W zamachu za pomocą ciężarówki ukradzionej przez pochodzącego z Uzbekistanu mężczyzny, w stolicy Szwecji zginęły 4 osoby, a 15 zostało rannych. Szwedzi są wstrząśnięci, palą świeczki, a premier tego kraju Kjell Stefan Löfven, podobnie jak premierzy każdego kraju dotkniętego większym nieszczęściem, jedzie na miejsce tragedii pokazać się w mediach i powiedzieć coś wzniosłego.
Słowa szwedzkiego premiera płyną w świat. Dopływają też do posłanki Krystyny Pawłowicz. I stają się dla niej inspiracją do wpisu na Facebooku. Wpisu typowego dla jej empatii i charakterystycznego dla wrażliwości posłanki. Wpis jest na tyle krótki, że zacytuję go w całości.
„Premier Szwecji popłakał się po przemówieniu w sprawie zamachu.
I to już chyba koniec szwedzkiej reakcji na islamski terror w ich kraju…
Sprawców osądzą zapewne ze wszystkimi poprawnymi,demokratycznymi „szykanami”,jak Beivika w Norwegii. Sala do ćwiczeń, prasa, telewizja, może przepustki i sala uciech…
Już zresztą rozpoczęto ich urzędową obronę i przydzielono adwokata…
Samozagłada Szwecji idzie pełną parą.
Przywódca państwa,MĘŻCZYZNA,zamiast podjąć stanowcze działania w obronie swych zabijanych obywateli – PŁACZE!!!
Szwedzi! Potomkowie walecznych Wikingów!
Coście ze sobą zrobili!?”
Dla posłanki Pawłowicz jeden, niepochodzący wszak z Bliskiego Wschodu człowiek to „islamski terror”. Ba, Uzbek to podczłowiek, któremu nie należy się obrońca, sprawiedliwy proces i wszystkie te prawa, które Ludziom się należą. Bo, jako cywilizowana prawniczka, posłanka Pawłowicz nie odmówiłaby człowiekowi posługi prawnej i uczciwego procesu. Podludziom, jak lubili mówić naziści, takie rzeczy się nie należą.
Jeszcze ciekawsze jest stanowisko posłanki PiS w stosunku do premiera Szwecji. Pawłowicz żąda od niego „stanowczych działań w obronie swych zabijanych obywateli”. Czterech obywateli, czterech ofiar zamachu pojedynczego, prawdopodobnie oszołomionego religią Uzbeka. Jakie to mają być działania, pani poseł? Aresztowanie wszystkich Uzbeków i deportacja ich, czy może po prostu szybkie ich rozstrzelanie?
Logika posłanki Pawłowicz nie przewiduje raczej innych rozwiązań. Mało tego, logika ta wymaga od premiera nie tylko brutalności w działaniu, ale i braku uczuć. Premierowi nie wolno być wrażliwym. Nie wolno mu płakać w miejscu, gdzie zginęli niewinni ludzie. Nie wolno, bo to się posłance Pawłowicz nie podoba.
Ciekawe zatem, dlaczego pani poseł nie skomentowała premier Szydło, która w kilka godzin później znalazła się w niemal takiej samej sytuacji jak jej szwedzki kolega. Przyjechała bowiem na miejsce, gdzie kilka godzin wcześniej zginęło 6 osób, w tym dwoje dzieci, a 4 osoby zostały ranne. Do Świebodzic, gdzie miało miejsce zawalenie się kamienicy.
Beata Szydło pojechała, wizytowała ekipy ratunkowe i przed kamerami ze smutkiem w głosie złożyła kondolencje rodzinom ofiar, obiecała renty specjalne dla dzieci. Podziękowała również wszystkim, którzy brali udział w akcji ratunkowej.
Aż dziwne, że posłance Pawłowicz tym razem nie zebrało się na kolejny wpis. Mogłaby wyśmiać smutek Szydło. Mogłaby też oskarżyć ją, że nie broni niewinnych obywateli. No i oczywiście utyskiwać, że jeszcze nie znaleziono winnego katastrofy, który, gdy się znajdzie, nie powinien mieć ani obrońcy, ani celi z telewizorem, idąc śladem myślenia posłanki Pawłowicz.
Do posłanki Pawłowicz pewnie nie dotarło, że polska premier miała taki wpływ na doprowadzenie do świebodzickiej tragedii, jak Kjell Stefan Löfven do tej w Sztokholmie. Tak jak i to, że wyśmiewanie się z zachowań spowodowanych wzruszeniem, to po prostu świństwo.