Jedną z cech obecnego obozu władzy, która razem z kilkoma innymi czynnikami składała się na wysokie poparcie społeczne, była ogólna gamoniowatość poszczególnych jej funkcjonariuszy. Polacy widzieli w kompleksach Kaczyńskiego, prymitywnych odruchach zemsty Ziobry czy ignorancji Szyszki swoje lustrzane odbicie. Niedoskonałość, brak profesjonalizmu i nierzadko również podstawowej wiedzy czyniła z „dobrej zmiany” bardziej przystępny, urealniony obiekt polityczny, znacznie przyjemniejszy w odbiorze niż z różnym skutkiem aspirujące do profesjonalizmu siły opozycyjne.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości zepsuł w tym kraju już wiele rzeczy, od telewizji po powietrze. Dotychczas odbywało się to przy aplauzie albo przynajmniej społecznej obojętności . Teraz jednak, kiedy miliony telewidzów dowiadują się, że zamiast gwiazd w Opolu wystąpią najmniej odważne persony z artystycznej trzeciej ligi, lud polski może naprawdę stracić cierpliwość. Występy w ramach tego festiwalu jawiły się obywatelom jako jedno z najmniej upolitycznionych i kontrowersyjnych telewizyjnych widowisk.  Jestem przekonany, że całkiem spora grupa społeczna, do której zalicza się piszący te słowa, przy okazji bieżącej awantury przypomniała sobie w ogóle, że coś takiego jak Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w ogóle jeszcze istnieje. Podobnie zresztą jak Maryla Rodowicz.

Niewykluczone jednak, że efektem demonstracyjnego olania tegorocznego wydania przez muzycznych tuzów będzie przelanie symbolicznej czary goryczy. „Dobra zmiana” swoimi poczynaniami drażniła i szkodziła dotąd konkretnym grupom społecznym: kobietom, nauczycielom, celnikom czy byłym ubekom. Zepsucie Opola może być uderzeniem w poczciwe „januszyska”, stanowiące przecież trzon pisowskiego elektoratu.

Cenzorską akcję Jacka Kurskiego można rozpatrywać także w innym kontekście, równie interesującym – powrotu polityczności do pozornie apolitycznej sfery. Ingerencja rządu w program artystycznych występów nie oznacza wtargnięcia na neutralny wcześniej teren. Wiele sfer kultury, życia codziennego i relacji społeczno-ekonomicznych mieści się w szerokim spektrum stosunków władzy. Po 1989 roku polska polityka próbowała dogonić koniec historii, hołdując utopijnej idei autonomii społeczeństwa obywatelskiego; obszaru, który nie jest stymulowany ani kreowany przez polityczną ani żadną inną władzę. Była to oczywiście opowieść czysto ideologiczna, za którą krył się bardziej zatomizowany i sieciowy system władczych zależności. PiS od początku swoich rządów pokazuje, że z liberalno-demokratycznym konsensusem jest mu nie po drodze. Dlatego też oprócz zwykłej ciapowatości i toporności w bieżących działaniach politycznych, w Opolu objawił się właśnie powrót politycznej realności. A skoro wszyscy już widzą, że polityczne, a więc możliwe do zmiany, są nawet festiwale muzyczne, to może kiedyś, w erze postpisowskiej, łatwiej będzie przekonać społeczeństwo, że inne oczywistości też nie są tak oczywiste i niezmienne – w tym również patriarchat, patriotyzm czy wolnorynkowy kapitalizm.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. P.Piotrze może nie jestem doskonały ale moje odbicie nie jest lustrzanym kaczki czy całej tej bandy kretynów i psychopatów pozdrawiam

  2. Szanowny Autorze.
    Pomimo wyższego wykształcenia przez większość życia pracowałem jako robotnik. Nie aspirowałem do tzw klasy średniej czy też tzw inteligencji. Po prostu, nie było mi z tą kastą po drodze. Wolałem swoją ramoneskę, długie włosy i skórzane spodnie… Zapłaciłem za to spore „frycowe”…Tak, według Pana, szanowny Autorze, jestem „januszem”, podobnie jak moje koleżanki i koledzy, pracujący po kilkanaście godzin, biorący overtime’y aby związać koniec z końcem. Spotykający się nierzadko z jawną pogardą, zaś znacznie częściej z jej zawoalowanymi formami.
    Jestem lewicowcem, socjalistą. Pytam więc, jak to się stało, że na lewicowym portalu, lewicowy ponoć felietonista używa tak pogardliwego wykluczającego sformułowania?
    Mam pewną propozycję. Niech szanowny Autor wyjdzie z modnej hipsterskiej knajpki, w której „pochyla się nad ludem” i pójdzie pracować. Razem z ludem. Sugeruję fizyczną pracę na niskim stanowisku, na taśmie produkcyjnej, w hurtowni, w firmie sprzątającej. Niech tam trochę pobędzie. A potem wróci do pisania.

    1. Wie pan, ja na ten przykład całe nawet przed dorosłe życie pracuje jako robotnik, od 16 roku zycia na budowie, obecnie włąsnie we wspomnianej przez pana firmie sprzątającej, praktycznie cały czas za pensję minimalną lub trochę powyżej. Jakoś do głowy by mi nie przyszło że jestem klasą średnią, ale też nie jestem „januszem”, choć być może to okreslenie nie jest fajne pod tym względem że znam paru sympatycznych prawdziwych Januszy, to jednak pracuje i pracowałem z wieloma „januszami” i „sebami”, ale też większość ze znaych mi osób do tej kategorii się nie zalicza. „januszem” może być zarówno taki sam robol jak ja, mój kolega z pracy, jak i cwaniaczek, włascicel firmy wożący się najnowszym BMW X5.

    2. Szanowny Panie Dami
      Zdaję sobie z tego sprawę. Moje wykształcenie nie gra tu roli. Równie dobrze mógłbym tych studiów nie skończyć. Spotkałem bardzo wielu ludzi, często samouków, którym poziomu mógłby pozazdrościć niejeden „yntelygent”. Jednocześnie byłem niejednokrotnie świadkiem protekcjonalnego, lekceważącego ich traktowania przez postawionych (choćby tylko trochę) wyżej w hierarchii. Dlatego właśnie nie cierpię słów takich jak „lud”, „janusze” itp… Zaiste, ciekawe jest, jak można z imienia uczynić emitent… Nie idealizuję naszej klasy społecznej, są w niej różni ludzie, durnie także, ale czuję że wszystkich razem wrzucono nas do jakiegoś ciemnego worka z napisem „ciemny lud” i na tym się skończyło…

  3. Pan Hipster Nowak po raz kolejny okazuję pogardę przeciętnemu Polakowi. Dlaczego się Pan nie zapiszę do Nowoczesnej?

  4. Pierwszy akapit jest cudny LOL ROTFL.
    Pytanie mam tylko takie: czy PiS odpowiada również za gradobicie i koklusz? Bo za przymrozki – na pewno!

  5. Trochę niejasny artykuł, więc sprawdziłem inne źródła. Z nich wynika, że to „artyści” bojkotują. Co ma Opole do PiS? Ten bojkot zaszkodzi tylko im samym, a i to nie bardzo, więc … na zdrowie.

    1. Naprawdę nie korzystam z TV, więc mogę nie wiedzieć o jakichś zapędach cenzorskich. Rodowicz i Kayah kojarzę, bo to jeszcze PRL, ale pewnie nawet 90% tutejszych celebrytów jest mi całkiem nieznanych.

    2. Trochę pobieżnie sprawdziłeś te inne żródła. Bojkotują z bardzo konkretnych powodów.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ruski stanął okoniem

Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…