Izraelczycy aresztowali palestyńskich organizatorów ochrony zdrowia w Jerozolimie (Al-Kuds) za „nielegalną działalność” przeciw epidemii covid-19. Wojsko zamknęło zaimprowizowaną klinikę zakaźną przeznaczoną dla zakażonych koronawirusem. Władze okupacyjne wyjaśniły, że organizowanie spotkań z dyrektorami szpitali, nawoływanie do pozostania mieszkańców w domu oraz rozmawianie o tym z mediami są niezgodne z prawami okupacji.
Pierwsze osoby aresztowano już tydzień temu: palestyńskiego gubernatora wschodniej Jerozolimy Adnana Gheitha i palestyńskiego ministra spraw zagranicznych (Autonomii Palestyńskiej) Fadiego al-Hadmi, za próbę zorganizowania dezynfekcji ulic i budynków publicznych. Potem zamknięto klinikę – jedyne miejsce, gdzie palestyńscy mieszkańcy miasta mogli przejść testy na obecność koronawirusa, a w końcu wszystkich aktywistów sanitarnych, lekarzy i pielęgniarki.
Zdaniem władz okupacyjnych wszystkie te osoby próbowały podważyć nielegalną (w świetle prawa międzynarodowego) aneksję palestyńskiej, wschodniej części miasta przez Izrael, a jest to działalność polityczna, czyli nielegalna według prawa izraelskiego. Do tego Autonomia Palestyńska (a część działaczy ma z nią związek) ma zakaz organizowania czegokolwiek na terytoriach nielegalnie anektowanych. Od początku tego wieku władze okupacyjne zamknęły i zakazały działalności 80 instytucjom palestyńskim w mieście.
Do tej pory na covid-19 zmarła w Jerozolimie tylko jedna, 78-letnia Palestynka, lecz jest sporo zakażonych. W końcu Izrael sam zorganizował ośrodek testowania dla Palestyńczyków, zmuszony przez orzeczenie Sądu Najwyższego, który uznał skargę jednej z pozarządowych organizacji obrony praw człowieka.