Konstanty Radziwiłł jest mocnym kandydatem na stanowisko wojewody mazowieckiego. Partia chce w ten sposób zapewnić ciepłą posadę politykowi, który poległ z kretesem w wyborach do Senatu po bardzo słabej, naznaczonej wypadkami, kampanii.
Miała być sanacja moralna, zakończenie kolesiostwa i sprawne państwo. Po czterech latach rządów PiS można już stwierdzić, że stare układy zostały zastąpione nowymi , a powszechną praktyką jest umieszczanie nieszczególnie zdolnych, ale „swoich” i „wiernych” na ważnych stanowiskach w spółkach skarbu państwa i administracji rządowej. Najnowszym przykładem takiego procederu jest Konstanty Radziwiłł.
Jako minister zdrowia doprowadził do eskalacji konfliktu strajkowego z lekarzami rezydentami. Jego rządy odczuli też pacjenci, skazani na coraz dłuższe oczekiwanie w kolejkach do specjalistów. Radziwiłł nie dotrwał jako szef resortu do końca kadencji, w styczniu 2018 zastąpił go Łukasz Szumowski.
W ostatnich wyborach Konstanty Radziwiłł walczył o mandat senatora z okręgu zrzeszającego powiaty na południowych obrzeżach Warszawy. Jego rywalem był Michał Kamiński z Platformy Obywatelskiej. Były minister przegrał wyraźnie, zdobywając jedynie 41 proc. głosów. Podczas kampanii wyborczej zasłynął telewizyjnym blamażem podczas wymiany zdań z Agnieszką Dziemianowicz-Bąk w Polsacie, kiedy upierał się, niezgodnie z faktami, że w Polsce są najtańsze leki w Europie, a także zaprzeczał jakoby w naszym kraju były zamykane oddziały szpitalne z powodu niedoborów kadrowych.
Kiedy wydawało się, że to koniec politycznej kariery, z pomocą przyszła partia. Upadły Radziwiłł jest kandydatem na wojewodę mazowieckiego i ma spore szanse na objęcie stanowiska, które zagwarantuje mu pensje w wysokości 120 tys. złotych rocznie oraz pozwoli zachować trwanie w procesie politycznym.
Dotychczasowy wojewoda, Zdzisław Sipiera musi zrezygnować z posady, bowiem zdobył mandat poselski.