O Białowieży mówili wszyscy. Puszcza Karpacka, też bezcenna, by zostać dostrzeżoną, potrzebowała interwencji noblistki.

Olga Tokarczuk otrzymała odpowiedź rzecznika prasowego Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, Edwarda Marszałka. RDLP w Krośnie nadzoruje m.in. Nadleśnictwo Stuposiany, gdzie od kilku miesięcy trwa walka o ważny z przyrodniczego punktu widzenia fragment lasu. Tak zwane wydzielenie 219a, podobnie jak inne działki leśne w regionie, miało paść ofiarą wycinki. Rzecznik zapewnia noblistkę, że do listopada nic się tam nie wydarzy. Aktywiści – że będą go trzymać za słowo.

Aktywiści, przyrodnicy i naukowcy skupieni wokół Inicjatywy Dzikie Karpaty wzięli w obronę obszar w rejonie Bieszczadów i Pogórza Przemyskiego. Według nich, te obszary powinny zostać objęte pełną ochroną. Powstał społeczny projekt Turnickiego Parku Narodowego, który przedstawia plan ochrony najcenniejszych przyrodniczo terenów Puszczy Karpackiej. O utworzenie Parku działacze ekologiczni i przyrodnicy walczą od 25 lat. Jak piszą na swojej stronie, w ostatnim czasie sytuacja lasów Puszczy Karpackiej stała się szczególnie trudna.

Wiosną 2018 roku zatwierdzony został Plan Urządzania Lasu dla Nadleśnictwa Bircza (Pogórze Przemyskie, teren projektowanego Turnickiego Parku Narodowego). W ciągu 10 lat z tego terenu ma zostać wycięte i wywiezione prawie 1,5 miliona metrów sześciennych drewna. Według obrazowego wyliczenia WWF, jest to około 36 tysięcy ciężarówek o pojemności 40 ton. W trakcie ustalania planu, większość uwag strony społecznej została pominięta.

W ramach Bieszczadzkiego Parku Narodowego chronione jest jedynie około 15 proc. terenu. Coraz więcej obszarów jest zagrożonych wycinką. Lasy Pogórza Przemyskiego, które miałyby znaleźć się w obrębie projektowanego przez stronę społeczną Turnickiego Parku Narodowego, chronione są w tej chwili jako parki krajobrazowe i w ramach sieci Natura 2000.

Droga zrywkowa powstała w czasie transportu drewna z Puszczy Karpackiej / fot. Małgorzata Klemens

Te formy ochrony przyrody są jednak niewystarczające. W praktyce nie przekreślają możliwości prowadzenia wycinki oraz odstrzałów zwierząt. Organizowane są również komercyjne polowania dla polskich i zagranicznych myśliwych. Jak pamiętamy – niedawno wprowadzona ustawa, tzw. lex Ardanowski, daje myśliwym niemal całkowitą swobodę w lesie. Za zakłócanie polowania grożą prace społeczne, grzywna albo rok więzienia.

Co dalej z Puszczą Karpacką? Czy można jej skutecznie bronić? Portal Strajk rozmawia z Augustynem Mikosem, aktywistą Inicjatywy Dzikie Karpaty.

Na czym w tej chwili skupiają się wasze działania?

Staramy się wstrzymać wycinkę w wydzieleniu 219a, które znajduje się na pograniczu Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Domagamy się włączenia tego fragmentu lasu do Parku Narodowego, a tym samym wyłączenie go z użytkowania.

Dlaczego akurat to wydzielenie?

Postanowiliśmy uczynić z niego symbol niszczenia bieszczadzkich lasów, czy – szerzej – lasów Puszczy Karpackiej. Chodzi o to, by przenieść rozmowę na temat wycinki na bardziej konkretny poziom, mówić o ściśle określonym obszarze. Przy okazji mówimy oczywiście o bogactwie przyrodniczym całego regionu Bieszczadów.

W odpowiedzi na apel Olgi Tokarczuk, rzecznik RDLP w Krośnie nazywa ludzi pochodzących z Bieszczad szczęściarzami, ponieważ fragment, który Tokarczuk określiła „małym pierwotnym rajem”, nie różni się od wielu sąsiednich wydzieleń i mnóstwa innych w regionie. Zapewnia, że wszystkie one są piękne i bogate przyrodniczo. Czy przez “symbol” mamy rozumieć, że 219a faktycznie jest zwykłą reprezentacją bieszczadzkiego lasu, jakich wiele?

To miejsce jest wyjątkowe w porównaniu z wszelkimi innymi lasami, które mamy w Polsce.

Mimo, że w samych Bieszczadach jest więcej takich obszarów,  ten jest unikalny. Zaraz po II wojnie światowej były robione badania, których wyniki pozwoliły uznać sporą część tego fragmentu lasu za las o charakterze pierwotnym, czyli taki, w którym nie było żadnej ingerencji człowieka, albo nie była ona w żaden sposób widoczna.

Od II wojny światowej minęło sporo czasu. Czy są dostępne jakieś nowsze dane dotyczące wartości przyrodniczej tego terenu?

Według danych LP, które zostały nam udostępnione, od czasu II wojny światowej nadal nie było tam praktycznie żadnej ingerencji, nie było pozyskiwania drewna, więc ten pierwotny charakter się tam zachował. Pokazuje to też obfitość gatunków charakterystycznych dla lasów naturalnych, sam wygląd tego lasu też jest znamienny – na przykład ilość martwego drewna, która się tam znajduje. Bez wątpienia mówimy o wyjątkowym fragmencie lasu. To nie jest prawda, że całe Bieszczady tak wyglądają, jednak też prawdą jest, że w tym regionie jest bardzo dużo równie wartościowych lasów, które zachowały się w stanie naturalnym.

W obliczu coraz bardziej odczuwalnych zmian klimatycznych, wycinka kolejnych fragmentów cennych przyrodniczo lasów wydaje się całkowicie odrealnionym pomysłem.

Naukowcy wspierający Inicjatywę Dzikie Karpaty, dr Andrzej Mikulski i dr hab. Wiktor Kotowski, wielokrotnie podkreślali zgubny dla klimatu wpływ wycinki górskich lasów i lasów starych. Polska jest dotknięta problemem suszy, a górskie lasy są doskonałym magazynem wody: zatrzymują około 1 mld metrów sześciennych wody, którą później oddają wolno do rzek, co pozwala utrzymać ich regularny przepływ. Natomiast stare lasy, takie jak te w Bieszczadach i Puszczy Karpackiej, są naturalnym magazynem dwutlenku węgla. Ich wycinanie to fatalna strategia przygotowań do zmian klimatycznych.

Kto podejmuje decyzję o podjęciu lub wstrzymaniu wycinki?

Zgodnie z polskim prawem, odpowiedzialność za prowadzenie gospodarki leśnej w danym nadleśnictwie, w tym przypadku Nadleśnictwie Stuposiany, spoczywa na Nadleśniczym odpowiedzialnym za ten rejon. Jednak w praktyce, kiedy chodzi o jakąś bardziej skomplikowaną sprawę, jak na przykład powstrzymanie wycinki, wygląda to tak, że kiedy zgłaszamy sprawę do Nadleśnictwa, Nadleśniczy wysyła nas wyżej, do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Stamtąd jesteśmy kierowani jeszcze wyżej, podążamy tą drogą aż do Ministra Środowiska.

Czy poza deklaracją rzecznika RDLP w Krośnie, która skierowana była do Was niejako pośrednio, przy okazji odpowiedzi na apel Olgi Tokarczuk, udało Wam się uzyskać jakieś konkretne informacje?

No właśnie, to jest ciekawe. My upominamy się o ten kawałek lasu od dobrych kilku miesięcy, od początku lata. Nasze wnioski, które wysyłaliśmy lub dostarczaliśmy osobiście do wszystkich już możliwych instytucji, spotykały się z bardzo zdawkowymi odpowiedziami lub ich brakiem. Nagle, kiedy pytanie o wydzielenie 219a zadała osoba o dużym autorytecie, podejście się zmienia. Nas bardzo cieszy ta zmiana podejścia, jesteśmy wdzięczni Oldze Tokarczuk za reakcję, cieszymy się, że pojawiła się otwartość na rozmowę ze strony RDLP. Smutne jest to, że nie można nic w tego rodzaju sprawach wskórać na poziomie merytorycznym, dopóki nie pojawi się rozpoznawalna osoba. Wtedy pojawia się odzew, bo z powodu rozgłosu RDLP może dużo stracić wizerunkowo.

Wykorzystacie moment otwartości na dialog?

Z całą pewnością. Mamy nadzieję, że otwartość na rozmowę ze strony pana Marszałka nie ograniczy się do kolejnego uzasadnienia pozyskiwania drewna akurat w tej części lasu. Mam nadzieję, że w trakcie rozmowy znajdzie się miejsce na negocjacje i zmianę planów. Bardzo ważna jest dla nas współpraca z mieszkańcami, dążenie do większej wrażliwości na opinie strony społecznej.

W tej chwili, kiedy wycinka jest wstrzymana, zależy nam przede wszystkim na zwiększaniu świadomości społecznej na temat działań Lasów Państwowych w Bieszczadach i całej Puszczy Karpackiej. Informacje o Puszczy Białowieskiej były we wszystkich mediach, tamtej sprawie udało się uzyskać rozgłos, poruszyć opinię publiczną, pociągnięto za różne sznurki. Tego samego chcemy dla całych Bieszczadów, a w tej chwili dla sprawy konkretnego wydzielenia, 219a.

Petycję w sprawie wycinki w wydzieleniu 219a znajdziecie tutaj. Informacje o tym, jak można wesprzeć Inicjatywę Dzikie Karpaty – tutaj.

paypal

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Skorpion13: „… Ego sobie podbijasz? … weźmiesz się pan serio do lektury periodyku ,,leśnik polski”

    Obawiam się, że czytaniem takich periodyków ego sobie nie podbiję.

  2. Proponuję pogonić panią Tokarczuk razem z tą wesoła czeredką ,,lobrońcuffotfszystkiego” i pozwolić działać lesnikom!
    Od początku stulecia w wielu nadleśnictwach południa Polski trwają działania mające doprowadzić skład gatunkowy lasów do zbliżonego do naturalnego jaki jeszcze w XVIII wieku tam występował, a dziś w wiekszości zastąpiony jest monokultura świerkową! Żeby było śmieszniej jest to zazwyczaj świerk alpejski! Prowadzi się w tym celu planową wycinkę i nasadzenia już nie monokulturowe, a mieszane. Programem odnowy objęte są Sudety, Karpaty. Co do innych regionów nie jestem pewien – nie miałem okazji rozmawiać z pracownikami nadleśnictw i zapytać się czy w którymś uczestniczą, a może prowadza własny.
    Wycinki są konieczne w celu pozyskani drewna zarówno dla celów budowlanych, jak i meblarskich czyt produkcji papieru.
    Tu macie przykłąd takiego nadleśnictwa (parku narodowego wrqz z danymi) https://esanok.pl/2018/puszcza-karpacka-ma-sie-dobrze-lesnicy-o-prawdach-i-mitach-wokol-turnickiego-parku-narodowego-00e8po.html I proszę nie zmyślać, że wyłącznie chodzi o zysk, a douczyć się nieco bando nawiedzeńców!

    1. Hmmm…, ale na zdjęciach dołączonych do artykułu to akurat tych alpejskich świerków nie widać. Ja co prawda się nie znam, bo nie kończyłem technikum leśnego, ale to rzeczywiście mogą być świerki, bo podobno całe Biezszczady w piiii… zaświerczone.

    2. @Nikt, jak się nie znasz, nie masz podstawowej wiedzy (a szkoda) i nawet to ogłaszasz, to zrób użytek z własnej głowy i nie kompromituj się ignorancją. Mowa jest srebrem, milczenie złotem :) :)

    3. Koleżanko Jaa, jeśli się nie znam, a na dodatek jeszcze jestem historykiem, to mam akurat tyle wiedzy … no nie, nie żeby zbudować fabrykę, ale żeby zostać ministrem we Wolsce.
      A tak w ogóle, to oczywiście na tych zdjęciach jest w pytę świerków i to jeszcze alpejskich?

  3. Jaa: „chociaż podstawową wiedzę fachową na temat leśnictwa? No chociaż technikum leśne”

    Leśnicy mają interes w wycinkach i w rencie z kontroli lasów. Las jest dla nich źródłem wzbogacania się a obrońcy przyrody uciążliwymi szkodnikami i lewakami. Mają tyle wspólnego z naukami przyrodniczymi co myśliwi z zoologią, i rybacy z ichtiologią.

    1. A jaki ty masz interes w bredzeniu? Ego sobie podbijasz? Zamiast obsikiwać każdy krzaczek panie lejący zaworek – weźmiesz się pan serio do lektury periodyku ,,leśnik polski i nadrobisz zaległości?

    2. Kolego Skąpsionie, mosz recht! Ganiaj tych ekologistów, bo to pasożyty na zdrowym ciele leśników (i drzewiarzy wszelkiego sorta), którzy na uszach stają, by tymże leśnikom przeszkadzać w ich zbożnym dziele rozlicznych nasadzeń. Nasadzeń? Aaa, to trzeba nasadzać! A to nie rośnie? A to kto wyciął takie drzewa? Znowu ci wredni ekologiści!

  4. Czy pani noblistka (z całym szacunkiem dla nagrody, choć bez specjalnej atencji dla jej dzieł) ma jakiekolwiek wykształcenie kierunkowe, lub chociaż podstawową wiedzę fachową na temat leśnictwa? No chociaż technikum leśne, albo zawodówkę? Jeśli nie, to jest to klasyczny sport Polaków, gdzie wszyscy znają się na wszystkim, zwłaszcza lotnictwie, medycynie, inżynierii, budowie dróg, mostów, wieżowców, piłce nożnej itd (z dyskretnym pominięciem matematyki i fizyki z poziomu podstawówki) czyli w skrócie „nie wiem, więc się wypowiem”.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

„Twierdza Chiny. Dlaczego nie rozumiemy Chin”

Ta książka Leszka Ślazyka otworzy Wam oczy. Nie na wszystko, ale od czegoś trzeba zacząć. …