Zapowiadała się prawdziwa rewolucja w piłce nożnej – dwanaście klubów: sześć z Anglii i po trzy z Hiszpanii i Włoch postanowiły powołać do życia Superligę. Mecze odbywające się w środku tygodnia, dla zwycięzców bardzo wysokie nagrody finansowe – słowem, ultraelitarne rozgrywki sportowe dla wielkich europejskich klubów. Wygląda jednak na to, że stanowcza reakcja UEFA prawdopodobnie zablokuje ten pomysł u źródła. I bardzo dobrze!

Przyznaję się: początkowo ucieszyłam się, że powstaną nowe rozgrywki, bo zawsze dobrze jest obejrzeć ciekawy mecz piłkarski na światowym poziomie. Potem jednak doszłam do wniosku, że formuła, w jakiej rozgrywana ma być Superliga, budzi mój głęboki sprzeciw – rozgrywki zarezerwowane dla najbogatszych klubów europejskich, tworzących swego rodzaju kółko wzajemnej adoracji, z gruntu niewielka liczba klubów – to wszystko prowadzi do zaostrzenia polaryzacji w europejskiej piłce, którą możemy zaobserwować już dzisiaj. I wszystkich patologii wyczynowego sportu w turbokapitalistycznym świecie, zaczynając od sprawy najbardziej oczywistej – kosmicznych zarobków graczy, które dawno straciły jakikolwiek związek z rzeczywistością.

Organizatorzy rozgrywek nie rezygnują, a motywacją dla zawodników mają być wielkie pieniądze (jeszcze więcej kosmicznych zarobków), które będą podzielone wśród zwycięzców i zbudowanie alternatywy dla Ligi Mistrzów, dotąd najbardziej prestiżowych rozgrywek. Jeśli dziś zdobycie pucharu Ligi Mistrzów to marzenie każdego liczącego się europejskiego klubu, powstanie Superligi znacząco obniżyłoby rangę całego przedsięwzięcia. Zmusiłoby to organizatorów Ligi Mistrzów do zwiększonej pracy nad promocją turnieju (sami sobie odpowiedzmy, czy wydawanie pieniędzy na reklamę w pandemii jest etyczne i pożądane) lub reformami, które dla świata kibiców są czymś niewyobrażalnym. Wygląda jednak na to, że UEFA skutecznie ucięła sprawę: federacja zagroziła wykluczeniem z ligowych rozgrywek krajowych oraz z meczów reprezentacji narodowych zawodnikom, którzy skusiliby się na Superligę. Na to większość piłkarzy nie może sobie pozwolić: mało kto zrezygnuje z reprezentowania swojego kraju, zwłaszcza w roku mistrzostw Europy, czy z podstawowego zadania graczy, jakim są rozgrywki ligowe, w tym “honorowe”, budzące niesamowite emocje mecze takie jak starcia Realu Madryt z FC Barceloną.

Trzymam kciuki (a ze mną m.in. poseł Lewicy Maciej Konieczny, wielki fan futbolu) za to, by UEFA była skuteczna, a elitarna liga dla najzamożniejszych nie powstała. Bo piłka nożna tylko dla bogaczy to nieporozumienie. To powinien być sport dla wszystkich. Każdy uzdolniony zawodnik powinien mieć możliwość szkolenia i grania na wysokim poziomie sportowym, niezależnie od tego, czy miał szczęście urodzić się w miejscu, gdzie jest szansa trafić do bogatego klubu. Marzy mi się też, by piłka nożna znowu niosła wartości równościowe, wspólnotowe, a nawet socjalistyczne – to przecież było możliwe, sięgnijmy do historii robotniczych stowarzyszeń sportowych. Powstanie kolejnego klubu dla miliarderów nie ma z tą dobrą piłkarską tradycją nic wspólnego.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Julcia, dziecko drogie, !
    Przecież tu nie o piłkę chodzi!
    Tu biega o to by bukmacherzy kasę stłukli – a z nimi właściciele TOTALIZATORA piłkarskiego.
    Zyski klubów- to rzecz wtórna, na rozgrywki tej klasy przyjdą takie stada widzów, że bilety do najdroższych lóż dla VIP-ów konie pod stadionem będą rozprowadzać!
    Kasa droga pani KASA!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…