Ten wyrok peruwiańskiego Sądu Najwyższego przyjęli z satysfakcją obrońcy praw człowieka i działacze lewicowi – neoliberalna prawica jest wściekła. Były dyktator Peru Albert Fujimori ma wrócić do więzienia.
Fujimori w latach 1990-2000 był prezydentem Peru, a od r. 1992 faktycznie stał na czele prawicowej dyktatury w typowym latynoamerykańskim stylu, nie krył zresztą inspiracji Augusto Pinochetem. Podczas jego rządów wdrożono pakiet neoliberalnych reform, co przełożyło się na gwałtowny spadek przeciętnego poziomu życia i wzrost społecznych nierówności. Podstawą polityki zagranicznej państwa uczyniono sojusz z USA, bezwzględnie zwalczono lewicowe partyzantki, a prawicowe szwadrony śmierci „przy okazji” rozprawiały się także ze związkowcami czy obrońcami praw rdzennej ludności. I właśnie za zamordowanie 25 cywilnych osób, niezwiązanych z żadną opozycją, przez bojówkarzy, których działalność prezydent aprobował, a także za porwanie i najprawdopodobniej zabicie 9 studentów oraz wykładowcy uniwersytetu La Cantuta, Fujimori usłyszał w 2009 r. wyrok 25 lat więzienia.
Pod koniec grudnia ubiegłego roku prezydent Pedro Pablo Kuczynski ułaskawił byłego dyktatora, powołując się na względy humanitarne – wiek i chorobę polityka. Dla obywateli było jednak bardziej niż czytelne, jakie były prawdziwe powody takiej decyzji – Kuczynski bronił się przed procesem o korupcję i impeachmentem, potrzebował w parlamencie głosów poparcia od partii kierowanej przez córkę Fujimoriego Keiko. Wtedy głosy dostał, jednak jego prezydenturę zmiótł w marcu kolejny skandal korupcyjny.
Decyzja Kuczynskiego została przyjęta z oburzeniem przez rodziny ofiar szwadronu śmierci, które wniosły odwołanie do Sądu Najwyższego. I dziś mają powody do satysfakcji, gdyż sędzia Hugo Nuñez orzekł: Fujimori nie miał prawa do ułaskawienia, bo nie jest chory śmiertelnie, a dodatkowo decyzja Kuczynskiego została podjęta w pośpiechu i z naruszeniem procedur. Były dyktator ma natychmiast wrócić za kratki.
Z wykonaniem tego ostatniego będzie o tyle trudniej, że Fujimori, krótko po tym, gdy treść orzeczenia sądu ujawniono, został błyskawicznie przewieziony do szpitala w asyście zrozpaczonych dzieci – Keiko i Kenjiego. Oboje są pierwszoplanowymi politykami, dążącymi do powrotu do systemu zarządzanego niegdyś przez ich ojca. Również prawnik Fujimoriego zapowiedział odwołanie się od decyzji sądu. Zapłakana Keiko Fujimori skarżyła się przed kamerami, że jej ojciec jest 80-letnim starcem i padł ofiarą okrutnej zemsty. W odpowiedzi obrońcy praw człowieka i lewicowi aktywiści wyszli na ulice ze zdjęciami ofiar szwadronów śmierci. Publikują także w mediach społecznościowych zdjęcia zabitych, których przed strasznym losem nie uchronił ani podeszły, ani bardzo młody wiek.
“Mi padre es un hombre d 80 años” dice @keikofujimori. Este niño es Javier Ríos Rojas.Tenía 8 años cuando fue asesinado por un comando a las órdenes d Fujimori. Su madre pasó navidad de 2017 ahogada en llanto en la calle,sufriendo otra vez por su hijo,como en los últimos 26 años pic.twitter.com/dwqOCtaYGH
— SeñoraE? (@ElianaCarlin) 3 października 2018
Lewica i rodziny ofiar nie mają wątpliwości: powrót dyktatora za kraty to zwykła sprawiedliwość, przywrócenie godności zamordowanym. – Ułaskawienie Fujimoriego łamało zobowiązania państw do prowadzenia dochodzeń w sprawie poważnych naruszeń praw człowieka, formułowania aktów oskarżenia i karania winnych – skomentowała szefowa Amnesty International na kontynencie amerykańskim Erica Guevara-Rosas.