Site icon Portal informacyjny STRAJK

Pawłowicz i Piotrowicz kandydatami PiS do Trybunału Konstytucyjnego. „Polska pada na twarz”

fot. wikimedia commons

Krótko trwała radość wyborców opozycji z faktu, że ani Stanisław Piotrowicz, ani Krystyna Pawłowicz nie zasiądą w parlamencie nowej kadencji. Właśnie oni oraz Elżbieta Chojna-Ducha zostali kandydatami Prawa i Sprawiedliwości na sędziów Trybunału Konstytucyjnego.

3 grudnia w Trybunale Konstytucyjnym powstaną trzy wakaty: kończą się kadencje sędziów Stanisława Rymara, Piotra Tulei oraz Marka Zubika. PiS chciałby, żeby zastąpiła ich była wiceminister finansów Elżbieta Chojna-Duch oraz Krystyna Pawłowicz oraz Stanisław Piotrowicz, którzy niedawno zakończyli karierę parlamentarną. Sędziów TK wybiera Sejm bezwzględną większością głosów przy zachowaniu kworum (minimum 50 proc. obecnych), następnie zaprzysięga ich prezydent. W obecnej parlamentarnej konfiguracji trudno sobie wyobrazić, by kandydaci wskazani przez PiS nie zostali wybrani.

Krystyna Pawłowicz jest doktorem habilitowanym nauk prawnych, ale polska opinia publiczna zna ją z innego powodu. Otrzymywała nagany od Komisji Etyki Poselskiej za uwagi typu „Chłopie, siedź cicho” czy „Spadaj człowieku”. Na Twitterze jeszcze dwa dni temu atakowała „eko-ideolo-terrorystów” działających przeciwko „Dobremu” – a to tylko jej ostatnie „mocne” wpisy, bo w lipcu 2017 r. marzył jej się obóz dla polityków opozycji. Była posłanka już potwierdziła, że jeśli uzyska odpowiednią liczbę głosów przyjmie wybór. Zadeklarowała także w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że chciałaby pracować nad tym, by przybliżyć TK zwykłym ludziom.

– To, co mi się wcześniej nie podobało, to nieprawdopodobnie długie uzasadnienia, pisane bardzo skomplikowanym językiem. Obywatele nie wiedzieli co i jak, nie rozumieli tego trybunału – powiedziała.

Stanisław Piotrowicz w minionej kadencji był parlamentarzystą przez cztery kadencje (dwie w Senacie i dwie w Sejmie). Wcześniej szefował prokuraturze rejonowej w Krośnie. W 2001 r. „wsławił się” obroną decyzji o umorzeniu postępowania w sprawie proboszcza z Tylawy, skazanego następnie za molestowanie sześciu dziewczynek.

Najmniej głośno było dotąd o Elżbiecie Chojnie-Duch, byłej członkini Rady Polityki Pieniężnej oraz kolegium Najwyższej Izby Kontroli.

Opozycja, także lewicowa, przyjęła decyzję PiS o wskazaniu właśnie tych ludzi do TK z niedowierzaniem i oburzeniem.

„Stanisław Piotrowicz, prokurator stanu wojennego i twarz skoku na sądownictwo, i Krystyna Pawłowicz, posłanka, która szczuła na młodzież o innej niż hetero orientacji seksualnej i marzyła o zamykaniu opozycji w obozach – oto kandydaci PiS na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Sędziami najprawdopodobniej zostaną, bo partia rządząca jest znana z działania z gracją walca drogowego” czytamy na profilu partii Razem na Facebooku.

„Twarz podłej zmiany w wymiarze sprawiedliwości ma zostać sędzią Trybunału Konstytucyjnego. Polska właśnie pada na twarz…” – napisała z kolei na Twitterze Joanna Scheuring-Wielgus, posłanka z list Lewicy.

– Jest to sytuacja, która jest następnym krokiem do zupełnego wyłączenia Trybunału Konstytucyjnego, bo przecież nikt o zdrowych zmysłach nie pójdzie do Trybunału Konstytucyjnego skarżąc się na PiS po to, żeby politycy PiS rozstrzygali tę skargę, a przecież do tego dojdzie, jeżeli te osoby zostaną powołane – mówi z kolei Marcin Matczak, prof. prawa z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z TVN24, zaznaczając, że do Elżbiety Chojny-Duch zastrzeżeń nie ma.

Zasłużeni dla PiS politycy z wykształceniem prawniczym w Trybunale Konstytucyjnym będą mogli nie tylko nadal działać na rzecz swojej ulubionej partii, ale również zarobić poważne pieniądze. Sędzia TK zarabia ok. 22 tys. brutto miesięcznie oraz może liczyć na dodatek stażowy przy łącznym 20-letnim stażu pracy. Po zakończeniu kadencji przysługuje mu wynagrodzenie w wysokości 75 proc. ostatniej pensji.

Exit mobile version