Dziś w Sejmie posłanki i posłowie Lewicy złożyli ustawę dotyczącą marihuany medycznej. Jest to realizacja obietnic wyborczych koalicji Nowej Lewicy i Razem. O szczegóły Julia Lauer pyta Paulinę Matysiak, posłankę Lewicy Razem.
Jak wygląda obecnie sytuacja prawna marihuany medycznej?
Obecnie farmaceuta może na podstawie wystawionej przez lekarza recepty wydać lek recepturowy wytworzony z konopi. Nie umożliwiono jednak ani jakiejkolwiek formy produkcji na potrzeby przemysłu farmaceutycznego – do dziś marihuana sprowadzana jest do aptek z zagranicy – ani niewielkich upraw na własny użytek. Wprowadzono także na poziomie ustawowym całkowity zakaz obejmowania takich leków recepturowych refundacją. Wszystko to powoduje, że polscy pacjenci muszą znacznie przepłacać za preparaty sprowadzane zza granicy, bez możliwości ich refundacji, podczas gdy mogłyby być produkowane w Polsce i być objęte programami refundacyjnymi jak wszystkie inne refundowane leki. W takim kształcie ustawa funkcjonuje do dziś.
Kto wyszedł z inicjatywą napisania ustawy?
Prace nad projektem zostały zapoczątkowane przez powołany w tej kadencji Parlamentarny Zespół ds. Legalizacji Marihuany, któremu przewodniczy posłanka Beata Maciejewska. Mam zaszczyt być wiceprzewodniczącą tego Zespołu, koordynowałam prace nad projektem ustawy dotyczącym medycznej marihuany.
Jakie są najważniejsze założenia ustawy?
Najważniejszym założeniem ustawy jest poszerzenie i uporządkowanie dostępu do medycznej marihuany, dlatego też zaproponowaliśmy umożliwienie produkcji w Polsce, by zwiększyć dostępność i zmniejszyć koszty preparatów. Wskazaliśmy jasno określone uprawnienia do przetwarzania preparatu w domu, np. zmniejszenie porcji czy przygotowanie ciasteczek itp. Proponujemy prawne uregulowanie stanu po spożyciu i stanu pod wpływem na wzór rozwiązań z alkoholem z określonymi dopuszczalnymi poziomami zawartości substancji we krwi.
Dlaczego zaproponowaliście takie zmiany?
Wprowadzone po 2016 roku przepisy to był pierwszy krok, ale tylko krok. Dzisiejsze regulacje są na tyle restrykcyjne, że trudno mówić o swobodnym dostępie do preparatów. Zmiany proponowane w naszym projekcie nie robią żadnej rewolucji w prawie do korzystania z preparatów w oparciu o marihuanę medyczną, po prostu staramy się uporządkować produkcję i korzystanie z takich preparatów, tak aby można było je stosować jak każdy inny lek przepisany przez lekarza. A nie zastanawiać się, gdzie taki preparat znajdzie, ile to będzie kosztować i jak może legalnie z niego korzystać.
Czy w innych krajach stosowane są podobne rozwiązania?
Medyczna marihuana jest stosowana w 17 krajach UE jak np. Czechy, Niemcy, Finlandia, Austria itp. Część przepisów wzorowaliśmy też na rozwiązaniach europejskich – nie potrzebujemy wymyślać tutaj koła na nowo, tylko wdrożyć i stosować w Polsce to, co w wielu krajach jest już standardem.
Na poparcie jakich środowisk liczycie?
Mówiąc zupełnie poważnie liczę na to, że uda się nam przekonać wszystkich…
Konserwatywną prawicę też?
To jest kwestia uporządkowania dostępu do preparatów stosowanych zgodnie z aktualną wiedzą medyczną. Nie ma żadnego racjonalnego powodu, żeby ktokolwiek miał być przeciwko.
Jak oceniasz szanse na wejście w życie ustawy?
Interesuje mnie tylko przyjęcie tej ustawy i o to będę walczyć. Wiem, że liczy na to wiele osób w Polsce, pacjenci, środowiska medyczne, potencjalni producenci surowca. Ta ustawa może przynieść ulgę wielu polskim pacjentom, przywrócić im życie bez bólu, a jednocześnie przynieść stabilny dochód producentom i wzmocnić naszą lokalną produkcję farmaceutyczną. Do tego wszyscy w komisji, a były to osoby z różnych środowisk, włożyliśmy w ten projekt dużo pracy i serca. Nie robilibyśmy tego, żeby strzelić sobie z kapiszona na wiwat – idziemy do Sejmu by dobry projekt przekuć w dobre prawo.