Kornel Morawiecki postuluje, żeby odebrać emerytury wszystkim byłym TW, czyli tajnym współpracownikom Służby Bezpieczeństwa. Morawiecki senior jest niezrzeszonym posłem, nie ma i nie będzie miał wiele do powiedzenia, ale jego wypowiedź pokazuje pewne myślenie na temat emerytury jako nagrody od państwa (czy też bardziej wąsko – od obecnej władzy) za dobre, honorowe życie zgodne z wartościami podzielanymi przez rządzących. Pokazuje też, że idea dekomunizacji jest niekończącym się źródłem inspiracji; jest to proces, który nigdy się ostatecznie nie dokona, nie zamknie, bo każdy chce być dekomunizatorem, nikomu więc nie opłaca się przyznać, że zasób zdobywania na tym polu zasług po 28 latach od Okrągłego Stołu po prostu się wyczerpał.
Manipulowanie przy emeryturach jest jednak groźne przede wszystkim z innego powodu – podważa podstawowe zaufanie obywateli do państwa. Cały system zabezpieczenia społecznego na tym zaufaniu się opiera: ja pracuję, odprowadzam składki, które lądują gdzieś tam, w wielkiej maszynie mielącej wielkie pieniądze wszystkich obywateli, a kiedy już nie będę w stanie dłużej utrzymywać się samodzielnie, z tego systemu wypadną te środki, którym oliwiłam go przez całe swoje życie. Dałam, odbieram. Na coś się umawiam, ta umowa jest przestrzegana. Oczywiście – ten układ jest naruszany od lat. Rzesze ludzi pracują w warunkach, które pozostawiają ich poza systemem emerytalnym, dużo napsuła reforma z 1998 roku i powstanie OFE, a także sama zmiana z systemu repartycyjnego na kapitałowy.
Jednak sytuacja, w której państwo mówi obywatelom, że wykonywana przez nich przez lata praca z dzisiejszej, ideologicznej perspektywy jest uznana za niewartościową i w związku z tym zawarta i przestrzegana przez lata przez jedną ze stron umowa nie zostanie zrealizowana, to pewne novum. Nie ma we mnie zbyt wiele sympatii wobec Lecha Wałęsy, a sprawa jego ewentualnej współpracy z SB obchodzi mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg; najbardziej chciałabym, żeby ten temat, razem zresztą z samym Wałęsą, który od lat głównie się ośmiesza, zniknął z debaty publicznej. Jeszcze mniej współczucia mam wobec byłych esbeków (tu warto zauważyć, że „dezubekizacja” dotknęła bardzo wiele osób, które nigdy z żadnym SB nie miały nic wspólnego). Ale tak jak pracownikowi, który wykonał pracę, należy się wynagrodzenie, nawet jeśli bije żonę albo po prostu jest kretynem, tak podatnikowi, który uczciwie płacił składki, należy się emerytura. Zmienianie zasad w trakcie gry, traktowanie świadczeń społecznych jako środków, którymi według stricte politycznego klucza swobodnie dysponuje władza, jest nieprawdopodobnie groźne. Jeśli ktoś jest winnym jakiegoś przestępstwa, od ścigania i wymierzania go jest policja, prokuratura i sąd, a nie ZUS.