Narody Zjednoczone zaapelowały dziś do USA o „natychmiastowe” zaprzestanie siłowego dzielenia rodzin, które nielegalnie przekroczyły granicę. Ravina Shamdasani, rzeczniczka Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka, oskarżyła Stany Zjednoczone o „poważne pogwałcenie praw dzieci”. USA to jedyny kraj na świecie, który do tej pory nie ratyfikował międzynarodowej Konwencji Praw Dziecka.
Od dojścia Trumpa do władzy obowiązuje „zero tolerancji” dla nielegalnej imigracji. Na początku maja Jeff Sessions, szef departamentu sprawiedliwości, ogłosił najnowszą „zerową tolerancję” wobec zatrzymanych: będą systematycznie oskarżani o nielegalne przekroczenie granicy, zanim zechcą zwrócić się o azyl.
„Jeśli będzie przemycać dzieci, będziemy was ścigać. A dziecko będzie od was oddzielone, jak wymaga prawo” (które weszło w życie za Obamy, ale było rzadko stosowane) – mówił Sessions. Chodzi głównie o rodziny z łacińskiej Ameryki Środkowej, z Gwatemali, Salwadoru i Hondurasu, które proszą o azyl ze względu na „wiarygodny strach o życie”. W tych trzech krajach przemoc grup kryminalnych sieje prawdziwy terror.
Odbieranie rodzicom dzieci nasiliło się od października zeszłego roku, to już kilkaset przypadków. Dochodzi do rozdzierających scen, szczególnie, gdy matkom zabierają 2, 3-latki, a nawet młodsze. „Dzieci nigdy nie powinny być więzione z racji swego statusu migracyjnego, czy rodziców” – mówiła Shamdasani.
„Stany Zjednoczone powinny natychmiast skończyć z praktyką separowania rodzin i zaprzestać kryminalizowania tego, co jest jedynie wykroczeniem administracyjnym, tj. nielegalnego pobytu lub przekroczenia granicy” – podkreśliła. „Zwracamy się do USA o stosowanie środków alternatywnych (…), które pozwolą dzieciom pozostać z rodzicami”.
Dzieci rodziców uwięzionych za nielegalną imigrację są nierzadko przenoszone nawet do innych miast i stanów, co szczególnie oburza obrońców praw ludzkich. Jest jednak małe prawdopodobieństwo, by USA wysłuchały apelu ONZ.