Cała Polska wie, że do zwierząt chronionych się nie strzela, nie miażdży im głów, nie podrzyna gardeł, nie wypruwa wnętrzności. Cała? Nie! Na Pomorzu jest jeden jedyny najbardziej wysunięty w morze cypelek, którego nazwa brzmi zupełnie jak angielskie słowo oznaczające „piekło”.

Tam dzielni rybacy stawiają opór wymysłom ekoterrorystów, wieszając plakaty z napisem: „Turysto, uważaj na foki, bo zostaną z ciebie zwłoki”. Na rzeczonym obrazku przedstawiono zresztą uchatkę.

Polscy rybacy, terroryzowani przez żyjącą w okolicy polskiego wybrzeża powalającą liczebnie (ok. 300 osobników) populację fok, domagają się możliwości odbezpieczenia broni i ładowania nabojów w obłe ciała szkodników pustoszących im łowiska – tak jak robią to Szwedzi i Finowie. Tylko że w Szwecji fok jest 15 000.

15 000 fok a 300 fok. Czujecie różnicę czy powtórzyć jeszcze raz?

Poza tym wszyscy, którzy postulują odstrzał i tęsknią w tym zakresie za liberalizmem ministra Szyszki, nie przyznają się, że mają nieaktualne info: kraje skandynawskie odchodzą od uśmiercania fok, bo ono po prostu nie pomogło. Zamiast tego zalecają alternatywne metody połowu: dostosowane sieci i klatki.

Jednak nasi rybacy – zgodnie z tym, co mówi kierowniczka Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii UG, nie są nimi zainteresowani. Rozmowa z nimi wygląda mniej więcej tak: „nie i koniec. Strzelać”. Nie przekonuje ich nawet, że w budżecie przewidziano dla nich fundusz na odszkodowania w wysokości 4 mln zł.

Wkurzony Polak jest, jak wiemy, kreatywny. Żeby móc bez skrępowania walić śrutem do wszystkiego, co żyje, potrafi wymyślić naprawdę obszerną mitologię, przy której ta grecka wydaje się nędznymi zapiskami do szuflady. Na przykład jest w stanie wymyślić foki ludojady. „Trzeba będzie dzieci na plaży pilnować, bo foka wciągnie do wody, pogryzie, czy zaciągnie na głębszą wodę” – mówią rybacy z półwyspu. Tymczasem, do czego również niechętnie się przyznają, problem z fokami jest ściśle lokalny, bo ogranicza się tylko do łowisk łososia u ujścia Wisły. Najwyraźniej ktoś – i mam tu na myśli jedną z posłanek partii rządzącej lubującą się w futrach naturalnych – podsunął im myśl, że jeśli nadmuchają wokół foki szarej odpowiednio duży balonik paniki, to z 30 tysięcy fok żyjących w Bałtyku będzie można z Bożym błogosławieństwem zrobić 10.

Tymczasem wypowiedzi rzeczonej posłanki na temat „szkodników”, których „naturalnym środowiskiem nie jest Bałtyk” stały się już oficjalną biologiczną bzdurą roku 2018. Foka żyła tu na długo przed nadejściem osadników – 9 tys. lat temu. Jeżeli ktoś tak bardzo lubi mity, to polecam jednak te greckie.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ruski stanął okoniem

Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…