Wszystko wskazuje na to, że sztandarowy projekt usportowienia Polski, stworzony w czasach władzy PO, zwiędnie bez pomocy rządu PiS. W politycznej kłótni jak zwykle przegrają zwykli ludzie.
Osławiony program budowy boiska sportowego, forsowany przez rządy PO, zakładający budowę centrum sportowego w każdej gminie pochłonął prawie miliard złotych z państwowego budżetu, jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna„. Powstało niemal 2600 obiektów ze sztuczną nawierzchnią, sztucznym oświetleniem, zapleczem sanitarno-szatniowym, na których można grać w gry zespołowe, co sprzyjało zdrowiu lokalnej społeczności oraz integracji środowiska. Po kilka latach duża część z nich potrzebuje jednak remontu, co może świadczyć o intensywnym użytkowaniu, jak i o partackiej robocie podczas budowy. Fakt pozostaje faktem, że na remonty potrzebne są pokaźne sumy, których gminy zazwyczaj nie mają, liczą więc na pomoc państwa. To jednak, ustami ministra sportu Witolda Bańki odpowiedziało, że resort sportu nie dysponuje pieniędzmi na remonty, które kosztowałyby około 500 milionów złotych. Kwotę taką miałyby znaleźć struktury samorządowe. Czyli remontów nie będzie, obiekty zaś będą niszczały, nieużywane.
PiS, godząc się na niszczenie „orlików”, proponuje w zamian swój program usportowienia powszechnego poprzez powrót do pomysłu szkolnych klubów sportowych i aktywizacji szkolnych nauczycieli wf. Co może się udać, może nie, ale zanim to nabierze realnych kształtów, to przez kolejne lata młodzież znowu będzie pozbawiona infrastruktury umożliwiającej zajmowanie się sportem.
Jedynie 20 proc. dzieci z pierwszych klas gimnazjów w Polsce nie ma problemów z prawidłową postawą. Reszta to potencjalni pacjenci pracowni rehabilitacji ruchowej.