Osiem lat trwa już zafundowane przez Brukselę zamrożenie płac pracowników greckich promów. Nad Akropolem zakończył się właśnie ostatni etap tzw. pomocy kredytowej, obwarowanej licznymi antyspołecznymi nakazami, w tym obniżkami wynagrodzeń, których życzyła sobie finansjera. Dlatego też grecka klasa pracująca głośno domaga się normalności, czyli wzrostu pensji.
W poniedziałek rozpoczął się 24-godzinny strajk greckich marynarzy zatrudnionych przez przedsiębiorstwa obsługujące ruch promowy. Firmy te w większości zostały sprywatyzowane podczas ostatniego kryzysu gospodarczego. Przekazanie tego sektora w ręce prywatnych właścicieli było jednym z warunków przesłania Atenom jednej z transzy kredytowych, które stanowiły jednocześnie narzędzie pomocy i zniewolenia, znajdujące się w ręku brukselskich biurokratów.
Związki zawodowe reprezentujące zatrudnionych na statkach rozpoczęły przygotowania do odmowy pracy, kiedy kapitaliści odrzucili kolejne żądanie podwyżki w wysokości pięciu procent pensji podstawowej, uznając, że ośmioletni okres wegetacji bez wzrostu płac można jeszcze przedłużyć. Przedsiębiorcy łaskawie zaoferowali jednoprocentowe podwyżki, a więc mniej niż wyniosła w tym roku inflacja w Helladzie, w toku negocjacji obiecując jeszcze kolejny jeden procent w roku kolejnym.
Greek ships remained docked at the country’s ports on Monday as seamen went on strike to demand the restoration of wages and labour rights, following the expiry of Greece’s third bailout programme last month.
Read more: https://t.co/8dCRQ6VwID pic.twitter.com/KjY5F0oDPC
— euronews (@euronews) September 3, 2018
Pracownicy uznali taką propozycje za wyraz kompletnego braku zrozumienia dla ich sytuacji i odmowę prowadzenia dialogu, zatem postanowili sięgnął po bardziej stanowcze środki wywierania wpływu. Wczorajszy strajk doprowadził do zawieszenia kursów promów obsługujących połączenia na wodach Morza Egejskiego oraz Morza Jońskiego. Tak więc większość turystycznych kurortów znajdujących się na wyspach została odcięta od morskiego szlaku transportowego. Związkowcy podkreślili jednak, że ich celem nie było uprzykrzanie życia turystom, dlatego też informacje o akcji obwieścili już tydzień wcześniej.
Po trwającym osiem lat zamrożeniu płac marynarze greckich promów wezwali do 24-godzinnego strajku, który rozpoczął się w niedzielę o północy. Strajkujący występują o pięcioprocentową podwyżkę płac, ulgi podatkowe, domagają się również poprawy warunków pracy. Organizatorzy strajku zaapelowali o zawieszenie kursowania wszystkich promów. Strajk może spowodować znaczne utrudnienia w ruchu. Mogą one dotknąć dziesiątek tysięcy osób.
20 sierpnia zakończył się ostatni „pakiet kredytowy” przekazany Grecji przez europejskie państwa i banki. Kraj będzie musiał teraz spłacać długi, mimo, że gospodarka nadal jest w opłakanym stanie. Od trzech lat Ateny deklarowały nadwyżkę budżetową, jednak wierzyciele wciąż naciskali na przeprowadzenie kolejnych cięć i oszczędności. Warto pamiętać, że płace pracowników budżetówki od 2010 roku zmniejszane były jedenaście razy. Bezrobocie utrzymuje się na poziomie ponad 20 proc. – to najwyższy wskaźnik w Europie. Wśród młodych obywateli współczynnik pozostających bez zatrudnienia przekracza 50 proc. Z kraju wyjechało już ponad pół miliona osób. Drastycznie wzrosła liczba samobójstw, zarażeń wirusem HIV, bezdomnych oraz osób żyjących poniżej progu ubóstwa. Cięcia szczególnie uderzyły w osoby o najniższym statusie materialnym. Ich dochody skurczyły się o 42 proc. w stosunku do roku 2009. Dług publiczny wzrósł do 320 mld euro, co stanowi 180 proc. PKB.