzmią wcześniejsze wypowiedzi redemptorysty-biznesmena, pełne potępienia na temat handlu w dzień święty.
Na Facebooku redaktor Michał Marszał opublikował filmik, na którym widać, że księgarnia koło kościoła Maryi Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II jest czynna, a za ladą stoją pracownicy. Mają do tego prawo – sprzedaż produktów regionalnych i dewocjonaliów przy kościele nie jest w niedzielę zabroniona. To kolejny dowód na to, że episkopat, który tak bardzo domagał się zakazu handlu w dzień święty, mierzy siebie inną miarą, gdyż grzechem najwyraźniej nie jest wycieczka do religijnej księgarni, a jest nim wyjście do Lidla czy Biedronki.
Warto przypomnieć również wcześniejsze słowa ojca Rydzyka skierowane do przedsiębiorców: „Nie zgadzajmy się na to. Nie dorobisz się, jak będziesz w niedzielę pracować. To psu na budę, diabeł się cieszy. Kup sobie chleb w sobotę, i co potrzeba, albo w piątek. Do kościoła! Nie kombinować. Ja jestem rozczarowany. Miejcie odwagę iść dalej, nie kombinujcie. Pan Bóg nie błogosławi kombinujących”. Słowa te cytował „SuperExpress” w lipcu 2017 w tekście na temat postępów w pracach nad ustawą.
Księgarnia należy do fundacji „Nasza Przyszłość”, w zarządzie której zasiada ojciec Rydzyk. Dziennikarze tygodnika „Nie” zauważają, że ustawa „mówi o placówkach handlowych, w których przeważająca działalność polega na handlu pamiątkami lub dewocjonaliami”, tymczasem w przypadku tej konkretnej księgarni jest to de facto dodatek do handlu książkami o tematyce religijnej, ale również politycznej. Jednak naiwnością byłoby sądzić, że państwo w jakiś sposób ukarze duchownego.