Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę zezwalającą obcym wojskom na totalną – nomen omen – wolną amerykankę na terytorium Polski. Do łask publicznego dyskursu znów powróciło groteskowe sformułowanie „szpica NATO”.
Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o zasadach pobytu i przemieszczania się wojsk obcych na terytorium RP. Informację tę oficjalnie potwierdziła Kancelaria Prezydenta. Wprowadzone zmiany mają umożliwić – jak tłumaczą rządzący – rozlokowanie w kraju wojsk stanowiących „szpicę NATO” nie tylko w okolicznościach kryzysowych, ale także w czasie pokoju; zależnie od widzimisię Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Zgodnie z ustawą stosownej zgody na pobyt obcych wojsk w Polsce celem wzmocnienia polskich sił zbrojnych w operacjach prowadzonych w Polsce w czasie pokoju, ma udzielać prezydent na wniosek ministra obrony, po uzyskaniu zgody premiera. Dokument z taką decyzją precyzyjnie określać musi cel pobytu i uprawnienia obcych żołnierzy. Najważniejsze w ustawie wydaje się to, iż będzie można przyznać im dokładnie takie same prerogatywy, jakie ma Wojsko Polskie. Ustawa zawiera wprawdzie zapis określający zasady użycia broni przez „szpicę NATO”, ale zasadniczo ich totalna dowolność zależy od woli prezydenta; klientelistyczna tradycja polskich władz i PiS jako jej dzielnego kontynuatora powoduje, iż trudno uwierzyć, że ewentualna prezydencka zgoda zawierała będzie jakiekolwiek restrykcje lub zastrzeżenia.
W trakcie procedur parlamentarnych MON argumentowało, że proponowane rozwiązanie jest najbardziej skuteczne i pozwala na szybkie uzyskanie zgody na pobyt wojsk obcych. Jej skuteczność polega przede wszystkim na sprowadzeniu roli parlamentu do fasady – całkowicie eliminuje tę instytucję z procesu decyzyjnego. Resort Macierewicza tłumaczy to krótkim czas reagowania „sił szpicy” – od 48 do 72 godzin; nie ma więc czasu na debaty.
Sejmowa debata pełna była kuriozalnych, sprzecznych i naiwnych stwierdzeń. Wyglądało to tak, jakby autorzy projektu uważali swoich politycznych adwersarzy i społeczeństwo za kompletnych przygłupów. Przekonywali m.in., że dzięki wprowadzonym zmianom sojusznicy w ramach NATO i UE zyskają pewność, że ich działania są w pełni zgodne z polskim prawem polskim i decyzjami władz. Wiedza taka jest dla nich – z całą pewnością – potrzebą pierwszorzędną. W aspekcie zewnętrznym zaś potencjalny przeciwnik (czytaj: Rosja) otrzyma sygnał, że nie ma żadnych ograniczeń prawnych w użyciu wojsk należących do państwa NATO i UE w Polsce.
Ot i walka o „suwerenność Polski” w wydaniu Prawa i Sprawiedliwości. Widać po co wyganiano ongiś z kraju wojska radzieckie.