Najwyższa Izba Kontroli planuje kontrolę w urzędach państwowych. Okazuje się, że co dziesiąta osoba zatrudniona w administracji pracuje na umowie śmieciowej.

pixabay/Joergelman
pixabay/Joergelman

Aż 40 tys. urzędników i urzędniczek to osoby zatrudnione na umowach cywilno-prawnych – tak wynika z danych GUS. NIK przypuszcza, że wiele z nich de facto pozostaje z zatrudniającymi je podmiotami w stosunku pracy, dlatego planuje kontrole tego sektora. Śmieciowa praca to z jednej strony sposób na obejście konkursów na stanowiska – osoby na zleceniach czy dziełach nie muszą przechodzić procedury, której celem jest wyeliminowanie nepotyzmu czy korupcji przy obsadzaniu urzędów. Z drugiej – takie rozwiązanie jest często wymuszone przez niedostateczną liczbę etatów, przysługujących danym instytucjom. Praca urzędnika, która większości społeczeństwa kojarzy się z niezbyt wysokimi zarobkami, ale za to dużym bezpieczeństwem i stałością, przechodzi powoli na „elastyczną” stronę rynku pracy.

NIK zbada nie tylko sytuacje, w których umowy cywilne podpisywane są zamiast umów o pracę, ale też te, kiedy zadania faktycznie delegowane są na podmioty zewnętrzne. Izbę interesuje, jaki ma to wpływ na funkcjonowanie urzędów. Wyniki kontroli poznamy w przyszłym roku.

Temat śmieciowej pracy, oferowanej przez państwo, jest podnoszony przez związki zawodowe od kilku lat.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Panie redaktorze, uprzejma prośba o niechowanie głowy w piasek bo:
    – „administracja państwowa” to to co jest w Warsiawie i de facto powinna być o np. PAŃSTWOWE (śliczny eufemizm – „publiczne”) edukacja ze szczególnym wyróżnienie „NAUKI i SZKOLNICTWO WYŻSZE”, KULTURA wliczając TV i PR, służba zdrowia, etc. I nie można ukrywać, że „panie w sekretariacie” to tylko PROMIL.
    – „umowy śmieciowe” to instrument „wolnej ręki rynku” w wykonaniu al’la Polacca a Niemcy to nazywają „Polnische Wirtschaft” a US Marines: FUBAR (f…ked up beyond all recognition czyli sp…..one w sposób niewyobrażalny)
    – w tym przypadku to metoda na ukrycie faktu patologii jaką jest KOSZMARNIE ROZBUDOWANA „administracja państwowa” co stanowi dowód braku trywialnej znajomości i umiejętności stosowania zasad ORGANIZACJI I ZARZĄDZANIA i uważanie, że to przypadek z zakresu „Byliśmy głupi” (podoba mi się ten „profesor” Król to błąd. TO JEST KLASYCZNA ZASADA KLIENTELIZMU a proszę sobie poczytać kilka książek z historii Polski (ale broń boże tych pacanów „profesorów” post1989 jak Nałęcz, Cęckiewicz, Nowak, Szczerski, etc, ect) to znajdzie pan redaktor, że „nihil novi sub sole”
    – a trywialnie: jest to klasyczne „wyprowadzenie kasy” z tym, że lege artis. A konsekwencją kontroli NIK będzie oczywiście, że tych ludzi – W WARSIAWIE – zatrudni się na normalnych umowach o pracę (co oczywiście „poprawi” sytuację budżetu w sekcji „wydatki” a co usłużni ekonomiści z Warsiawy uzasadnią: sprawiedliwością społeczną i stymulowaniem popytu, ect. Pikuś znaleźć uzasadnienie. Oczywiście nikt nie wpadnie na „pomysł” żeby ZREFORMOWAĆ styl rządzenie państwem a tym bardziej żeby ci ludzie skorzystali z rady pani prezydentowej Komorowskiej: emigracja to szansa.
    Was w tej Warsiawie „jest za dużo” i trzeba Wam coś dać do roboty (zamiast zasiłków dla bezrobotnych) i stąd te „umowy śmieciowe”. No i teraz czekam z utęsknieniem co powiedzą kolesie z „lewicowej partii” Razem czy Środa i Hartman czy PO czy PiS a oczywiście SLD nie ma sensu zaczepiać (bo komuchy, Miller, Ogórek, ect

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…