Od północy obywatele Ukrainy mogą bez wiz podróżować po Unii Europejskiej. Ucieszył się z tego prezydent Poroszenko, postrzegając to przede wszystkim jako sposób na oderwanie się od Rosji, choć uważam, że lepiej świadczy o politykach, kiedy pozytywnie patrzą na inicjatywy, a nie próbują za wszelką cenę przedstawić je jako skierowane przeciw komuś. Ale to nie mój problem, tylko samych Ukraińców. Mnie bardziej interesuje, co z tego wyniknie dla Polski i jej mieszkańców.
Osobiście wątpię, czy Ukraińcy tłumnie ruszą do Opery Wiedeńskiej i na zakupy w Mediolanie, co tak wesoło przewidywał któryś z ich oficjeli. Na to jeszcze przyjdzie czas. Na razie pojadą przede wszystkim do pracy, zazwyczaj nielegalnie. Jeżeli to kogoś oburza, to niech przypomni sobie jak pracowaliśmy za Zachodzie w latach 80. A i teraz nie mamy przesadnie nabożnego stosunku do przepisów w krajach członkowskich UE, byle tylko płacili. Oczywiście, Polska daje tak słabe warunki zatrudnienia i płacy, że można w ciemno obstawiać, że znakomita większość zechce jednak pojechać dalej na zachód, gdzie płacą lepiej. Część jednak zostanie u nas, zwiększając i tak niemałą armię ukraińskich pracowników najemnych. Będzie ich więcej nie tylko w polskich firmach, ale i na ulicach, w kawiarniach, kinach. Język ukraiński będzie słychać częściej. Wtedy nasza oficjalna – ksenofobiczna i rasistowska – narracja będzie wreszcie miała coś konkretnego: obcych, którymi od dawna straszy. Nie szkodzi, że to nie muzułmanie, chrześcijanie i biali. To drugorzędne szczegóły. Najważniejsze, że jest obiekt agresji, którą od dawna kipi polskie życie publiczne. Poza tym będą wygodnym instrumentem w walce o głosy słabo wykształconych, a przez to podatnych na lęk przed Obcym wyborców. Przewiduję zatem narastanie antyukraińskich nastrojów.
Obowiązkiem szeroko rozumianego środowiska lewicowego jest od początku przeciwstawianie się tym skrajnie prawicowym argumentom. Już nie wystarczy tylko bronić ukraińskich pracowników przed wyzyskiem, oszustwami i złodziejstwem, co do tej pory środowisko lewicowe czyniło z nienajgorszym skutkiem. Teraz trzeba będzie przeciwstawiać się wszelkim próbom uczynienia z nich zastępczego celu w antyuchodźczej histerii. Patrzeć na ręce organom państwa, policji, prokuraturze, które mają od pewnego czasu skłonności do nadużywania władzy w stosunku do osób bezbronnych i słabych, pozbawionych umiejętności porozumiewania się po polsku. Zwalczać wszelkimi dopuszczalnymi sposobami wszelkie formy agresji wobec ukraińskich gości, niezależnie od tego, w jakim charakterze u nas się znajdują: turysty, pracownika czy studenta. Tępić język nienawiści wobec nich, w internecie i na stronach prawicowych i nacjonalistycznych organizacji. Stosować zasadę „zero tolerancji” w stosunku do oszalałych prawicowców, którzy spróbują zrobić z Polski wizytówkę tej gorszej, nacjonalistycznej Europy.