112 028 Brytyjczyków podpisało się pod petycją do Izby Gmin, wzywającą do aresztowania izraelskiego premiera Benjamina Netanyahu za zbrodnie wojenne.
Zgodnie z brytyjskim prawem, jeśli pod petycją uzbiera się 100 tysięcy podpisów, parlament może zdecydować o zajęciu się wymienioną w niej kwestią. Tym razem decyzja była odmowna – brytyjski rząd pouczył autorów petycji, iż zgodnie z brytyjskim i międzynarodowym prawem, głowom państw podczas oficjalnych wizyt przysługuje immunitet. „Uznajemy, iż zeszłoroczny konflikt w Strefie Gazy spowodował straszliwe efekty. Jak powiedział premier Cameron, byliśmy wszyscy bardzo zasmuceni przemocą, która miała miejsce. Jednakże premier jasno podkreślił uznanie Wielkiej Brytanii dla prawa Izraela do podjęcia proporcjonalnej kontrakcji na rzecz obrony własnej. Wielka Brytania jest w bliskich relacjach przyjacielskich z Izraelem” – bez zażenowania wyłożył w odpowiedzi rząd Jej Królewskiej Mości.
– Według raportu ONZ, tamtego lata popełnione zostały zbrodnie wojenne, które wymagają śledztwa – ripostuje Hugh Lamming, szef Kampanii Solidarności z Palestyną (PSC), organizator petycji. – Rząd brytyjski zgodził się z tym raportem, a tymczasem zaprasza Netanyahu, jakby nic się nie stało.
Dwa tysiące osób wzięło udział w organizowanej przez PSC na Downing Street demonstracji przeciw wizycie Netanyahu. Koło pięciuset osób zgromadziła kontrdemonstracja „przyjaciół Izraela”. Jej organizator, Arieh Miller z Rady Żydowskiego Przywództwa (JLC) oświadczył, że protest przeciwko izraelskim zbrodniom wojennym jest „demonstracją nienawiści”.