Rządy Prawa i Sprawiedliwości budzą przerażenie wśród znaczącej części polskich elit politycznych, wyznającej niepodważalność liberalno-demokratycznego konsensu. Partia Jarosława Kaczyńskiego dokonuje dekonstrukcji kolejnych filarów dotychczasowych relacji pomiędzy władzą i społeczeństwem, brawurowo, bezkarnie przejmując kolejne instytucje. Na pierwszy ogień idą organy, które mają chronić społeczeństwo obywatelskie przed potencjalnymi nadużyciami ze strony władzy. PiS widzi, że władzy nadużywać można, a nawet warto – czego świadectwem są sukcesy narodowo-patriarchalnego modelu zarządzania społeczeństwem, uskutecznionego m.in. przez Victora Orbana na Węgrzech i Recepa Tayyipa Erdogana w Turcji.

O tym, że nad Wisłą triada „człowiek-prawo-władza”, jest zastępowana przez triadę „rodzina-naród-władza”, świadczą najdobitniej słowa: „Prawo jest ważną rzeczą, ale prawo to nie świętość. Nad prawem jest dobro narodu. Jeżeli prawo to dobro zaburza, to nie wolno nam uważać go za coś, czego nie możemy naruszyć, czego nie możemy zmienić”, których autor – Kornel Morawiecki z komitetu Kukiz ’15 otrzymał w Sejmie owacje na stojąco od całego klubu PiS

Nad zgliszczami tego, co formalnie nazywało się demokratycznym państwem prawa (choć w istocie miało niewiele wspólnego zarówno z demokracją, jak i praworządnością) – pojawiają się polityczni padlinożercy, których celem jest zagospodarowanie sprzeciwu społecznego wobec raczkującego autorytaryzmu. W awandardzie obrońców demokracji porządku widzimy Tomasza Lisa. Z tą samą werwą, z jaką przez lata atakował zagwarantowane w Konstytucji prawa pracownicze i swobodę działalności związków zawodowych, teraz zamierza owej Konstytucji bronić jak Rejtan. Z okładki zarządzanego przez Lisa tygodnika spogląda natomiast surowe oblicze Leszka Balcerowicza, który kiedyś mówił o tym, że należy antyspołeczne reformy wdrażać szybko „zanim społeczeństwo się zorientuje”. Teraz duchowy przywódca polskiej transformacji deklaruje, że demokracji przed PiS-em bronić będzie do krwi ostatniej. Wtóruje im nowe parlamentarne wcielenie polskiego dogmatyzmu rynkowego – Ryszard Petru wraz ze swoimi „nowoczesnymi” modernizatorami.

Za Lisem, Balcerowiczem i Petru jako czołowymi postaciami antypisowskiej opozycji stoi mechanizm nowej edycji „Doktryny Szoku” . Tak jak znakomitą okazją do przeprowadzenia drastycznych wolnorynkowych reform mogą być rozmaite kataklizmy: huragany, powodzie, trzęsienia ziemi, naloty US Force, chaos po obaleniu tyrana, bankructwo, załamanie na rynkach finansowych – tak w polskich warunkach katastrofą, po której zastraszone społeczeństwo będzie można poddać kolejnemu neoliberalnemu eksperymentowi – są rządy PiS.

Naczelny imperatyw, jakim jest obecnie odsunięcie ekipy Kaczyńskiego od władzy, może stać się na lata głównym wytrychem, wytwarzającym w społeczeństwie postawy lęku i zagrożenia, a co za tym idzie – przyzwolenia na najbardziej antyspołecznie działania władzy, która „nie jest PiSem”. Sytuacja jest nadzwyczajna. Demokracja jest zagrożona. Ryszard Petru mówi wprost: potrzebny jest masowy bunt na ulicach. A obalając PiS, za jednym zamachem można obalić szereg praw pracowniczych, przeforsować TTIP, któremu PiS akurat jest przeciwny, czy sprywatyzować wszystko, czego nie udało się sprzedać podczas poprzedniej edycji „Shock Doctrine” w Polsce.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Super Anna
    Krótko i na temat.
    I to jest diagnoza dotycząca nastrojów a nie pierd… głupot co by było gdyby…
    Pozdrawiam

  2. Balcerowicz i Petru na czele zbuntowanego tłumu… „Biały kwadrat na białym tle” Malewicza nie jest już szczytem abstrakcji.

  3. diagnoza p. Nowaka – „wsadzanie” do jednego wora Orbana i Erdogana – jest prostackim nadużyciem intelektualnym bo
    – Orban doszedł do władzy kiedy się zupa wylała : Gyurscany – taki węgierski Kwach tylko bardziej gadatliwy i bardziej uczciwy w „swoim” gronie -przyznał, że „okłamywaliśmy społeczeństwo” coś jak nasze „post1989” elyty in corpore
    – Erdogan jest „narzędziem” NATO bo Turcja jest członkiem NATO i wie, że jak US wysłały „special forces” do Kurdystanu to raczej nie podskoczy NATO (1) a poza tym ujawniono, że Turcja „szmugluje” broń do ISIS (2) i dziennikarz siedzi w pierdlu a na zachodzie trwa kampania nt „wolności mediów” (coś podobnego jak dzisiaj zachodnie MainStreamMedia „ćwiczą Pisiorów/Kaczora) – dlatego Erdogan „ratuje” skórę zmieniając front wobec Rosji (co z radością jest witane w USA/UK tym bardziej, że EU „śpieszy” z pomocą w rozwiązaniu problemów „uchodźców”, oczywiście płacać, umowa stowarzyszeniowa, etc).
    A propos, czy mówimy dzisiaj o „uchodźcach” czy o „migrantach” jak chce Soros/WorldBank/Gomułka?
    Bo Soros to „powiedział” już 29,09.2015 na ProjectSyndicate a między Bugiem a Odrą „obudzili” się wczoraj.

  4. Hans Frank – Generalny Gubernator okupowanej przez Niemców Polski – powiedział kiedyś:
    Polacy powinni zostać tak zbiedzeni, żeby sami z własnej woli zapragnęli wyjeżdżać na roboty przymusowe do Niemiec (gdzie – w domyśle – przynajmniej żryć dostaną).
    Dzisiaj Waszyngton mówi:
    Polacy powinni zostać tak wyruchani w dupę przez PiS, żeby sami z własnej woli zapragnęli powrotu Platformy Obywatelskiej.
    Ot prosta i skuteczna socjotechnika.

    1. Socjotechnika akurat niezbyt skuteczna. Na razie Polacy czekają na rozliczenie Platformy i jeśli PiS od tego zacznie, to z innymi obietnicami może się na razie wstrzymać. Poza tym spece od socjotechnik przeszacowali poziom naiwności Polaków – większość już wie, że PO robiła to samo, co PiS, tylko ciszej i stopniowo.
      Pewnie teraz będzie oczekiwanie, jak się te dwie partyjki nawzajem wykończą, a potem przerzuci się głos na kogoś innego, ale na pewno nie na Balcerowicza z przystawkami – to kupią tylko miłośnicy ciepłej wody w kranie.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ruski stanął okoniem

Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…