„Pamiętamy, że kościół atakował ofiary, nie pedofilów” – protest pod oknem papieskim w Krakowie
Piotr Nowak
Domagają się realnej rozprawy z pedofilami w sutannach oraz urealnienia świeckiego charakteru państwa. Spotykają się z atakami ze strony duchownych. W niedzielę zaprotestowali w jednym z najświętszych miejsc polskiego katolicyzmu – pod oknem, z którego w Krakowie pozdrawiał wiernych Jan Paweł II.
Ruch „Dość Milczenia” był organizatorem demonstracji, która odbyła się w stolicy Małopolski w niedzielny wieczór. Celem zrzeszenia jest walka o podstawową wartością zapisaną w Konstytucji – rozdział państwa od kościoła. Obecnie ruch zajmuje się jednak głównie demaskacją metod tuszowania skandali pedofilskich przez rzymskokatolicką oligarchię. Wczorajsza akcja wywołała poruszenie wśród przechodniów: – Nie obrażajcie Kościoła i świętego papieża! Jakby nie było Kościoła, to i Polski by nie było! – krzyczał mężczyzna, którego zdaniem manifestacja była „bluźnierstwem”. Według relacji „Gazety Wyborczej”, większość reakcji była jednak pozytywna. – Bardzo dobrze. Trzeba o tym mówić, aby kościół osuszył w końcu to bagno. Mówię to jako praktykujący katolik – zaznaczył inny przechodzień. Katarzyna Wójtowicz, jedna z organizatorek akcji podczas swojego przemówienia zaznaczyła, że kler próbuje przyprawić jak najgorszy wizerunek osobom, które sprzeciwiają się spychaniu pod dywan spraw dla kościoła wstydliwych. – Nie rozumiem agresji w naszym kierunku. Można byłoby na nas napadać, gdybyśmy mówili źle o Bogu, ale na ten temat nie mówimy nic. My mówimy o ludziach, którzy pracują w Kościele. Słyszymy, że czepiamy się księży pedofilów, bo reprezentujemy lewacką propagandę, która chce zniszczyć Kościół katolicki. To jest bzdura – mówiła aktywistka. Wójtowicz mówiła też o ewolucji metod reagowania na skandale w wykonaniu kościoła. – Początkowo Kościół katolicki próbował przeczekać problem pedofilii, myśląc, że on zniknie – mówiła podczas protestu Katarzyna Wójtowicz z ruchu Dość milczenia. – Ale powstały mapy pokazujące skalę incydentu i pokazano dysproporcję pomiędzy liczbą zgwałconych dzieci a skazanych za to sprawców. W efekcie Kościół zaczął atakować nie pedofilów, ale ich ofiary. Wszyscy pamiętamy wypowiedzi księży i biskupów o tym, że to dziecko „lgnie i wciąga”. Potem Kościół zaatakował rodzinę, która nie daje miłości. Potem winą za pedofilię obarczył szatana. Potem księża postanowili, że przeproszą, ale dotąd nie wiadomo, kogo tak naprawdę przeprosili – wymieniała działaczka. – W Kościele katolickim jest dokument mówiący, co zrobić, gdy sprawa molestowania dziecka przez księdza wyjdzie na jaw – wyjaśniała Wójtowicz. – Zgodnie z zaleceniami Kościoła rodzina przyprowadza skrzywdzone dziecko i zgłasza incydent przełożonemu księdza. Przełożony rozpoznaje, czy wystąpiło przestępstwo i jeśli uzna, że tak, rodzina zostaje objęta opieką Kościoła. Poinformowany biskup wysyła wiadomość do Watykanu i jeśli wina księdza zostaje potwierdzona, wtedy następuje kara. Jak wygląda? Ksiądz dostaje czasowy zakaz odprawiania mszy i udaje się w miejsce odosobnienia. Potem jedzie do innej parafii i dostaje pod opiekę nowe dzieci. I wszystko się powtarza.Akcja pod oknem papieskim była pierwszą tego typu manifestacją, jednak, jak zaznaczyli organizatorzy, na pewno nie ostatnią. Przez całą zimę, aż do 3 marca aktywiści będą urządzać w tym miejscu czuwanie, w co drugą niedzielę. Kolejnym krokiem ma być organizowanie debat na temat wyzwolenia Polski z toksycznych objęć kleru.