W Norwegii w radach nadzorczych spółek publicznych wprowadzono kwoty kobiet na poziomie 40 proc. Tworzone są mieszane zespoły decyzyjne i zadaniowe. W państwowych przedszkolożłobkach każde dziecko ma zagwarantowane miejsce od pierwszego do szóstego roku życia. Urlop wychowawczy obowiązkowo jest dzielony pomiędzy rodziców, za wyjątkiem sześciu tygodni po porodzie zarezerwowanych dla kobiety.
W Kanadzie we francuskojęzycznym Quebecu stawia się na tanią opiekę nad dziećmi i ułatwienia dla ojców zostających w domach. W Victorii, gdzie burmistrzem jest kobieta, i gdzie dominują również kobiety w radzie miasta – do 3 procent zmalała różnica w poziomie zatrudnienia kobiet i mężczyzn.
Islandia, kolejny tuz zatrudnienia kobiet – do 2022 prawdopodobnie całkowicie zlikwiduje gender gap.
A co partia rządząca w Polsce ma do zaoferowania kobietom Anno Domini 2018? Premie za rodzenie. Znowu.
Program „Mama plus” przedstawiony przez Beatę Szydło na sobotniej konwencji PiS to szczyt populizmu. Nie miejcie złudzeń – politycy nie widzą was na politechnikach, na kontraktach, w radach nadzorczych. Widzą was rodzące jedno dziecko za drugim. I nie, nie jestem wrogiem macierzyństwa. Super, że będą darmowe leki (wybrane) dla kobiet w ciąży (choć jak to się skończyło przy seniorach, wszyscy wiemy. Za darmo można dostać preparaty, których cena i tak nie przekraczała 10 złotych). Ale gdzie są rozwiązania, które sprawią, że kobieta zostając mamą nie będzie musiała chwytać za szpadel i kopać grobu dla swojej kariery zawodowej? Dlaczego PiS nie przyjmuje wiadomości, że istnieje wiele innych modeli spełnionego, szczęśliwego macierzyństwa, nie tylko ten jeden z kobietą, dla której nagrodą ma być finansowanie dłuższego pobytu w domu, jeżeli wyrobi się i „zaciąży” krótko po wydaniu na świat pierwszego potomka? Dlaczego do kobiecej świadomości miłościwie nam rządzący wpychają schemat, że kobiecość to przede wszystkim (wielokrotne) macierzyństwo? Najlepiej takie spędzone przy przysłowiowych garach?
Surrealistyczny wydaje się pomysł emerytur minimalnych dla kobiet, które urodziły czworo lub więcej dzieci (poprzednio nie zgodziła się na to minister Rafalska, Beata Szydło wcześniej chciała bowiem emerytur już dla matek potrójnych). Świetnie, doceńmy pracę kobiet pozostających w domu. Wszystkich. Nawet tych bezdzietnych, co o zgrozo nie odpaliły trybu „matka”. Świetnie, doceńmy te osoby, które zrezygnowały z pracy zarobkowej, bo opiekują się niepełnosprawnym, albo niedołężnym rodzicem.
Świetnie, wprowadźmy w ogóle emeryturę obywatelską. Systemowo. Ale nie na Boga za „szybkie rodzenie”.
„Osłupiałam. Wszyscy osłupieli. Nie mogliśmy uwierzyć. Żeby tak cały rząd… Jak oni się tam dostali? Jak to mogło się stać?
A doszło do tego kiedy zawiesili konstytucję. Powiedzieli, że to czasowe. Nawet nie było żadnych demonstracji. Ludzie siedzieli po domach i gapili się w telewizory, czekali na jakieś wskazówki. (…) Być może to wszystko nie dotyczy władzy. Może w gruncie rzeczy nie chodzi o to, kto ma kogo na własność, kto może komu co bezkarnie zrobić, włącznie z odebraniem życia. Może nawet nie chodzi o to, kto może siedzieć, a kto musi klęczeć, stać czy leżeć z rozłożonymi nogami. Może chodzi o to, kto może komu co zrobić i uzyskać przebaczenie. Nie mówcie mi, że w gruncie rzeczy to się sprowadza do tego samego” – Margaret Atwood, „Opowieść podręcznej”.