Przychodnie składają do sądów wnioski o ograniczenie praw rodzicielskich rodzicom, którzy nie szczepią dzieci. Antyszczepionkowcom grożą kary finansowe, nadzór kuratorski, a nawet odebranie dziecka.
– Sąd ma wręcz obowiązek wyjaśnić, czy nie są naruszane prawa dziecka. Z pewnością jest w posiadaniu bardziej szczegółowych informacji i będzie mógł ocenić decyzję rodziców. Jeżeli uzna, że prawa i dobro dziecka są naruszane, jest zobowiązany podjąć stosowne decyzje – mówi „Rzeczpospolitej” rzecznik praw dziecka Marek Michalak.
Dziennik informuje, że sąd Rejonowy w Pile rozpatruje trzy wnioski, przeciwko nieszczepiącym dzieci rodzicom. Pierwsze postępowanie już się odbyło.
– Jednak po jego przeprowadzeniu sąd orzekł brak podstaw do ograniczenia władzy rodzicielskiej nad małoletnim dzieckiem – oświadczył rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Poznaniu sędzia Aleksander Brzozowski.
14 czerwca w Sądzie Rejonowym w Inowrocławiu rusza postępowanie przeciwko rodzicom 3,5 miesięcznej dziewczynki, z powodu braku zgody rodziców niezaszczepionej tuż po urodzeniu. Jej matka tłumaczy, że jej starsza córka po szczepionce dostała gorączki, miała problemy z oddychaniem i traciła przytomność, więc tym razem się nie zgodziła.
– Rodziłam chora, moja starsza córka miała w tym czasie zapalenie oskrzeli i obawiałam się, że Wandzia też może mieć problemy ze zdrowiem. A wtedy szczepienie może zaszkodzić – mówiła dziennikarzowi matka dziecka.
Sąd dostał w sprawie młodszego dziecka pismo, w którym dyrektor przychodni w Gniewkowie Tadeusza Derezińskiego napisał:„Zawiadamiam o możliwości narażenia na utratę zdrowia i narażenia życia”.
– Niech sąd zdecyduje, czy działania rodziców są dobre czy złe dla dziecka – powiedział Dereziński gazecie.
Sąd niezwłocznie rozpoczął procedurę.
– Przesłanką jest pismo zawierające sugestię o możliwości narażenia dziecka na utratę zdrowia lub życia, które wpłynęło z przychodni, do której szpital urodzenia dziecka przesłał kartę szczepień – oświadczyła prezes Sądu Rejonowego w Inowrocławiu sędzia Dorota Cyba-Prill.
Antyszczepionkowcy piszą w internecie, że coraz częściej spotykają się ze zdecydowanymi działaniami państwa. W ich mieszkaniach pojawiają się policjanci z nakazami wizyty w przychodni i szczepienia. Inni już w dwa dni po odmowie szczepień dostają oficjalne pisma z sądu
– Dla osób skupionych w naszym stowarzyszeniu jest to przemoc wobec rodziny i totalitaryzm medyczny, który ma zmusić pełne obaw matki do kolejnych szczepień. A ta mama widziała, jak jej dziecko po szczepionce traciło przytomność, nie oddychało, miało drgawki – roztkliwia dziennikarza Justyna Socha ze stowarzyszenia STOP NO i narzeka, że ostatnio akcji przeciw antyszczepionkowcom jest coraz więcej.
– To brutalna ingerencja i łamanie praw człowieka. To zemsta systemu w prorodzinnym kraju – mówi Socha.
Pani nie wspomina ani słowem, że szczepienie w myśl polskiego prawa jest obowiązkiem. Nic nie mówi też o tym, że szczepionki wyeliminowały najgroźniejsze choroby wieku dziecięcego i w ten sposób uratowały życie milionom. Działaczka antyszczepionkowa po prostu wie swoje i zamiast apelować o przeprowadzenie tzw. prób szczepionkowych sprawdzających, czy dziecko nie jest na nie uczulone, nie zgadza się na podanie szczepionki.