Ciekawe jest obserwować losy uchwalonej już przez Sejm specustawy o ukraińskich uchodźcach. Ustawa obfituje w sformułowania, które państwo polskie stawia w fatalnym świetle. Już w pierwszych punktach okazuje się, że zaproponowano tekst niezgodny z przepisami wykonawczymi Komisji Europejskiej: Polska jest gotowa dać specjalną pomoc tylko uchodźcom z ukraińskim obywatelstwem, podczas gdy UE wyciąga rękę do wszystkich uciekających z Ukrainy. Dalej – ograniczono liczbę uchodźców, mogących korzystać z zapisów ustawy tylko do tych, którzy na terytorium Polski dostali się przez polskie przejścia graniczne.
Rozwiązania przyjęte przez Sejm są nie tylko dyskryminujące, ale miejscami wręcz rasistowskie. Ich wadliwość dość dokładnie wypunktował Rzecznik Praw Obywatelskich.
I co się stało, gdy, zgodnie z obowiązującymi przepisami, ustawa trafiła do Senatu? Otóż panowie senatorowie skupili się na kłótniach i przepychankach związanych z, owszem, skandalicznym przepisem, zwalniającym polityków od odpowiedzialności karnej, gdyby naruszyli prawo, wykonując zapisy ustawy. To zapisy żywcem wzięte z ustawy covidowej, znak rozpoznawczy tej ekipy rządowej – chronić własne tyłki w razie, gdyby ich kanty się wydały.
Ale to przecież nie jest jedyny skandaliczny i nie do przyjęcia przepis w tym akcie prawnym. Zaznaczę, że mowa o „spec” ustawie, czyli przepisie, który trzeba uchwalić szybko, bo sytuacja tego wymaga i jest nie cierpiąca zwłoki. W tym wypadku to „nie cierpiące zwłoki” to konkretne ludzkie cierpienia i możliwość ułożenia sobie życia choćby na kilka tygodni. To prawda, jeden z senatorów zaproponował, by ustawa objęła również tych obywateli Ukrainy, którzy dostali się do Polski z innych krajów. Ale to, że pomocy potrzebują również obywatele innych krajów, którzy zjawiają się na terytorium Polski uciekając przed wojną… to nikomu przez myśl nie przeszło.
Nie mogę oprzeć się przykremu wrażeniu, że polska klasa polityczna wciąż znajduje się na etapie dzielenia uchodźców na lepszych i gorszych.
Gorsi to, przypomnę, ci z polsko-białoruskiej granicy sprzed kilku tygodni. Wypychani z powrotem do lasów i na bagna, którym odmawiano elementarnej ludzkiej pomocy, przewidzianej zresztą międzynarodowymi przepisami. Wtedy znakomita większość polskich polityków odmawiała pomocy tym gorszym uchodźcom. W tle brzmiały peany na cześć funkcjonariuszy polskiej straży granicznej, policji i żołnierzy WOT, którzy dopuszczali się rzeczy obrzydliwych. Zresztą Europa im w tym sekundowała, zagrzewając do skuteczniejszej walki w odmawianiu uchodźcom i migrantom ich praw.
Po różnych zadziwiających fikołkach podczas głosowania Senat zwrócił ustawę z powrotem do komisji. Liberalne media triumfują, bo PiS dostał po nosie. Jakoś nikt nie mówi o tych z uchodźców, którzy mają pod górkę tylko dlatego, że specustawa wciąż nie została uchwalona.
Polityka znowu wzięła górę nad zwykłym człowiekiem wymagającym pomocy.