Takiego prezentu firmy deweloperskie nie dostały jeszcze od żadnego rządu. Aktywiści miejscy mówią, że coś podobnego byłoby nie do pomyślenia nawet za czasów Platformy Obywatelskiej. Nie pomogły apele do Andrzeja Dudy, który ponownie zachował się jak notariusz, posłusznie podpisując ustawę.
Dokument nazywany „Lex deweloper” to ustawa mieszkaniowa, która, według jej twórców, ma zwiększyć liczbę tanich lokali oddawanych do użytku w ciągu najbliższych lat. Rząd Prawa i Sprawiedliwości jeszcze w kampanii wyborczej zapowiadał, że mieszkania dostępne dla zwykłego człowieka będą jego priorytetem. Powstała ustawa „o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących” niewiele ma jednak wspólnego z troską o interes najgorzej sytuowanych. Jej krytycy alarmują, że będzie to kolejny instrument przemocy skierowany w stronę lokatorów, jak również zachęta do zachowań korupcyjnych.
Co dokładnie zawiera ustawa „Lex deweloper”? Zasady określające przyznawania pozwoleń na budowania nowych osiedli mieszkaniowych. Inwestor będzie musiał zwrócić się do rady gminy odpowiedzialnej za dany teren i ta w ciągu 60 dni będzie zobowiązana wydać opinie. Inwestycje będzie można prowadzić na gruntach rolnych, powojskowych, pokoleniowych i poprzemysłowych w granicach miast. Zabronione będzie jedynie budowanie na terenach chronionych i leśnych. W czym zatem problem? Specjaliści wskazują, że cedowanie decyzyjności na radnych danej gminy to niebywała nieodpowiedzialność, gdyż zważywszy na ogromny kapitał jakim dysponują koncerny deweloperskie jest niemal pewne, że będzie dochodziło do prób przekupstwa, a co za tym idzie – podejmowania decyzji niezgodnych z interesem społecznym.
Zastrzeżenie budzą również konkretne zapisy.
– Autorzy specustawy po prostu proponują, że jeżeli są jakieś plany zagospodarowania przestrzennego, uchwalone przez radę gminy, to teraz ta sama rada, która je uchwaliła, będzie na wniosek dewelopera mieszkaniowego je zmieniać w przyspieszonym trybie – wskazuje Grzegorz Buczek z Politechniki Warszawskiej.
Na możliwe konsekwencje zwraca uwagę także Jan Mencwel, stołeczny aktywista miejski. „LexDeweloper oznacza, że kolejne zamki w Stobnicy mogą powstawać jak grzyby po deszczu. Pod pretekstem „inwestycji mieszkaniowej” można teraz przepchać wszystko. Przeciw ustawie byli wszyscy: samorządowcy, urbaniści, nawet służby specjalne w rządzie PiS przyznały, że zwiększa ona ryzyko korupcji” – napisał na Facebooku działacz. „Tylko już mi nie opowiadajcie, że no dobra, rząd niszczy demokrację ale przynajmniej nie chodzi na pasku wielkiego biznesu” – dodał Mencwel.
Krytyki nie szczędzą również aktywiści ze stowarzyszenia „Miasto Jest Nasze”
„Pod pretekstem wsparcia dla programu Meszkanie+ sprawiono, że każdy deweloper, nieważne jak bogaty i jak bardzo mający gdzieś krajobraz Polski, może budować łatwiej, szybciej, taniej i mając gdzieś to co dookoła. I nie jest istotne, dla kogo te mieszkania i ile będą kosztowały – z nowych przepisów pozwalających obchodzić plany miejscowe skorzystać może każdy. Nawet inwestor apartamentowca z penthouse’ami po 20 tys za metr kwadratowy”
Podpis pod „Lex deweloper” to nie jedyny dzisiejszy zły uczynek prezydenta. Andrzej Duda podpisał również wyrok na polską naukę – sygnował tzw. Konstytucję dla Nauki (Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce), przeciwko której przez wiele miesięcy protestowały środowiska akademickie.