KOD może iść od domu. Niecierpliwe wyczekiwania na lepszą pogodę i jeszcze bardziej gromkie pohukiwania ze strony UE to tylko strata czasu, który najbardziej zagorzali przeciwnicy PiS-u lepiej by spożytkowali popierając tę partię. Na dodatek naczelni demokratorzy ekscytują się najmniej przemawiającymi do świadomości mas kwestiami i akurat wokół nich robią wielki rejwach. Tymczasem zarówno Trybunał Konstytucyjny jak i tzw. media publiczne, o ile w ogóle znajdują się na liście zainteresowań obywatelek i obywateli, to gdzieś w ostatniej dziesiątce. Nie twierdzę, że to dobrze, ale takie są fakty. Tymczasem nowy rząd oraz niektórzy luminarze Prawa i Sprawiedliwości podejmują kroki, które przyniosą im rychłą detronizację, lecz chodzi tu o zupełnie inny obszar.
Od chwili utworzenia nowej Rady Ministrów, równolegle z falą histerii dotyczącą „putinizacji” Polski pęcznieje zbiór coraz bardziej radykalnych działań próbujących cofnąć Polskę cywilizacyjnie o całą epokę. PiS chce podważyć nie tylko cały dorobek nauk humanistycznych, ale w ogóle europejskiego oświecenia oraz jego kulturowo-socjalnych skutków. Wszystko to jest do tego stopnia komiczne i żałosne, że – zupełnie niezależnie od tego rzekomego „zamachu na demokrację” – musi spowodować drastyczny i ostateczny odpływ elektoratu, który, ścisnąwszy sobie nos, zagłosował 25 października ubiegłego roku na nie tyle na PiS, ile przeciwko Platformie. Jeszcze trochę i przy Kaczyńskim pozostaną tylko fanatyczni katolicy pałający żądzą pogromu na Potworze Dżęderze i zjawiskach mu pokrewnych. Owszem, jest ich w Polsce bardzo wielu, ale tylko część z nich gotowa jest manifestować to publicznie, a co dopiero czynić po temu jakieś poświęcenia.
Wygłoszone niedawno niedorzeczności o obcisłej bieliźnie zmniejszającej rodność czy potencję, propozycje modyfikacji diety zamiast in-vitro, przy jednoczesnym zadenuncjowaniu wegetarianizmu jako dźwigni marksistowskiej agentury wpływu oraz heca polegająca na precyzyjnych przeszpiegach podręczników i pomocy naukowych w poszukiwaniu impulsów i pożywki dla okultyzmu i dżęderyzmu, to kompletny obłęd. Zbyt obcisłe gacie i szatan w książkach dla dzieci nie przemówią nawet do najbardziej zdegradowanego underclassu. To dykteryjki tylko dla takich psycho-outsiderów jak Robert Tekieli. Nawet Grzegorz Braun spogląda na to zapewne z niesmakiem i już obmyśla, jakiego to antypolskiego spisku podobne enuncjacje mogą być wynikiem.
Bardzo szkoda. Nie samego PiS-u ma się rozumieć, ale przyszłego sukcesu tych, którzy po Kaczyńskim i Szydło przyjdą i będą mieli tak wielką przestrzeń, że ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej przyjdzie im bez większego trudu. A nam, zdychającym z głodu lub ewakuującym się z Polski choćby na dziurawej oponie przez Bałtyk, będą śmiali się twarz. Gdy już ostatecznie padnie PiS i ostatni etos alternatywy wobec rządów PO i gdy nastanie cesarz Ryszard Bankster I, walec jaki rozgniatał będzie masowo wszystkich bez wyjątku będzie taką katastrofą, która każe nam wspomnieć chwilę obecną z nostalgią.
PiS skazuje się na polityczny niebyt, ale co najgorsze już wykreował mocarnych następców wyposażając ich w niebywałą, zupełnie im nienależną, wiarygodność. Oni poprowadzą nas ze sztandarami wzniesionymi ku górze wprost do trzecioświatowej otchłani, z której może nie być już odwrotu. Tak jak dziś na Ukrainie, w Mołdawii, Bułgarii czy Macedonii.
[crp]