Powstał program „Pracownia Liderów Prawa”. Zapewne potrzebny, bo nigdy za wiele pracy nad tworzeniem dobrych prawników. Pod patronatem Zbigniewa Ziobro zmienia się w karykaturę.
Program prowadzony ma być przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, a jego celem ma być podniesienie wiedzy i kompetencji prawników. Przeznaczony jest dla studentów ostatnich dwóch lat prawa, absolwentów prawa, studentów innych kierunków humanistycznych i technicznych. Resort liczy na to, że kadry po zakończeniu „Pracowni Liderów Prawa” będą pomocne państwu przy tworzeniu i konsultowaniu nowo powstających aktów prawnych. Prawnicy mieliby także prowadzić swego rodzaju działalność oświatową, tłumacząc prawo społeczeństwu, kształtując kulturę prawną i objaśniając potrzebę prawa na co dzień.
To znakomity byłby pomysł, ponieważ kultura prawna Polaków, nie tylko zresztą szarych obywateli, ale też i elit pozostawia wiele do życzenia. Jednak po tym, co powiedział publicznie dla „Rzeczpospolitej” dr Marcin Romanowski, Dyrektor Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, już na początku programu wiadomo, że obarczony jest poważną wadą wrodzoną.
– Polska potrzebuje wszechstronnie wykształconych prawników, którzy będą pełnili nie tylko funkcje wykonawcze i usługowe, ale będą również propagować i rozwijać kulturę prawną opartą na chrześcijańskich wartościach- mówił Romanowski.
Oto powstaje wspierana autorytetem państwa instytucja, która już na starcie uważa, że skupić musi się na wyznaniowych aspektach ujmowania prawa i ma za nic zasadę neutralności światopoglądowej. Oznacza to tyle, że kształcić będzie ona ludzi skupionych na propagandowych i konfesyjnych aspektach funkcjonowania prawa, a nie na jego szerokiej i prospołecznej roli. Firmowanie tej inicjatywy przez ministra sprawiedliwości rządu jest kompromitacją.