Najwyższa Izba Kontroli planuje kontrolę w urzędach państwowych. Okazuje się, że co dziesiąta osoba zatrudniona w administracji pracuje na umowie śmieciowej.
Aż 40 tys. urzędników i urzędniczek to osoby zatrudnione na umowach cywilno-prawnych – tak wynika z danych GUS. NIK przypuszcza, że wiele z nich de facto pozostaje z zatrudniającymi je podmiotami w stosunku pracy, dlatego planuje kontrole tego sektora. Śmieciowa praca to z jednej strony sposób na obejście konkursów na stanowiska – osoby na zleceniach czy dziełach nie muszą przechodzić procedury, której celem jest wyeliminowanie nepotyzmu czy korupcji przy obsadzaniu urzędów. Z drugiej – takie rozwiązanie jest często wymuszone przez niedostateczną liczbę etatów, przysługujących danym instytucjom. Praca urzędnika, która większości społeczeństwa kojarzy się z niezbyt wysokimi zarobkami, ale za to dużym bezpieczeństwem i stałością, przechodzi powoli na „elastyczną” stronę rynku pracy.
NIK zbada nie tylko sytuacje, w których umowy cywilne podpisywane są zamiast umów o pracę, ale też te, kiedy zadania faktycznie delegowane są na podmioty zewnętrzne. Izbę interesuje, jaki ma to wpływ na funkcjonowanie urzędów. Wyniki kontroli poznamy w przyszłym roku.
Temat śmieciowej pracy, oferowanej przez państwo, jest podnoszony przez związki zawodowe od kilku lat.