O tym, kto walczył z prywatno-kościelną inwestycją w centrum Warszawy, dokąd w 2022 r. pojedziemy tramwajem i w jakich sprawach nie warto wierzyć obietnicom Trzaskowskiego i Jakiego – Strajk.eu rozmawia z Pauliną Piechną-Więckiewicz, kandydatką koalicji Wygra Warszawa na wiceprezydentkę Warszawy ds. polityki przestrzennej i równościowej.

Właściwie dlaczego nie rozmawiam z kandydatką na prezydentkę? Pani, doświadczona radna, od lat reprezentująca lewicę w radzie Warszawy…

Może się wydawać, że kandydowanie na prezydenta miasta jest bardzo proste. Ale jeśli chce się walczyć o dobry wynik, to trzeba mieć zespół, który wnosi do wspólnego kotła różne intencje, plany, osiągnięcia…

Taki zespół zebrał się wokół Jana Śpiewaka?

Rozmowy w sprawie sformowania koalicji na wybory samorządowe toczyły się blisko rok. Inicjatywa Polska, Zieloni i Razem podjęły współpracę z Wolnym Miastem Warszawa, które w odróżnieniu od wielu innych ruchów miejskich uznaje, że partie mu nie przeszkadzają. Dyskutowaliśmy o Warszawie na dużym poziomie szczegółowości. Szukaliśmy priorytetów, wyjaśnialiśmy kwestie sporne, ustalaliśmy, co mieszkańców najbardziej boli. Zwyciężyła koncepcja, by na prezydenta kandydował doświadczony społecznik.

Może jednak elektorat lewicowy oczekiwał wyrazistej polityczki albo polityka?

Jan Śpiewak to kandydat, który pokazał, że potrafi walczyć i sprzeciwiać się patologiom reprywatyzacyjnym. Udowodnił to m.in. podczas spraw sądowych. Razem z nim na wiceprezydentki kandydują kompetentne lewicowe działaczki. Justyna Drath, Dagmara Misztela, Hanna Gospodarczyk i również ja nie jesteśmy żadnymi „aniołkami” czy „kwiatkami do kożucha”.

Wasza koalicja będzie konkurować m.in. z kandydatami i kandydatkami Ruchu Sprawiedliwości Społecznej oraz SLD. Przypominam sobie debatę Społecznego Forum Wymiany Myśli z pani udziałem, na której publiczność żywiołowo domagała się jednej lewicowej listy w Warszawie. Także dlatego, że wizje zmian w mieście, które prezentowali dyskutanci i dyskutantki, pokrywały się, nie wykluczały.

Tak, z pozoru wizje lewicy dla Warszawy są spójne. Ale są jeszcze doświadczenia, bardzo różne, jakie mają członkowie koalicji Wygra Warszawa. Myślę, że każdy mógłby wskazać swoje powody, dla których utworzenie jednej wspólnej listy nie doszło do skutku.

Pani powody to…

Jestem w opozycji do Platformy Obywatelskiej. Tymczasem część działaczy mojej byłej partii, SLD, niezmiennie uważa, że musimy z PO współpracować. Jestem przekonana, że sporo na tym, na poziomie samorządu warszawskiego, straciliśmy. Oczywiście, polityka jest sztuką wyborów i kompromisów, czasami trzeba zawierać sojusze. Ale podam przykład – w latach 2006-2010, mój ówczesny klub potrafił przedstawiać naprawdę dobre, prospołeczne projekty. Dzisiaj nikt o nich nie pamięta.

www.flickr.com/photos/platformaobywatelskarp/

PO je zawłaszczyła?

Platforma nas zjadła. Teraz to samo próbuje zrobić przez kandydaturę Rafała Trzaskowskiego. To żadna sztuka wejść do koalicji i przekonywać, że już osiągnęliśmy coś fajnego, bo zabezpieczamy się przed PiS.

Obserwuję, jak pracuje mój kolega z Inicjatywy Polska, Tomek Lewandowski, jako wiceprezydent Poznania. Jego klub, będąc w koalicji, wywalczył mnóstwo prospołecznych rozwiązań, dotyczących równouprawnienia czy polityki mieszkaniowej. My, SLD w Warszawie, nie potrafiliśmy tego zrobić. Nie chcę powtórki.

SLD nie zależało na porozumieniu z waszą koalicją?

Miasto Jest Nasze też nie jest częścią Wygra Warszawa. Wielomiesięczne rozmowy z nimi nie zakończyły się porozumieniem, ale nie tracę nadziei, że to się może jeszcze zmienić. Tymczasem działacze Sojuszu chętnie opowiadają, jak zwracali się do nas z propozycjami dogadania się. A prawda jest taka, że przypomnieli sobie w ostatnim momencie, że mogliby porozmawiać z nami o koalicji. Traktujmy się nawzajem poważnie!

W SLD zostały osoby, które szanuję. Życzę im powodzenia, bo im ich więcej, tak samo, jak Inicjatywy Polska, Zielonych czy Razem, tym mniej wizji konserwatywno-liberalnej, tym więcej różnorodności, szans na realizowanie prospołecznych projektów. Z tym, że oczywiście jestem głęboko przekonana, że koncepcja Wygra Warszawa jest najlepsza.

W ostatnich wyborach elektorat rozproszył się i w rezultacie prospołeczny głos w Radzie Miasta jest prawie niesłyszalny. Teraz może być powtórka.

Mam nadzieję, że nasz komitet utrzyma trzecie miejsce, które obecnie dają mu sondaże i że przełoży się to na możliwość utworzenia klubu – przypominam, że jest do tego potrzebne minimum pięć mandatów. Pojedyncza radna nie posiada instrumentów, jakimi dysponują grupy radnych. W pojedynkę nie mogę złożyć projektu uchwały ani stanowiska, nie mogę zawnioskować o zwołanie sesji nadzwyczajnej.

Pięć mandatów to w dalszym ciągu niewiele…

Lewica mogłaby mieć w Warszawie piętnaście, dwadzieścia mandatów. Ale widać i ruchy miejskie, i SLD muszą jeszcze pewne rzeczy „przegryźć”. Bardzo też żałuję, że osobno startuje Piotr Ikonowicz i Ruch Sprawiedliwości Społecznej, w którym są wspaniałe działaczki, mnóstwo aktywnych kobiet. I mężczyzn również, żeby nie było (śmiech).

Co przeciwstawicie narracji liberałów, przekonujących, że wszyscy, którzy nie są prawicą, muszą głosować na Trzaskowskiego, żeby zatrzymać PiS?

Protest lokatorski – okupacja Biblioteki Krasińskich, 2011 r. / fot. Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów

Będziemy uświadamiać, że w Warszawie ani PO, ani PiS nie są wiarygodne chociażby w sprawie reprywatyzacji. W tej kwestii wiarygodni są wspaniali ludzie z organizacji lokatorskich, Jan Śpiewak, osoby z pozostałych ugrupowań tworzących Wygra Warszawa, a także oczywiście Piotr Ikonowicz i jego drużyna. Ale muszę stwierdzić ze smutkiem, że prawa lokatorskie nie grzeją całej warszawskiej opinii publicznej. Za mało jest społecznej solidarności.

Wskazujemy kolejne sprawy. Zbudujemy 50 tys. tanich mieszkań na wynajem. To będzie szansa na lepszy własny kąt czy to dla biednych pracujących, czy dla osób, które zakładają rodzinę. Warszawiacy, czy ogólnie Polacy i Polki od dawna wskazują, że z rynkiem mieszkaniowym jest problem, że on nie jest dostosowany do sytuacji nawet przedstawicieli młodej klasy średniej. Ludzi nie stać na wynajem po stawkach obecnie spotykanych na rynku. Dlaczego to nie miasto ma budować mieszkania na wynajem, a pozyskane w ten sposób środki odkładać na dalszy rozwój zasobu mieszkaniowego, w tym socjalnego?

Chcemy wykorzystać pustostany – niektóre trzeba będzie odremontować czy nawet budować od nowa. Trzeba nadrobić stare zaniedbania, wyremontować obecny zasób, także socjalny, podłączyć do sieci centralnego ogrzewania te mieszkania, które jeszcze podłączone nie są, o ile oczywiście nie ma technicznych przeciwwskazań (w niektórych nieruchomościach jest to po prostu niemożliwe).

Reprywatyzacja, mieszkania, co dalej?

Transport zbiorowy. Przedstawialiśmy już naszą koncepcję „tramwaju na Mordor”. Miasto przebąkiwało, że potrzebna jest linia tramwajowa z okolic Galerii Mokotów, przez Wilanowską w dół, linia, która przecinałaby się z już opracowaną trasą do Wilanowa. Tylko, że my rzeczywiście to zrobimy, a nie będziemy się „zastanawiać”. Wyznaczyliśmy sobie datę zakończenia tej inwestycji na końcówkę 2022 roku.

Proponujemy również, żeby ta linia nie kończyła się zaraz za miasteczkiem Wilanów, ale żeby miała drugą nitkę do pałacu i żeby to wszystko łączyło się też z Zawadami, które są wyjątkowo wykluczone komunikacyjne. Tego nikt do tej pory nie mówił. A nie ulega wątpliwości, że miasto będzie się rozwijać również w tamtą stronę.

Tego samego dnia, gdy wy przedstawiliście projekt tramwaju na Mordor, Patryk Jaki roztoczył wizję czterech linii metra w Warszawie.

fot. Wikimedia Commons

Janek Śpiewak słusznie powiedział: nie samym metrem człowiek żyje! Tramwaje są bardziej ekologiczne, bezkolizyjne, tańsze w budowie. I przyjazne. Dla osób, które mają problemy z poruszaniem się, dla matek i ojców z wózkami, tramwaj bije na głowę metro, do którego trzeba zjeżdżać – na pewno wielokrotnie każdy z nas widział, że na jakiejś stacji nie działa winda?

Przyjazny transport to również taki, który odpowiada na różne potrzeby, nie tylko opiera się na założeniu, że wszyscy chcą się dostać do centrum albo z centrum wracają. Zależy nam na usprawnieniu połączeń międzydzielnicowych. Tramwaj na Mordor to dopiero pierwszy pomysł, będą kolejne. Będziemy mówić nie tylko o transporcie, ale i ogólnie o ładzie przestrzennym w mieście.

To raczej warunek konieczny, by poważnie myśleć o rządzeniu miastem.

Tak, ktoś, kto chce być prezydentem miasta, musi zdawać sobie sprawę z tego, że brakuje w Warszawie działek pod budynki użyteczności publicznej – nagłaśniamy sprawę Odolan, gdzie miasto obiecało działkę Kościołowi, a potrzebna jest przynajmniej jedna nowa szkoła… . Wspólnie m.in. z Jankiem Śpiewakiem walczyliśmy przeciwko Nycz Tower, inwestycji prywatno-kościelnej. Tylko my jako samorządowcy głosowaliśmy przeciw. Mogłabym mnożyć kolejne przykłady. W Warszawie nadal mamy do czynienia po częstokroć z zabetonowanymi przestrzeniami, bez tak potrzebnej roślinności.

Kolejna kwestia, którą będzie zajmowała się Hanna Gospodarczyk, kandydatka na wiceprezydentkę ds. społecznych – w każdej dzielnicy chcemy zorganizować Lokalne Ośrodki Wsparcia dla osób starszych, z niepełnosprawnościami i ich rodzin. Musi się znaleźć działka na organizację takiego miejsca.

O transporcie, mieszkalnictwie i o planach zagospodarowania przestrzennego mówią w tej kampanii wszyscy.

Ale czy samo podejmowanie tematu oznacza, że nasi konkurenci są wiarygodni?

Wrócę do Patryka Jakiego i jego czterech linii metra. Ta linia, która jest w tej chwili rozbudowywana (M2), powstaje przy znaczącym wykorzystaniu wsparcia unijnego.Tak samo, jak zatwierdzona już linia tramwajowa Wola-Mokotów-Wilanów. Nie wyobrażam sobie, jak Patryk Jaki chciałby negocjować kolejne transze tego wsparcia. Przecież on jest jedną z osób odpowiedzialnych za to, że unijna perspektywa finansowa dla Polski nie wygląda dobrze.

Czyli zamierzacie przekonać warszawianki i warszawiaków, że chociaż wszyscy składają podobne obietnice, to tylko wy traktujecie je serio?

Ale tak już jest! Co się działo w sprawie in vitro? Razem zebrało podpisy pod inicjatywą dofinansowania leczenia niepłodności tą metodą w Warszawie (a wcześniej była w tej sprawie moja interpelacja i jeszcze wcześniej projekt klubu SLD). Platforma zrobiła wszystko, żeby projekt Razem nie trafił pod obrady, a potem zgłosiła własny, identyczny, nawet opiewający na tę samą kwotę.

Polityka przestrzenna? To ja byłam jedyną radną, która głosowała przeciwko Nycz Tower. Janek Śpiewak walczył przeciwko temu planowi jako radny śródmiejski. Przedstawiciele PO i PiS byli za.

A jednak sondaże są wciąż bardziej przychylne dla innych kandydatów.

Ale mam wrażenie, że i Jaki, i Trzaskowski wpadają we własne sidła, wikłają się w swoich wizjach. Jeśli Jaki opiera swój wizerunek na tym, że wychował się pod blokiem (tak jak ja zresztą i setki tysięcy innych dzieciaków), to dlaczego nie zauważa, że tzw. zwykłym ludziom, na których tak się powołuje, zależy na sprawnym i tanim transporcie publicznym, a nie na dłuższych korkach – a tym się skończy wprowadzenie w życie jego postulatów?

W innej jeszcze sprawie Patryk Jaki, udając, że jest blisko ludzi, obiecuje coś, o czym nie będzie decydował. Mówi, że trzeba zwiększać liczbę przychodni. Ale one, żeby działać, muszą mieć kontrakt z NFZ. To nie zależy od samorządu. A już w sprawie reprywatyzacji, z której zrobił swoją wizytówkę, jest niewiarygodny całkowicie. Jego komisja – i to nie jest tylko moje zdanie, ale takich autorytetów jaki prof. Ewy Łętowskiej – nie jest umocowana w obowiązującym porządku prawnym.

Jako prezydent Warszawy pani zdaniem Jaki zupełnie zarzuci temat reprywatyzacji?

Bez dużej ustawy reprywatyzacyjnej samorząd zawsze będzie mógł wyłącznie skontrolować sprawy, które już się zakończyły i reagować na ich skutki – ocenić, co się stało z nielegalnie zwróconymi nieruchomościami, sprawdzić, czy lokatorzy mają zapewnione potrzeby mieszkaniowe oraz działać w sprawach, które wpływają. Tymczasem reprywatyzacyjne skandale zdarzają się dalej, a i dbanie o interes mieszkańców i mieszkanek zreprywatyzowanych kamienic pozostawia wiele do życzenia.

Teraz jestem w zespole, który zajmuje się sprawą mikroplanu dla działki przy ul. Drewnianej, gdzie znajduje się przedszkole. Intencją całej Rady Warszawy ponad podziałami było to, żeby stworzyć jeden z wzorcowych mikroplanów, który uchroniłby działkę przed reprywatyzacją.

Okazało się, że to niemożliwe?

Kiedy dostaliśmy na koniec do rąk plan, zobaczyliśmy, że połowa działki idzie pod zabudowę. A w dniu, kiedy głosowaliśmy nad planem, koleżanka z Rady przejeżdżała obok Drewnianej. Tam już była wbijana łopata, rozpoczęła się budowa obiektu, w którym znajdą się najdroższe mieszkania w Polsce. Trwa kontrola komisji rewizyjnej, która ustali, kto za to odpowiada. Jak to się stało, że w dzielnicy były wydawane decyzje dotyczące tej działki, chociaż wiedziano doskonale o tworzeniu miejscowego planu zagospodarowania dla tego terenu.

Wśród zadań, którymi w szczególności ma się pani zajmować jako wiceprezydentka, jest także polityka równościowa. Na razie jednak to Rafał Trzaskowski przedstawił swój program w tym zakresie, i przekonuje, że jego Warszawa nie wpadnie w ręce obyczajowych konserwatystów.

fot. Piotr Nowak

Ona już jest w ich rękach. Hanna Gronkiewicz-Waltz reprezentuje tę część PO, która jest konserwatywna do bólu. To ich rękami został odrzucony projekt Ratujmy Kobiety. Pod tym względem Platforma serwuje wyborcom wielkie oszustwo. Nawet, jeśli sam Trzaskowski ma w tych sprawach inne zdanie, co widać po tym, że pojawia się na Paradach Równości. Ale on to robi od raptem trzech lat, a ja od kilku jestem w komitecie honorowym wydarzenia.

To ja byłam inicjatorką stanowiska, by w Warszawie, na stulecie praw wyborczych kobiet, w nazewnictwie ulic częściej upamiętniać obywatelki. Dziewczyny i chłopaki z Zielonych czy Razem też od dawna walczą o kwestie równościowe.

Czym więc odpowiecie na obietnice liberałów w tym zakresie?

Nie chcę w tym momencie wszystkiego zdradzać. Rozmowy w naszej koalicji w sprawie polityki równościowej jeszcze trwają, ponadto postanowiliśmy, że będziemy prezentować nasze pomysły sukcesywnie.

Naszym celem będzie doprowadzenie do tego, by nikt nie był w stolicy dyskryminowany ze względu na płeć, rasę, narodowość czy orientację seksualną. Nieważne, czy jest stąd, czy też jest tak pogardzanym przez niektórych „słoikiem”, czy może przybył z innego kraju, chce tu rozpocząć nowy etap życia lub po prostu być miłym gościem. Samorząd pod naszym kierownictwem będzie też dawał przykład, jeśli chodzi o warunki pracy: standardem będzie zatrudnienie na umowach, klauzule społeczne. Zadbamy o opiekę nad osobami zależnymi. Właśnie w naszej koalicji są ludzie, którzy o to walczą od dawna. To my jesteśmy wiarygodni.

Rozmawiała Małgorzata Kulbaczewska-Figat. 

Zachęcamy również do zapoznania się z rozmowami z lewicowymi kandydatami na prezydenta Warszawy wystawionymi przez inne organizacje –  z Piotrem Ikonowiczem oraz z Andrzejem Rozenkiem

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Żółty żonkil

Dzisiejsze słowo na weekend poświęcam, ze zrozumiałych względów, rocznicy wybuchu powstani…