Site icon Portal informacyjny STRAJK

Strajk głodowy jedyną radą na urzędniczą bezczelność? Pracownicy Opery Bałtyckiej walczą

Arogancja lokalnych władz na Pomorzu przekracza wszelkie granice. Pracownicy Opery Bałtyckiej od dwóch lat domagają się podwyżek. Nie znajdują zrozumienia ani u dyrekcji teatru, ani w pomorskim samorządzie, zdaniem którego widzowie opery nie będą mieli pożytku z lepiej wynagradzanych artystów. Być może ci jutro zaczną strajk głodowy.

Opera Bałtycka w Gdańsku / fot. Wikimedia Commons

W sporze z dyrekcją są przede wszystkim pracownicy techniczni i chórzyści. Ich wynagrodzenia kształtują się w granicach 1700-2000 zł podstawy, do której dochodzą dodatki za każdy spektakl. Wyliczane indywidualnie – może być to 500 zł, ale może być też złotych pięćdziesiąt. Postulaty pracowników popiera gdańska „Solidarność”. Spór zbiorowy w tej sprawie trwa już dwa lata.

Pracownicy domagają się, by ich podstawowe wynagrodzenie powiększyć o 30 proc. W końcu ubiegłego roku wydawało się, że zostaną w minimalnym stopniu wysłuchani – obiecano im podwyżkę w wysokości… 200 zł brutto. Potem jednak pomorski Urząd Marszałkowski wycofał się nawet z tego. Dyrektor Departamentu Kultury w urzędzie, Władysław Zawistowski, w komentarzu dla Radia Gdańsk zasugerował, że właściwie sytuacja pracowników i tak jest dobra, bo w teatrach operowych w Bydgoszczy, Katowicach czy Szczecinie zarobiliby jeszcze mniej.

– Możemy rozmawiać o podwyżkach, ale nie 30-procentowych. To oznaczałoby pięć milionów więcej, z których pomorski widz nie będzie miał żadnego pożytku. Pieniądze pójdą na wynagrodzenia, a nie zwiększy się liczba przedstawień. O 200 złotych więcej możemy rozmawiać. Pytanie z czego zostanie to sfinansowane – powiedział Zawistowski.

Rozmowy między Urzędem a związkami, które miały miejsce 17 marca, nic nie dały. Samorządowcy twierdzą, że nie da się zwiększyć funduszy na funkcjonowanie Opery Bałtyckiej. Gdyby pracownicy mieli dostać podwyżkę, teatr musiałby grać mniej przedstawień, a wtedy przepadłyby im pieniądze za poszczególne spektakle. Argumentem przeciwko podniesieniu wynagrodzeń ma być również fakt, że we wrześniu zmieni się dyrektor opery, a razem z nim podobno również wizja funkcjonowania teatru.

– Nie dowiedzieliśmy się niczego nowego. Tak jest od lat. Nam chodzi o podwyżkę, a nie przerzucenie pieniędzy z jednej kupki na drugą – skomentował jeden z pracowników, którzy brali udział w rozmowach. Związkowcy z „Solidarności” podtrzymali dotychczasowe stanowisko – domagają się 30-procentowej podwyżki. Wobec fiaska rozmów i pokojowych protestów pod Urzędem Marszałkowskim od jutra mają zamiar wszcząć strajk głodowy.

Exit mobile version