Po reportażu TVN o polskich wielbicielach Hitlera są pierwsi zatrzymani. Polskie Radio podaje, że podczas przeszukania ich miejsc zamieszkania odkryto nazistowskie publikacje, flagi i odznaki, a także broń i amunicję.
Zatrzymani to trzej uczestnicy imprezy ku czci rocznicy urodzin Adolfa Hitlera, którą pokazał w swoim reportażu TVN. Do przeszukań w ich domach doszło natychmiast po tym, gdy Zbigniew Ziobro jako prokurator generalny zlecił wszczęcie śledztwa w sprawie publicznego propagowania ustroju totalitarnego. Było tego sporo: flagi, naszywki, odznaki, publikacje głoszące nazizm. Prokuratorzy będą również sprawdzali zawartość komputerów trzech osób i ich telefony komórkowe. Dodatkowo u dwóch uczestników prohitlerowskiej imprezy zabezpieczono amunicję, u jednego broń.
W ich domach znaleziono broń i amunicję https://t.co/0cIlIjbJcV
— Gazeta.pl (@gazetapl_news) 23 stycznia 2018
Zebrane dowody mogą przyczynić się do delegalizacji stowarzyszenia „Duma i Nowoczesność”, organizatora skandalicznego wydarzenia pokazanego w reportażu. Takiego kroku domaga się opozycja; wczoraj w tym duchu wypowiadała się Katarzyna Lubnauer, a partia Razem wezwała do bojkotu nacjonalistów w debacie publicznej, ile razy są zapraszani do oficjalnego zabierania głosu w medialnych debatach. Socjaldemokratyczna organizacja intensywnie przypomina również o tym, że skrajni narodowcy od dawna byli tolerowani, a niekiedy hołubieni przez obecne władze. – Wicemin. sprawiedliwości Łukasz Piebiak jeszcze w styczniu 2017 r. przekonywał, że napis „White Pride” oraz krzyż celtycki niosą „różne skojarzenia” i nie mogą „podlegać arbitralnym zakazom jedynie z tego powodu, że niektóre grupy osób interpretują je w jeden kategoryczny sposób” – pisze Razem na Twitterze, przytaczając fragment odpowiedzi urzędnika „dobrej zmiany” na poselską interpelację.
‼️Wicemin. sprawiedliwości @LPiebiak jeszcze w styczniu 2017 r. przekonywał, że napis „White Pride” oraz krzyż celtycki niosą „różne skojarzenia” i nie mogą „podlegać arbitralnym zakazom jedynie z tego powodu, że niektóre grupy osób interpretują je w jeden kategoryczny sposób”. pic.twitter.com/NMvtDtnV1l
— Razem (@partiarazem) 22 stycznia 2018
PRZYPOMINAMY! Elity @pisorgpl przez ostatnie 2 lata głaskały neofaszystów po głowach i chodziły z nimi na wspólne demonstracje, @partiarazem od ponad 1,5 roku informuje o związkach nacjonalistów z obozem rządzącym w ramach akcji @ZeroTolerancji pic.twitter.com/607q5AoqFD
— Razem (@partiarazem) 22 stycznia 2018
O sytuacjach takich przypominać należy tym bardziej, że politycy PiS już demonstrują oburzenie z powodu obecności neonazistów w Polsce, zupełnie jakby wcześniej nie zdawali sobie z niej sprawy. Patryk Jaki w typowym dla „dobrej zmiany” stylu zapewnił, że obecnie rządzący naprawią to, czego nie chciała zrobić PO, nie będą tolerować neonazistów, a z delegalizacją może liczyć się nie tylko Duma i Nowoczesność, ale i ONR. Za to Marek Jakubiak z Kukiz’15, ruchu, który wyniósł polskich nacjonalistów do Sejmu, starał się dziś rano w TOK FM bagatelizować sprawę, przekonując, że w reportażu TVN zobaczyliśmy „wariatów”.