Jan Paweł II wpłynął na moją karierę – wyznał Dawid Janczyk – kiedyś perspektywiczny piłkarz, teraz poważnie doświadczony przez życie człowiek, borykający się z nawrotami choroby alkoholowej.
Wielbiciele papieża-Polaka utrzymują, że istnieją „udokumentowane” przypadki cudów w jego wykonaniu. Wojtyła miał m.in. skutecznie oddziaływać na terapie onkologiczne, ratować przed ślepotą, prostować garbatych, cofać Alzheimera, jak również likwidować tak banalne dolegliwości jak reumatyzm, ból zęba czy zakażenie gronkowcem.
Kronika osiągnięć Jana Pawła II poszerza się o nowe rozdziały nawet 15 lat po jego zgonie. Okazuje się, że miał również ingerować w życie sportowców, przynajmniej w jednym przypadku – z marnym skutkiem.
Świadectwo kolejnego cudu w wykonaniu polskiego papieża przedstawił na łamach rosyjskiego „Sport Expressu” Dawid Janczyk, w latach 2007-09 piłkarz moskiewskiego CSKA. Jeden z największych talentów w historii polskiej piłki wyjaśnił dlaczego jego obiecująca karierą legła w gruzach.
Z zeznań Janczyka wynika, że jego nieszczęście, które potem przerodziło się w alkoholizm, nie zaczęło się, jak dotychczas wielu sądziło, podczas gry w rosyjskiej stolicy, lecz w 2005 roku. 18-letni wówczas piłkarz był o krok od podpisania kontraktu z najlepszym wówczas zespołem świata – londyńską Chelsea. Szkoleniowcy „The Blues” oraz właściciel klubu – rosyjski multimiliarder Roman Abramowicz byli pod wielkim wrażeniem talentu Janczyka. Kiedy dokumenty były już właściwie na stole, Polak się nagle wycofał i wrócił do Polski. Dopiero teraz wyjawił przyczynę niezrozumiałego zachowania.
– Wszyscy o mnie wypowiadali się dobrze, Chelsea proponowała mi pozostanie w klubie. Ale w tym czasie, gdy byłem na testach w Londynie doszło do wielkiej tragedii, zmarł papież Jan Paweł II. To mnie zszokowało i uznałem, że muszę wrócić do domu – powiedział w rozmowie z rosyjskim serwisem.
„Sport Express” cytuje byłego agenta piłkarza Jerzego Kopca, który potwierdził, że śmierć Wojtyły sprawiła, że Janczyk długo nie mógł dojść do siebie i ostatecznie zabrakło mu wiary we własne umiejętności. Zamiast zostać graczem ze światowej czołówki, podpisał kontrakt z Legią Warszawą, skąd odszedł następnie do CSKA Moskwa, gdzie głównie przesiadywał na ławce rezerwowych, topiąc smutki w alkoholu, marnując swój wielki talent.
Dawid Janczyk nie podniósł się do dziś. Alkohol był przyczyną jego niepowodzeń w kolejnych klubach – na Ukrainie, w Belgii i w polskiej Ekstraklasie. Obecnie, zmagając się z nałogiem, błąka się po klubach z amatorskich klas rozgrywkowych, skąd wyrzucany jest po nawrotach choroby. Obecnie próbuje się odnaleźć w MKS Ciechanów, na szóstym szczeblu ligowym.
Do wielkiej piłki nie wróci już nigdy.
Czy Jan Paweł II uśmiecha się z nieba?