Kiedy we wszystkich mediach informowano, że w przesłuchaniach w prokuraturze w Katowicach najaktywniejszą rolę i w gruncie rzeczy cały ciężar przesłuchania bierze na siebie prawnik reprezentujący katolickich fundamentalistów z Ordo Iuris, wydawało się, że studenci zostaną oskarżeni. Na szczęście są jeszcze prokuratorzy w Polsce.
To była głośna sprawa: studenci Uniwersytetu Śląskiego poskarżyli się władzom uczelni, że wykładowczyni Ewa Budzyńska w swoich wykładach zawiera treści niezgodne ze współczesną nauką i mające cechy szerzenia nienawiści i homofobii. Władze uczelni zaczęły badać tę sprawę, ale wcześniej Budzyńska zrezygnowała ze stanowiska. Następnie, anonimowa, a jakże, osoba, złożyła doniesienie na policję o podejrzeniu popełnienia przez studentów przestępstwa polegającego jakoby na fałszowaniu dowodów we wspomnianej skardze.
Tym, co wywołało oburzenie w środowiskach akademickich było to, że podczas przesłuchań na policji, aktywnie uczestniczył w nich pełnomocnik Budzyńskiej, adwokat Ordo Iuris. Jego pytania wywoływały u przesłuchiwanych lęk, niektóre studentki doprowadził do płaczu, przy biernej postawie policjantów. Sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Obywatelskich.
Wreszcie prokuratura w Katowicach podjęła 30 czerwca decyzję o umorzeniu postępowania w sprawie fabrykowania dowodów przez studentów. Mało tego, rzecznik UŚ pozywa Ordo Iuris, które, jak twierdzi rzecznik uniwersytetu, wypowiadało tezy „niezgodne z prawdą”.
Decyzja o umorzeniu nie jest prawomocna i według zapowiedzi, zostanie ona zaskarżona.
Warto przypomnieć, że w obronę studentów wzięli posłowie i posłanki Lewicy.