Dzisiaj na stokach Cytadeli odbyły się uroczystości związane z obchodami rocznicy stracenia Stefana Okrzei, bojownika PPS, lewicowca i patrioty.
Uroczystości dzisiejsze, zostały organizowane przez Stowarzyszenie Historia Czerwona, które od 2017 roku regularnie tego dnia spotyka się, by wspomnieć postać Stefana Okrzei. Warto o tym pamiętać, gdy pewne ugrupowania, podające się za lewicowe, dopiero w tym roku przypomniały sobie o swoich „lewicowych” korzeniach i starały się wykorzystać rocznicę śmierci Okrzei, by pokazać się jako patrioci i lewicowcy (dość zresztą niedawnego chowu), przy okazji próbując związać rocznice śmierci rewolucjonisty z wojną za wschodnią granicą.
Na dzisiejszych uroczystościach przemawiali: Piotr Ciszewski z HCz, Kacper Wężyk i Jakub Żabiński z PPS, a weteranka PPS Krystyna Narwicz odczytała wiersz.
Portal Strajk z tej okazji pragnie przypomnieć fragment wystąpienia Stefana Okrzei przed sądem, który skazał go na śmierć, a także mowę jego adwokata, Stanisława Patka.
Niech ich słowa będą hołdem dla bohatera polskiej prawdziwej lewicy.
Stefan Okrzeja:
„Od dziecka raziło mnie zestawienie nędzy jednych i rozkoszy drugich ludzi, a że nędzy było zawsze więcej i że ta nędza była mi bliższą, przemyśliwałem bezustanne, jaką drogą można by było wpłynąć na uszczęśliwienie cierpiących mas, jaką drogą – dojść do tego, by szczęście nie było zawsze tylko po stronie silnych i bogatych? Myśl ta mnie nie opuszczała.
(…) Ja byłem na ulicy, kiedy tłum podstępnie wciągano w zasadzki, kiedy bez sygnałów i uprzedzeń żołdactwo strzelało do pochodu manifestacyjnego, idącego poważnie z obnażonemi głowami; kiedy kozactwo tratowało kopytami końskiemi trupy, a oficerowie gwardji, pędząc konno po trotuarach, dla popisu krzyżową sztuką płatali głowy kobiet, które nie zdołały ukryć się przed ich dzikością wskutek pozamykania bram z rozkazu policji. (…) Z początku chciałem żywiołowo rzucić się na oprawców; zastanowiwszy się jednak, postanowiłem, że protest mój powinien być poważniejszy, powinien być aktem ogólniejszego znaczenia. (…)
To, co się stało, ja w ogóle wszystko, co się teraz dzieje, uważam za konieczność dziejową. Tyrania, barbarzyństwo i ciemnota nie wiedzą o tym, że są tyranią, barbarzyństwem i ciemnotą, nie mają dla siebie pogardy i potępienia, więc nie ustąpią same. Trzeba je zwalczać i dotrzeć do istotnej swobody, istotnego dobra i istotnego szczęścia, nie zadawalając się półśrodkami. W walce tej wiele ofiar zginie, ale ludzkość wyjdzie z niej zwycięsko, a ludziom słońce zaświeci. Wierzę, że socjalizm da ludziom szczęście. Ostatnim moim pragnieniem jest, ażeby ludzie byli dobrzy i szczęśliwi!”.
Z mowy obrońcy Stefana Okrzei, mecenasa Stanisława Patka:
„Żądam w imieniu prawdy, abyście zrozumieli Okrzeję, idącego na najgwałtowniejsze czyny w imię idei i nie sądzili go za zabójstwo i rany w tym duchu, jak chce akt oskarżenia. Żądam w imieniu prawa, abyście przyznali wszystkie łagodzące okoliczności przez śledztwo stwierdzone i po zastosowaniu cytowanych przeze mnie artykułów odrzucili karę śmierci. Żądam w imieniu praw ogólno-ludzkich, abyście przy redagowaniu wyroku, nie stłumili w sobie popędów ludzkości w nadziei, że nawet po wyroku waszym może nastąpić ułaskawienie, bo my o łaskę prosić nie będziemy, nie będziemy nawet wtedy, gdy wyrok śmierci zapadnie, nawet wtedy, gdy wykonywanym będzie! Taka jest wola Okrzei! Może przyjdzie czas, kiedy wyrok wasz sprawiedliwy, spokojny i ludzki nie niełaskę, a honor wam przyniesie.
Niech mi wolno będzie powtórzyć tu porównanie jednego z obrońców w innej sprawie politycznej i zapewnić panów, iż Okrzeja myślał, że bomba, którą niesie, nie jest napełniona dynamitem, lecz krwią i łzami nieszczęśliwych ludzi, że huk który ona wydała, nie jest jej wybuchem, lecz płaczem i jękiem setek i tysięcy uciemiężonych, że trupy zabitych i poranionych, nie są szczątkami ludzi, lecz odpadkami tego okrutnego systemu, który przytłaczał i miażdżył życie ludzkie. On tak myślał. On szedł na czyn straszny za ludzi i dla ludzi. Jemu żal było ofiar, lecz czuł, że bez ofiar nie obejdzie się żaden wielki przełom. On sam jest bohaterską ofiarą samospalenia dla ogólnej sprawy!”.
Juan Guaido – „demokratyczny” prezydent Wenezueli cz. II
Kiedy zawiodły próby wywołania rozruchów na wielką skalę za pomocą wyłączenia elektrycznoś…